138
STUDENT Ale będą żył krótko.
Student wychodzi. (Wchodzi do domu.) Wyciemnienie.
SCENA 11
Wczesny, słoneczny poranek. Świergot ptaków. Baron śpi z głową opartą na stoliku, ukrytą w ramionach. Przed nim na stole samowar, cukiernica, dwie filiżanki, półmisek z ciasteczkami oraz pusta butelka i kieliszek.
Koło Barona stoi Garbus w płóciennym fartuchu. W jednej ręce trzyma tacę, a drugą potrząsa Barona lekko za ramię.
BARON (jeszcze przez sen) Hę? (Garbus budzi go w dalszym ciągu. Baron prostuje się na krześle) Kawy. (przeciera oczy)
GARBUS Nie ma kawy.
BARON Hę?
GARBUS Skończyła się.
BARON Co?
GARBUS Nie sprzedają. (Baron wstaje. Jest zmięty i nie ogolony. Rusza w stronę ganku) Proszę pana...
BARON (zatrzymując się) Tak?
GARBUS Zamykam interes.
BARON Jak?
GARBUS Już mi się nie opłaca. Wszyscy wyjechali, BARON Wszyscy?
GARBUS Panicz też wyjechał. Na rowerze.
BARON Aha. A ja nie mógłbym zostać?
GARBUS Czasy się robią niepewne...
BARON Dobrze. O której mam pociąg?
GARBUS Pociągi już nie chodzą.
BARON Nie chodzą?
GARBUS Panie wyjechały ostatnim pociągiem.
BARON Zamów konie.
GARBUS Nie ma koni.
BARON We wsi nie ma koni?
GARBUS Nie.
BARON Powiedz chłopom, że dobrze Zapłacę.
GARBUS Nie ma chłopów.
BARON Aha.
Baron wchodzi do domu. Garbus stawia na tacy samowar, cukiernicę, filiżanki, półmisek, potem butelkę i kieliszek. Kładzie tacę na krześle. Zdejmuje ze stołu obrus, strzepuje go i składa. Kładzie złożony obrus na stole. Przekłada tacę z krzesła na stół, zanosi krzesła na ganek, gdzie stawia je ,w kącie, jedno na drugim, w-piramidę.
Kiedy ustawia ostatnie krzesło, z domu na ganek wychodzi Baron. Baron ma na sobie długi płaszcz i kapelusz z szerokim rondem. W lewej ręce niesie walizkę,.w prawej trzyma laskę. Przechodzi tuż obok Garbusa, nie zwracając na niego uwagi, obojętnie, jakby ten nie istniał. Nawet głowy nie odwraca ku niemu, podczas kiedy Garbus, zaniechawszy swojej czynności, patrzy na niego. Baron schodzi z ganku. Garbus patrzy za nim, po czym odwraca się i wchodzi do domu.
Baron idzie na prawo, nie oglądając się za biebie. Przystaje na środku sceny, stawia walizkę, przekłada laskę do lewej ręki, prawą podnosi walizkę.
Z domu wychodzi Garbus. Trzyma w ręku parę damskich bucików z wysoką cholewką. Stoi na ganku i woła za Baronem.
GARBUS Proszą pana, proszę pana!
Baron odwraca się i czeka. Garbus zbiega z ganku i zbliża się do Barona. Podaje mu buciki.
GARBUS Pani zapomniała buciki.
Baron odwraca się i wychodzi na prawo.
Garbus stoi przez chwilę z bucikami w rękach, potem odwraca się i idzie do stolika. Kładzie buciki na tacy, obok samowara, cukiernicy, filiżanek, półmiska, butelki i kieliszka. Zakłada sobie złożony obrus na przedramię, bierze tacę i niosąc ją przed sobą oburącz, wchodzi do domu.
Koniec.,
UWAGI
Choć „śuńergot ptaków” oraz inne „odgłosy natury” prowokują do kiczu — całość, to znaczy dekoracja, kostiumy, rekwizyty i gra aktorów powinny być jak najdalsze od doszukiwania się i akcentowania pastiszu, parodii i groteski. Jeżeli te elementy znajdują się w materiale literackim, to w toku interpretacji dosłownej i pozbawionej intencji parodiowania ukażą się same, w sposób naturalny