pełnej relacji Ja-Ty usiłuje zatrzymać na stałe jej kopię, stracił już widzenie.
Nie jest zatem tak, że w obu relacjach Ja-Ty i Ja-Ono występuje to samo Ja. Tam bowiem, gdzie istoty pojawiają się i są traktowane jako przedmioty obserwacji, refleksji, starania się, jako przedmioty użytkowe, które się zdobywa, dochodzi do głosu, jest czynne i powstaje inne Ja niż tam, gdzie z całkowitością swej istoty wkracza się w istotowy stosunek z inną istotą, będącą naprzeciw. Każdy, kto ma w sobie wiedzę o obu „Ja” — i takie jest życie człowieka, że wciąż na nowo dawane jest poznawanie ich obu — rozumie, o czym mówię. Oba razem budują ludzkie jestestwo; wszystko zależy jednak od tego, które z nich jest budowniczym, a które pomocnikiem. Co więcej, wszystko zależy od tego, czy, mówiąc przenośnie, relacja Ja-Ty pozostanie budowniczym, ponieważ na pewno nie można w niej widzieć pomocnika — jeśli nie rozkazuje, zaczyna podupadać.
W naszej epoce relacja Ja-Ono, potwornie nadęta, niemal zawłaszczyła sobie niekwestionowane panowanie. Ja, które obecne jest w tej relacji, które wszystko obejmuje, wszystko czyni, ze wszystkim daje sobie radę, które nie jest w stanie powiedzieć Ty i istotowo spotkać istotę, stało się panem naszego czasu. Owo Ja, stawszy się wszechpotężnym, poddawszy sobie wszelkie Ono, naturalnie nie może uznać ani Boga, ani jakiegokolwiek absolutu nie uzależnionego z ludzkiej przyczyny. Wkracza ono pomiędzy i zasłania nam światło z nieba.
Taka to już jest ta obecna godzina. Jak jednak będzie wyglądała następna? Nowożytny przesąd każe zakładać, że charakter jednej epoki to fatum dla następnej. W ten sposób przyzwala się na narzucanie z góry tego, co można i co wolno uczynić. Mówi się przecież, że nie można płynąć pod prąd. A co, jeśli płynie się z nowym prądem, którego źródło jest jeszcze ukryte? Odwołując się do innego obrazu: relacja Ja-Ty schroniła się do katakumb — któż może przewidzieć, z jak wielką potęgą z nich wyjdzie! Któż może powiedzieć, kiedy relacji Ja-Ty ponownie zostanie wskazane jej służebne miejsce i zadanie!
Tym, co najważniejsze w historii człowieka, owej ucieleśnionej możliwości, są każdorazowo się wydarzające, z obecnego punktu widzenia niewidoczne i niedostrzegane siły określonych zwrotów. Każda epoka jest oczywiście kontynuacją poprzedniej; ale kontynuacja może być zarówno potwierdzeniem, jak i zaprzeczeniem. Coś, co nie potrzebuje jeszcze imienia, w głębokim mroku podąża przed siebie; już rano może się zdarzyć, że z wysokości skiną na nie, ponad głowami ziemskich archontów. Zaćmienie boskiego światła nie jest wygaśnięciem; już rano może zostać usunięte to, co weszło pomiędzy.