152 /V'. Wiugenstein. Popper i Kolo Wiedeńskie
solipsyzmu. O czyje doświadczenia tu chodzi? Czy nie muszą to być doświadczenia mówiącego, i w jaki sposób, w takim razie, jego wypowiedzi przekazują cokolwiek innym osobom? Czy jest rzeczą niewątpliwą. że mamy bezpośredni dostęp tylko do własnych doświadczeń? Z zachowania innych osób można wywnioskować, że mają one doświadczenia analogiczne do moich doświadczeń, nie jest to jednak coś, co moglibyśmy faktycznie zweryfikować. W istocie, jeżeli zdaniami, którym mogę przypisywać znaczenie, są wszystkie i tylko te zdania, które są funkcjami prawdziwościowymi zdań elementarnych opisujących moje doświadczenia, nie jest jasne, wf jaki sposób przypisywanie doświadczeń innym może mieć jakiekolwiek znaczenie dla mnie, nie wspominając już. o tym, jak mógłbym je uzasadnić.
W dalszej części Traktatu Wittgenstein zajmuje się zagadnieniem solipsyzmu, formułując kilka mglistych tez, w których można dostrzec echa lektury pism Schopenhauera. ,.To bowiem, co soli-psyzm ma na myśli - mówi - jest całkiem słuszne, tylko nie da się tego powiedzieć: to się widzi. To, że świat jest moim światem, uwidacznia się w tym, że granice języka (jedynego języka, jaki rozumiem) oznaczają granice mego świata”10. Dalej mówi jeszcze, że „Podmiot nie należy do świata lecz jest granicą świata”11 porównując go pod tym względem z okiem, które samo nie jest składnikiem pola widzenia. Wyprowadza z tego wniosek, że ..konsekwentnie przeprowadzony solipsyzm pokrywa się z czystym realizmem. Ja solipsyzmu kurczy się do bezwymiarowego punktu, a pozostaje przyporządkowana mu rzeczywistość"12. Na koniec pisze: „Ja pojawia się w filozofii przez to, że «świat jest moim światem». Ja filozoficzne to nie jest człowiek, ani ludzkie ciało, ani ludzka dusza, którą zajmuje się psychologia - lecz podmiot metafizyczny: granica, nie część świata"13.
Nic dziwnego, że komentatorom Traktatu niełatwo było znaleźć wyjaśnienie tych fragmentów. Powiedzenie, że „ten świat jest moim światem” jest w oczywisty sposób fałszywe, jeżeli interpretuje się je
10 Tmcuuus logico-philosophicus, 5.62.
11 Tamże. 5.632. 12 Tamże. 5.64.
Tamże, 5.641.
jako twierdzenie, w którym Wittgenstein mówi o sobie samym. Świat istniał przecież przed jego urodzeniem i nie przestał istnieć w chwili jego śmierci; a wr trakcie swojego życia Wittgenstein znał stosunkowo niewielką jego część. Oczywiste jest jednak również, że Wittgenstein nie to miał na myśli - „ten świat jest moim światem” stosuje się bowiem nie tylko do osoby, która akurat wypowiada te słowa, ale do każdego z nas. Takie stanowisko, jak mieliśmy się już okazję przekonać omawiając Lewisowskie rozwiązanie tego problemu, jest jednak niewątpliwie wewnętrznie sprzeczne. Nie może być bowiem tak, iż wszyscy jesteśmy obdarzeni tym wyjątkowym przywilejem. A raczej byłoby to wewnętrznie sprzeczne, gdyby słowo „moim” odnosiło się w każdym przypadku do konkretnej istoty ludzkiej: tu jednak mówi się nam, że tak nie jest. Odnosi się ono do podmiotu metafizycznego. A czym jest podmiot metafizyczny? Tu docieramy już do miejsca, w którym nic więcej nie da się powiedzieć.
Nie jest to zadowalające wyjaśnienie. Nawet jeśli damy się zwieść uwadze, że solipsysta próbuje wypowiedzieć to, czego wypowiedzieć się nie da, potrzebne są nam jasne wskazówki, co właściwie solipsysta ma na myśli i dlaczego jest to słuszne. Można przedstawiać argumenty' na rzecz twierdzenia, że zasięg mojego doświadczenia narzuca granice mojemu rozumieniu, ale jeśli posuniemy się do tego, że będziemy utożsamiać w-arunki prawdziwości sądu, który rozumiem, z doświadczeniami, które skłaniałyby mnie do tego. bym uznał ów sąd za prawdziwy, wikłamy się wr nierozwiązywalne trudności związane z przypisywaniem doświadczeń innym ludziom. Żadnym rozwiązaniem nie jest tutaj analiza behawioralna, ponieważ dla zachowania spójności trzeba następnie potraktować w podobny sposób własne doświadczenia, co prowadzi do stwarzania pozorów', że się ich nie ma. A w tym przypadku właścicielem czyichkolwiek doświadczeń, które rozpatrujemy, jest konkretna istota ludzka. Sugestia, iż „mój świat” jest światem metafizycznego podmiotu, jest zupełnie bezsensowna.
Wittgenstein powTaca do tego zagadnienia w Blue fiook. gdzie poświęca mu więcej miejsca i gdzie okazuje mniej pobłażliwości soli-psyście. Wielokrotnie powtarza tezę. iż solipsysta. który głosi, że tylko on czuje ból. nie zwraca uwagi na pewne fakty empiryczne, jak choćby fakt. iż ból, który' odczuwa, jest zlokalizowany w jego włas-