Próbowali go trzeźwić kajzerkami i rzeźwić Za pomocą rad dobrych i uwag,
Lodem, dżemem z musztardą oraz jajkiem na twardo, Wreszcie rozwiązywaniem krzyżówek.
Kiedy mowę odzyskał i przypodniósł się z piasku,
Rzekł, iż gotów opisać swe losy
Bardzo smutne. Więc Brząkacz ryknął: „Sza! ani wrzasku!” I jął dzwonkiem trząść wniebogłosy.
Była cisza nad cisze! W milczeniu grobowym Czasem jeno ktoś zawył lub stęknął.
Człowiek zwany „Hej!” prawił tonem przedpotopowym Swą historię, żałosną i piękną.
„A więc moi rodzice, dość uczciwi, choć biedni...”
„Opuść to!” krzyknął Brząkacz pośpiesznie.
„Żmirłacz umknie o zmroku! Na słuchanie twych bredni Mamy może z minutę... e! też nie.”
„Więc opuszczam czterdzieści lat”, rzekł Bułkarz w boleści, Tłumiąc szloch, „i w historii mej skaczę Do dnia, w którym z zapałem na ten pokład wkraczałem, Aby pomóc wam łowić żmirłacze.
Mój najdroższy wujaszek (po którym mnie chrzcili) Zauważył, gdy chwila rozstania...”
„Precz z wujaszkiem!” w tej chwili Brząkacz krzyczy i pili,
I na dzwonku wściekle wydzwania.
„Jeśli żmirłacz twój (ciągnął ów łagodny człeczyna)
Będzie zwykłym żmirłaczem — powiada Mój wujaszek - to łap go! Pyszny będzie w jarzynach I do lamp zaświecania się nada.
Możesz różnie go ubić! Idź z naparstkiem i z troską,
Z widełkami idź za straszydłem,
Trop go, nie trać nadziei, zbrojny w akcje kolei,
Czaruj go uśmiechem i mydłem.”
27