Był to krzyk dziubdziuba! Czy nie słuszna rachuba,
Gdy powtarzam te same wyrazy?
Był to śpiew dziubdziuba! Otóż dowód i próba,
Gdyż to samo rzekłem trzy razy.”
Więc Bóbr liczy powtórki i na palcach je znaczy,
Pilnie cacka się z każdym wyrazem,
A wtem upadł na duchu i zagrzypnął z rozpaczy, '
Bo się zgubił za trzecim razem.
Czując gorycz pomyłki, mimo straszne wysiłki Zdołał jakoś skiełbasić rachunek,
Chciał zgadywać, nie sprostał, dość że wreszcie mu został W dodawaniu jedynie i*atunek.
„Dwa plus jeden!” zajęczał. „Gdybyż można to było Porachować na palcach czy kciukach!”
I zapłakał jak dziecię, pomyślawszy, że przecie Swego czasu przodował w naukach.
„Damy radę!" rzekł Bydłobójca, gdy mu to zbrzydło: „Znamy radę!" i znów: „Mamy radę!
Nuże, podaj mi papier i tak zwane czernidło,
Tylko w miarę możności nie blade!"
Więc Bóbr dostał mu cały piśmienniczy aparat. Atramentu utoczy ł skwapliwie,
Z pieczar zasię wypełzły przeraźliwy tłum szkarad Wybałuszał się na nich w podziwie.
Bydłobójca, nie widząc tych dziwadeł posępnych,
W każdej dłoni trzymając po piórze,
Pisał, gadał, wykładał w sposób łatwo dostępny Nawet Bobra niewinnej naturze.
„Biorąc trzy za punkt wyjścia, a nie waham się przysiąc. Że poręczne jest, przeto nie skrę więc,
Dodaj dziewięć i sześć, po czym pomnóż przez tysiąc O czterdzieści zmniejszony i dziewięć.
43