220
ale niekoniecznie jest to błąd pochodzący z pobudliwości, bo może to być błąd zamierzony. Tenże Kochanowski z całym rozmysłem pisze w pieśni XXIV ksiąg wtórych:
0 mnie Moskwa i będą wiedzieć Tatarowie,
1 różnego mieszkańcy świata Anglikowie
Powinno być „O mnie wiedzieć będzie Moskwa i będą wiedzieć...”; chyba że „Moskwa” uznamy za rzeczownik zbiorowy (typu „bracia będą”), do którego może się odnieść orzeczenia w 3. os. I.. mn. Ale tak czy inaczej jest to figura zwana zeugmą, wywodząca się z anakolutu. Zeugma znaczy dosłownie po grecku „spojenie, most, jarzmo”, w retoryce zaś oznacza figurę, która polega' na podporządkowaniu kilku członów składniowych jednemu członowi nadrzędnemu, najczęściej frazie werbalnej, która już nie jest wielokrotnie powtarzana^ Zeugma jest konstrukcją o różnych stopniach eliptyczności — może łączyć się z elipsą oczywistą i wówczas prawie nie jest figurą, jak np. w pierwszych dwu wersach tzw. Hymnu Kochanowskiego:
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
(pieśń XXV ksiąg wtórych)
gdzie elipsa (nie ma drugi raz „chcesz”) jest oczywista, czyli zeugma jest figurą łagodną. Staje się figurą wyrazistą, gdy podporządkowanie jednemu członowi wszystkich pozostałych odbywa się kosztem składni zgody albo składni rządu. W dalszym ciągu cytowanej pieśni XXIV ksiąg wtórych czytamy:
Mnie Niemiec i waleczny Hiszpan, mnie poznają,
Którzy głęboki strumień Tybrowy pijają.
W tej pieśni, naśladowanej, a właściwie przekładanej starannie z Horacego, nie ma miejsca dla spontanicznych niezręczności, wybaczalnych w tekście mówionym. Zeugma jest tutaj celowa — elipsę nakazują względy wierszotwór-cze (musiałoby być: Mnie Niemiec pozna...), a ponadto zeugma sprzyja tutaj ulubionemu przez poetów i retorów szykowi antycypacyjnemu: zdanie zaczyna się od przedmiotu, potem następują podmioty, potem jeszcze raz przedmiot i dopiero potem orzeczenie oddzielające podmioty od zdania pobocznego podrzędnie złożonego.
Gdy zeugma sprzęga za pomocą tego samego słowa dwa człony, do których co prawda to słowo poprawnie się odnosi, ale użyte zostało podstępnie, ponieważ jest właściwie homonimem kryjącym dwa znaczenia, figura nazywa się wtedy sy.llepsis.
A więc na przykład: jeśli powiemy „podnosić ręce i głowę”, to będzie to zeugma łagodna), z elipsą zalecaną, ponieważ redakcja „podnosić ręce i podnoś# głowę” grzeszyłaby pewnym nadmiarem, czyli redundancją. Jeśli natomiast ktoś powie: „podniosły się ręce i głosy”, to zeugma zbliży się do syllepsy, ponieważ czasownik „podnosić” w stosunku do „ręce” lub „głowy” został użyty w zgodzie ze znaczeniem podstawowym, natomiast wobec „głosy” występuje w znaczeniu nieco metaforycznym, choć metafora ta jest dobrze przyswojona i niemal niezauważalna — ale mimo wszystko „głos podniesiony” czy „głos wysoki” to katachrezy, ponieważ tylko z braku innego określenia, uznanego za właściwe, porównano potocznie określoną częstotliwość fal akustycznych i ich siłę do położenia w określonym poziomie. Tak zatem inaczej się podnosi ręce czy nogi, a nawet oczy, a inaczej i w nieco innym sensie — głos. Syllepsa nie jest jednak błędem, albo raczej jest błędem celowym i rodzajem gry słów: tu chodzi o zbliżenie dwu sensów, rzecz bowiem w tym, że ręce i głosy podniosły się w podobnej sprawie, np. w proteście, w prośbie lub radości.
Syllepsa bardzo łatwo, ze względu na grę między gramatycznie poprawną a semantycznie niepoprawną zależnością, staje się domeną dowcipu, ponieważ albo zrównuje i zbliża te człony, do których odnosi się człon rządzący, albo przez jawną niekoherencję odniesienia zwraca uwagę na wieloznaczność ukrytą, a teraz ujawnianą w członie rządzącym.
Na pytanie o warunki, jakie trzeba spełnić, by być przyjętym do pewnego związku, odpowiadano, że trzeba wydać dwie książki lub dwu kolegów. W roku 1965 krążył po Polsce taki dowcip: Johnson skończył Harvard, Breżniew — Chruszczowa, a Gomułka — sześćdziesiąt lat.
Można by w tym miejscu przywołać jeszcze raz Mickiewicza Zaloty, analizowane jako przykład antanaklasis, ponieważ figury wzajemnie się wspierają i antanaklasis korzysta z tych samych właściwości języka co syllepsa. Zresztą można by dowcip zawarty u Mickiewicza przeredagować składniowo, tak że otrzymalibyśmy wyraźną syllepsę — coś w rodzaju zdania: „Bogatszy człowiek i uczciwszy, który ma jedną duszę, niż ten który ma dusz pięćset”. Bardzo wyraźną syllepsą jest bon mot pewnego księdza-profesora, znanego z wolnomyślności, który zwykł był mawiać: „Dwóch rzeczy nigdy nie odmawiam — wódki i brewiarza”.
Przechodzimy dó trzeciej grupy figur — przez transmutację albo inaczej per ordinem, czyli „co do porządku”. Figury te powstają przez połączenie procederów detrakcyjnych z adiekcyjnymi: coś, co zmieniło miejsce, zostało przecież zarazem opuszczone (gdzie powinno się znajdować) i dodane (gdzie nie było oczekiwane).
W zakresie morfologicznym, a więc wewnątrz jednego słowa typową figurą per ordinem jest wspomniana już (patrz rozdz. V) tmesis.
.. Znacznie częstszą i dlatego ważniejszą figurą jest hyperbaton, który jest szczególną odmianąJnwersjklszyku przestawnego~Ij~pórega “nObzdzieleńiu dwu wyrazów (zazwyczaj,..współw.ystępujących). przez wstawienie między nie tego składnika zdania, który znalazł się nie ną swoim miejscu. Najczęściej dochodzi w hyperbatonie do rozłamania grupy nominalnej18, tzn. do odsunięcia przymiotnika od rzeczownika, do którego się odnosi — i tak np.
18 Liczne analizy hyperbatonów Jana Kochanowskiego w artykule L. Pszczolowskiej O szyku wyrazów w wierszu Kochanowskiego („Pamiętnik Literacki" 1980, z. 4).