go to. Południowe rozleniwienie zabarwiło mu już całe popołudnie, cały wieczór na sposób nieznany. Czuł się, jak gdyby zwalczył niebezpieczny narkotyk" (B 138). Kiedy spojrzał ńa brzezinę, pnie drzew zaczęły mu przypominać ramiona kobiece. Czyniła ona wrażenie jakiejś „zmysłowej świątyni". Nie było w niej ani śmierci, ani trwogi, lecz życie, którym oddychał las.
. Właściwe zmartwychwstanie Bolesława nastąpiło pod wpływem Stasiowej zachłanności na życief Prze-x chodzi on proces podobny do przeżyć swego skazanego brata: erotyka, dopominając się o swoje prawa, otwiera drogę Erosowi, który przywraca Bolesława ży-, ciu. Staś przeżył tó wszystko przed skonem. Bolesław ma'przed sobą długie i — jak wszystko wskazuje — / zdrowe życie. ■
Pierwszy impuls zrodziła wspaniała, ordynarna zazdrość nie tyle o Malinę, ile po prostu o życie erotyczne brata i Michała. Bolesław doszedł do tego, że mógł podglądać amory Maliny. Chciał dopiec swemu nieszczęsnemu bratu żałosnym donosem. Był przerażony swoją podłością, ale nie mógł się od niej powstrzymać. W bezsensownej furii zabraniał Malinie Widywania się ze Stasiem. Uspokoił go pocałunek, na który 'pozwoliła dziewczyna, skłonna obdarzyć miłością trzeciego mężczyznę. Płakał, że czyhał na miejsce przy Malinie po swym konającym bracie. Ale czyhał. Czekał już na ten skon, na amory i planował wyniesienie się z tej 'leśniczówki, gdzie przybędzie jeszcze jedna mogiła. Nie był już upiorem i nie chciał, alby to, co się dzieje w mogiłach, zatruwało mu świadomość.
Zgodnie z modernistycznym aksjomatem estetycznym; wyrażonym tak odważnie przez Karola Szymanowskiego, Iwaszkiewicz uważał, iż podstawową cechą artysty jest indyferentyzm moralny, który nie pozwala się litować. Toteż stał się w „Brzezinie" bezwzględ-
202: u y 1 pokazał, iż zazdrość, dzięki której rodzi się miłość I powrót do życia, dotyczy nawet trupa.
Kiedyś, kiedy Bolesław nie zwracał jeszcze uwagi iui Malinę, rozmyślał nad tym, że kiedy Stasio umtze, Jogo trupa przyjdą myć stare baby, ale oczywiście nie Malina. „To przecież nie jest rzecz młodych dziewcząt, to robią zawsze stare baby. Sama nawet nie będzie chciała, to jest zupełnie niemożliwe. Któż by śpieszył do mycia nędznego ciała suchotnika?" (B 117). Otóż Malina przyszła myć ciało zmarłego Stasia. Złamała odwieczny obyczaj, powodowana, jeden Bóg tylko więź czym: miłością czy ciekawością? Naruszyła w każdym razie zasadę, iż ciało zmarłego należy tylko do istot wyzbytych już erotyki, do starych kobiet. Spowodowało tó^Turiadkr'wybuch Bolesława' który w końcu się oczywiście rozpłakał i złożył głowę na łonie Maliny. Jest to zresztą topos bardzo Iwaszkiewiczowski: w jego świecie mężczyźni bardzo chętnie składają „skołataną głowę" w dłoniach kobiet. Gest ten przynosi ukojenie. Jest jakby sakramentem przymierza z życiem.
„Po śmierci Stasia Bolesław spostrzegł, że to dopiero rozwiązało mu życie. Razem z nieobecnością brata zjawił się pogodny spokój, pogodzenie się ze wszystkim, co go Spotykało" '(B 168). Pracował bardzo lekko i łatwo, każde spotkanie z Maliną przywiązywało go coraz bardziej do świata. Kiedy zbliżał się ślub .Maliny z Michałem, myślał już tylko o przenosinach, o nowej posadzie. Osiągnął „spokój, spokój, prawie szczęście". (B 173)
Jak w wypadku Stasia, Eros otworzył przed. Bolęsła-wem. drogę, dg-,,żyęlaŁ... Ale famd^życie ów -zmartwychwstały r'i3f35ir pojmował zupełnie inaczej niż zmarły gruźlik. Można powiedzieć, że każdy z braci reprezentuje odmienny model życia. Obaj nie żyją w świecie
I 203 /