niej swe życie, gdy „naśladuje Dao'\ zyskuje najwyższe spełnienie duszy. Ponadto trzeba jednak zauważyć, że religia, niezależnie od tego, z jak wielkim szacunkiem odnosi się do owej intencji poszukiwania, nie pojmuje jej jako najwyższej i właściwej: tym, co chce ona osiągnąć przez postawę poszukiwania, jest postawa uwolniona od tej intencji. Celem poszukiwania zbawienia jest wyjednanie zbawienia — „droga” nie zależy od woli, jest zgodą. Filozofia rzeczywiście ma na myśli filozofowanie, religia zaś, im bardziej jest realna, tym bardziej kieruje się ku przezwyciężeniu samej siebie: chce ona przestać być jakąś specjalnie wydzieloną „religią”, chce stać się życiem. W ostateczności nie zależy jej na spełnianiu aktów specyficznie religijnych, lecz na uwolnieniu się od wszystkiego, co specyficzne; i w historii, i w życiu osobistym, dąży ona do przebywania w sferze czystej codzienności. Zgodnie z religijnym światopoglądem religia oznacza wygnanie człowieka; jego ojczyzną jest mimowolne życie „w obliczu Boga”. Jeśli opisuje się religię wychodząc, zamiast od jej życiowości, od struktury jej poszczególnych części, postępuje się wbrew temu, czego ona najbardziej realnie pragnie. Opis nie może przecież prowadzić do tego, aby to, co w religii specyficzne, rozpuściło się w uniwersalności, lecz aby utwierdziło się w tym, co fundamentalne.
5
Jeśli spojrzymy na historię jednej z religii historycznych, dostrzeżemy wciąż powracającą walkę wewnętrzną, niezmienną co do istoty w różnych epokach i różnych fazach. Jest to walka żywiołu religijnego przeciw zewsząd nacierającej bezreligijności — w metafizyce, gnozie, magii, polityce itd. — których mieszanina próbuje zająć miejsce płynącej i odnawiającej się w rzece życia wiary. Mieszanina owa znajduje pomoc w kulcie i micie, zrazu służącym jako język jedynie gatunkowi religijnemu. Jeśli żywioł religijny ma ustrzec swą prawdziwość, musi zwalczać usamodzielnienie powstałego w ten sposób konglomeratu, który usiłuje uniezależnić się od niego i od życia religijnego. Walka ta, która spełnia się w proteście proroków, buncie heretyków, dokonanym przez reformatorów demontażu i pragnącym restauracji nowym ugruntowaniu, daje się, jak powiedziano, rozpoznać w swej jednolitości: jest to walka
0 zachowanie przeżytej konkretności jako wolnego od utraty wartości miejsca spotkania tego, co ludzkie, z tym, co boskie. Przeżyta w danym wypadku konkretność — „chwila” w swej nieprzewidywalności i niepowtarzalności, w swej nie dającej się znikąd wywieść jedyności, w swej mocy decydowania, w swej tajemnej dialogice trafu i pragnienia, losu i działania, zagajenia
1 odpowiedzi — są tym, czemu zagrażają nacierające żywioły pozareligijne, i czego konkretność broni w swej samotności na wszystkich frontach.
Nie można zdefiniować, czym jest właściwa religia w odróżnieniu od wszystkich innych religii na podstawie innej treści wiary, jak tylko na podstawie dawanej przez ową religię najwyższej pewności. Jest to pewność, że sens jestestwa otwiera się i daje się osiągnąć w przeżytej za każdym razem konkretności — nie ponad bezpośrednim zmaganiem się dziejącą się rzeczywistością, ale w nim.
To, że sens otwiera się i staje się osiągalny w przeżytej w danym wypadku konkretności nie znaczy, że można go z niej wydobyć i posiąść przez jakiekolwiek badanie, analityczne czy syntetyczne, przez jakąkolwiek refleksję nad przeżywaną konkretnością. O wiele wyraźniej doświadcza się go właśnie w nie j, a więc w samym żywym działaniu i cierpieniu, w niezredukowa-nej chwilowości chwili. Kto zmierza ku doświadczaniu doświadczenia, ten, rzecz jasna, siłą rzeczy rozmija się z nim, ponieważ narusza spontaniczność tajemnicy. Tylko ten osiąga sens, kto bez zastrzeżeń i bez podpórek stawia czoło całkowitemu władaniu rzeczywistości i kto odpowiada za nie życiowo, to znaczy z pełną gotowością wystawienia zdobytego sensu na próbę życia.
Każda wypowiedź religijna jest daremnym usiłowaniem pełnego zadośćuczynienia zdobytemu sensowi. Wszelka deklaracja religijna wskazuje jedynie na jego zdobycie. Odpowiedź,