— O, nad sobą ja me mam zmiłowania. Niech się inni nade mną zmiłują.
Stała tak ma polu, w ■wietrze. Niby jakaś wróżka. Młody Ałfchaus zadziwił się, promieniowała 2 niej niezwykła siła.
— Skąd ty się taka bierzesz? —powiedział półżartem, a trochę na serio przerażony.
— Tano, Tano — zawołała Angelina, bo pies podbiegł w snsada i z rozpędu skoczy! jej na piersi.
— Tano, gdzie twój pan?
Ale Htinza nie było. Widocznie spostrzegł 2 daleka Angelinę z Kaziem i wycofał się.
V
Przed chwilą wyszedł ze szpitala od Julii jakowlewny. Naczelny lekarz szpitala winda go serdecznie i winszowała. Już wiedziała oczywiście, że pozwolenie nadeszło.
Julia jakowlewna była zupełnie siwa, choć twarz miała młodą. Była wyprostowana, wyprężona jak wojskowy na paradzie. No a ruchy miała zupełnie żołnierskie.
Na biurku, a właściwie laboratoryjnym stole, stała duża fotografia młodziutkiego wojskowego. „To Siergiej” — odpowiadała Julia Jakowlewna, gdy ją pytano, kogo to przedstawia. A wiadomo, żc mąż Julii Jakowlewny, który zginął na wojnie, nazywał się Władimir, a dwaj synowie, którzy także zginęli, nosili patriarchalne imiona Tichon i Nikon. Nic więcej o tym Siergieju ani Angelina, ani Kazio nie mogli się dowiedzieć, może więcej wiedział Heinz, bo Julia biegłe mówiła po niemiecku i miała krewnych w Rydze, ale i Heinz nic nie mówił na ten temat.
Po prawdzie niewiele więcej wiedział od Kazia,nzwlasz-cza nic ni* mógł zrozumieć. 21mnc zdania Julii Jakowtew-ny, gdy mówiła o Skrgkfą, nabierały «gssailtaqi. Zdawało się Jednak, że Siergiej wie .zginął tta wojnie
— Mae wyglądasz mi col na szczęśliwego ■— powae--dmhn da Hektza — jakoś nie bardzo się ck.&zysz z tej swobody* (Julia Jakow.kwtui mówiła do wszystkich żdłoierzy „ty”, a Heima uważała za żołnierza). Mo cóż, pojedziesz do wolnych Niemiec, uwolnionych wreszcie od faszyzmu.
— Ależ Julio jako wlewać, co pani do giowy przychodzi— mówił Heinz wyraźnie zmieszanym głosem—oczywiście się cieszę, bardzo si? cieszę, tylko nk bardzo wiem, jakie mógłbym znaleźć zastosowanie—w tej wolnej ojczyźnie.
— Wróg nie śpi — powiedziała Julia Jakowlewm, trochę bez zastanowienia.,
— Tyłka że ja nic wiem, kto jest moim wrogiem. Niech się pani, droga Julio Jakowieumo, trochę wmyślla w moją sytuację,
Julia jakowlewna siedziała w pokoju dyżurnych w okiennej framudze, założyła nogę na nogę i uważnie; patrzyła na Heima przez wypukłe okulary, Myślała.
-— Faszystą chyba nk jesteś.
— Faszysta i faszysta, U was wszystko faszysta.. Są różne rodzaje faszyzmu.
— Nie inardzo rozróżniam tutaj jakieś odcienie. Czyżbyś miał jakieś sympatie?
— Zawsze się ma sympatie do braci. Bani doktor myśli, że oni asie cierpieli. Nawet jeżeli nie bardzo byli świadomi -to cierpieli,
— Cierpienie w nieświadomości to anestezja.
— Tak. Ale pani już mnie tak bardzo uważa za swojego, że nie myśli o tym, że tam są moi biada. Tam są lu-
35