z43 (4)

z43 (4)



XIII. Samospelniające się proroctwo1

W pracach rzadko poza społecznością akademicką czytywanych W. I. Thomas, król amerykańskiej socjologii, wielokrotnie formułował twierdzenie o podstawowym znaczeniu dla nauk społecznych: „Jeśli ludzie definiują sytuacje jako rzeczywiste, to stają się one sytuacjami rzeczywistymi”. Gdyby twierdzenie to i jego implikacje były szerzej znane, więcej ludzi lepiej rozumiałoby zasady funkcjonowania społeczeństwa amerykańskiego. Choć nie ma ono rozmachu i precyzji twierdzenia Newtona, jest równie istotne, ponieważ można je z pożytkiem zastosować do wielu, jeśli nawet nie większości, procesów społecznych.

Twierdzenie Thomasa

„Jeśli ludzie definiują sytuacje jako rzeczywiste, to stają się one sytuacjami rzeczywistymi” — stwierdził Thomas. Podejrzenie, że uchwycił on tutaj sprawę niezwykle istotną, stanie się jeszcze silniejsze, kiedy weźmiemy pod uwagę, że to samo, w zasadzie, twierdzenie było wielokrotnie formułowane przez badaczy o zdyscyplinowanych i wnikliwych umysłach na długo przed Thomasem.

Kiedy się przekonamy, iż tak skądinąd różne umysły, jak groźny biskup Bossuet w swojej namiętnej, siedemnastowiecznej obronie katolickiej ortodoksji; ironiczny Mandevil!e w osiemnastowiecznej alegorii pełnej paradoksów na temat ludzkiego społeczeństwa; krewki geniusz Marks w swojej rew jej i Heglowskiej teorii zmiany społecznej; inspirujący Freud w pracach, które chyba bardziej niż wszystkie inne z tamtego okresu zmodyfikowały nasze poglądy na człowieka oraz dogmatyczny, czasem tylko rozsądny erudyta, profesor z*Vale William Graham Sumner, który — jak Karol Marks — „żyje” z klasy-średniej — kiedy więc stwierdzimy, że to mieszane towarzystwo (a wybrałem zaledwie kilku z o wiele dłuższej listy znakomitości) zgodne jest co do słuszności i wagi twierdzenia Thomasa, uznamy z pewnością, iż zasługuje ono również i na naszą uwagę.

Na co zatem zwracają uwagę Thomas i Bossuet, Mandeville, Marks, Freud i Sumner?

Pierwsza część tego twiedzenia stanowi przypomnienie, że ludzie reagują nie tylko na obiektywne cechy sytuacji, lecz również — a czasem przede wszystkim — na jej znaczenie. Kiedy zaś przypisali już sytuacji jakieś znaczenie, wyznacza ono ich późniejsze zachowania i pewne konsekwencje owych zachowań. Stwierdzenie to pozostaje jednak nadal dosyć abstrakcyjne. Nie odniesione do konkretnych danych abstrakcje są często, niezrozumiale. Poszukajmy zatem przykładu.

Przypowieść socjologiczna

Rok 1932. Last National Bank jest kwitnącą instytucją. Ogromna część jego aktywów jest płynna. Cartwright Millingville ma więc dosyć powodów do dumy z banku, któremu prezesuje. Aż do Czarnej Środy. Wchodząc do swego banku spostrzega, że panuje tam niezwyczajny ruch. Trochę to dziwne, ponieważ ludzie z miejscowych zakładów stalowych i ci z fabryki materacy dostają zwykle wypłatę dopiero w sobotę. A jednak jest tutaj kilkadziesiąt osób, niewątpliwie robotnicy z fabryk, którzy stoją w kolejce przed okienkami kas. Zmierzając do swego biura Millingville myśli ze współczuciem: „Miejmy nadzieję, iż nie stracili pracy w połowie tygodnia. Powinni być o tej porze w robocie".

Tego rodzaju rozmyślania nigdy jednak nie przyczyniały się do rozkwitu banku, więc Millingville zabiera się do spiętrzonych na biurku dokumentów. Zdążył podpisać zaledwie kilka, kiedy uderza go brak czegoś znanego i wtargnięcie czegoś obcego. Cichy dyskretny szum banku ustąpił miejsca dziwnemu, denerwującemu hałasowi wielu głosów. Sytuacja została uznana za rzeczywistą. Jest to początek tego, co kończ} się jako Czarna Środa — ostatnia środa banku Last National.

Cartwright Millingville nigdy nie słyszał o twierdzeniu Thomasa. Wiedział jednak dobrze, jak ono działa. Wiedział, że mimo płynności aktywów bankowych, plotka o niewypłacalności — kiedy uwierzy w nią dostateczna liczba klientów — spowoduje niewypłacalność banku. I rzeczywiście, pod koniec Czarnej Środy — i w Jeszcze Czarniejszy Czwartek — kiedy długie kolejki zaniepokojonych posiadaczy kont, usiłujących ratować swoje wkłady, powiększyły się o jeszcze bardziej niespokojnych depozytariuszy, okazało się, że miał rację.

Stabilność struktury finansowej banku uzależniona była od zespołu definicji sytuacji: od przekonania o niezawodności złożonego systemu ekonomicznych zobowiązań, na których ludzie opierają swoje działania. Kiedy tylko klienci banku zdefiniowali sytuację inaczej, kiedy tylko zakwestionowali możliwość wypełnienia owych zobowiązań, konsekwencje tej nieprawdziwej definicji stały się jak najbardziej prawdziwe.

Jest to przypadek klasyczny i nie trzeba znać twierdzenia Thomasa, aby zrozumieć, jak się to stało (a już przynajmniej, jeśli samemu się pamięta kampanię prezydencką Franklinu Roosevelta w 1932 roku). Za pomocą twierdzenia Thomasa tragiczną histerię banku Millingville’a można jednak przekształcić w socjologiczną przypowieść, która pomoże nam zrozumieć nie tylko to, co się stało z tysiącami banków w latach trzydziestych, lecz również i to, co się dzieje obecnie w dziedzinie stosunków między białymi a Murzynami, czy między protestantami, katolikami a Żydami w Stanach Zjednoczonych.

Przypowieść ta mówi nam, że publiczne definicje sytuacji (proroctwa lub przewidywania) stają się nieodłączną częścią sytuacji, wpływając z kolei na późniejsze wydarzenia.

1

Opublikowane po raz pierwszy w. „Antiocli Review” Summer 1948.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan (3) 462 Cz. 11.: XIII. Samospełniające się proroctwo I oto nasz uczciwy biały obywatel jest gor
Scan (8) 472 Ci. II.: XIII. Samospełniajace się proroctwo zamykanych rocznie banków. Ciekawe jest je
Scan (6) 468 Ci. II.: XIII. Samospełmające się proroctwo A jednak to znakomicie sensowne rozwiązanie
z44 (4) 464 Cz. 2.: XIII. Samospelnwjącc się proroctwo Jest to cecha spraw ludzkich. Nie występuje o
z47 (2) 470 Cz. 2.: XIII. Samospelniające się proroctwo 470 Cz. 2.: XIII. Samospelniające się

więcej podobnych podstron