F.poka piśmienna - doba śrcdniopolska
196 małżonek zaś został dotworzony według proporcji typu kochanka — kochanek.
W XyTI wieku koncepcja_$armącka nie tylko zwyciężyła w sferze poglądów, lecz także stała się swoistą ideologią stanu szlacheckiego. Niespotykane przedtem nasilenie i rozmiary przybrała megalomania narodowa i językowa. W związku z tym etymologie stawały sic coraz śmielsze, coraz, bardziej fantastyczne. Wszystkich jednak zakasował ksiądz Wojciech Dębołccki, „z Konojad francisz-/ Ran, doktor teologijej świętej a generał społeczności wykupowania więźniów'”. Wydał on w 1633 roku obszerne dzieło zatytułowane Wywód jedynowlasnego państwa świata, w którym pokazuje X. Wojciech Dębołęcki że nastarodawniejsze w Europie Królestwo Eolskie lubo Scythyckie, samo tylko na świecie ma prawdziwe successory Jadania, Setha i Japheta, w panowaniu świata od Boga w raju postanowionym: i że dlatego Polaki Sarmatami zowią. A gwoli temu i to sie pokazuje, że język słowieński pierwotny jest na świecie Autor dowodzi, że pierwotny język syryjski, którym Jadam,. Noe, Sem i Japhet gadali, nie inszy był, tylko słowieński”. który też „[...] dlatego sie słowieńskim, jakoby pierwotnem fjedy-nopradziwe słowa mającem zowie [..Skoro zaś język „słowieński” (zgodnie z ugruntowaną już tradycją renesansową utożsamiany przez autora z polskim) „[...) znajduje się być nastarodawnicj-szym na świecie. tedyć wszystkie insze nie mogły być jeno z niego wypsowane”, to znaczy, że wszystkie inne języki powstały wskutek zniekształcenia słowiańszczyzny, czyli polszczyzny.
Ksiądz Dębołęcki wypracował sobie nawet specjalne zasady etymologiczne w postaci kilkunastu reguł („Obacz tedy, uważny czytelniku, że ja, acthymonując słowa, nie którą chcę literę abo syllabę kładę za inszą, ale przez pewne reguły, z wielką pracą zebrane [...]”). Zastosowanie tych reguł w praktyce ilustruje następujący przykład:
„Nuż nix [po łacinie «śnieg»] jawno jest per 15 regfulam], że go wyrobiono z naszego śniegu, naprzód e wyrzuciwszy, a potym s na koniec przesadziwszy, aby belo nigs abo z łacińska nix. Także Cupido, iż chciwość znaczy, jawno jest, że to słowo (przez przesadzenie syllaby do) uczyniono z naszego do kupy, jakoby chciwe zgromadzanie abo łączenie”.
Na tej samej zasadzie papyrus to pierwotne pod pióro (,.bo go
pod nie podkładają”), author to dał tor („iż drogę do czego prze- 197 torował”), litera to lita rzecz, syttaba to siła abu („to jest obiecadła w kupie”), aethymon to wied imion itp.
Uzbrojony w taki „warsztat” etymologiczny, ze szczególnym zadowoleniem wyprowadzał ksiądz Dębołęcki z polszczyzny imiona biblijne i mitologiczne:
„Abram, uważając, iż był od Boga obrany i dlatego w Haran wywabiony, jawno jest, że to słowo wyżydowiono z naszego Obron [...]. A iż potym w ten czas beł nazwany Abraham, gdy mu się Pan Bóg rozkazał obrzezać, stąd oczywista rzecz jest, żc to słowo niegdy belo Obrezan, z którego Żydzi, nic mając pewnych wokalisów [tzn. samogłosek], uczynili [...] Abraham”; Absalon to pierwotny Ob-szałon („iż ledwie kiedy miał świat podobnego jemu szaleńca”) albo Obżalon („że go on [tzn. Dawid] zabitego tak barzo przecię żałował”); Lakonia to pierwotnie Polakonija. jak Latiwn Pola-cium; „[...] nuż Ceres, ponieważ ją za boginią zbóż mają, uważając, iż boginie trzeba czcić, a żyto zowią rei, łacno sic domyślić, że słowo Ceres jest okrzesane czczę rei. Także Jlacchus, ponieważ go za boga trunków mają, a na beczce malują, gotowa rzecz, iż to _ słowo jest zepsowane Becz koś”.
Na dobro naszych przodków trzeba zapisać, iż nie wszyscy przyjmowali bezkrytycznie wywody etymologa z Konojad. Świadectwem trzeźwych sądów może być szyderczy wiersz Do Xdza Dębołęckiego, starożytność języka polskiego nad wszytkie całego świata narody wywodzącego, pióra znanego działacza i pisarza innowierczego Andrzeja Wiszowatego. Autor pokpiwa sobie z naszego franciszkanina, piewcy czasów, „gdy w Babimłonie |tj. w Babilonie] Polacy mieszkali" i państwo swoje rozszerzyli aż do wschodniego Ociekanu (tj. Oceanu), a Polki znane były jako Sameżony (czyli Amazonki) — i podobnych i sto ryj (tzn. his toryj).
Sceptycy i szydercy byli jednak w mniejszości. Ogół szlachecki przy klasnął wywodom naszego etymologa, a poszczególne rody prześcigały się w poszukiwaniu możliwie najstarszych i najdostojniejszych przodków, czemu służyły najfantastyczniejsze etymologie.
Tę atmosferę epoki doskonale odtworzył Henryk Sienkiewicz w Trylogii, wkładając np. w usta pana Muszalskiego następujący wywód: