częściej stanowią oparcie dla powstawania rodziny. Związki te powinny być akceptowane, o ile są w mniejszości, nie dominują w skali społecznej (jednak ich dominowanie jest raczej niemożliwe). Można postawić hipotezę, że małżeństw homoseksualnych byłoby mniej, gdyby były formalnie dopuszczone wszystkie cztery modele małżeństwa, gdyż osoby biseksualne zamiast przechylać szalę swoich małżeńskich zainteresowań ku związkowi homoseksualnemu, mogłyby dołączyć się do innego związku heteroseksualnego.
Dopuszczalność wszystkich wytworzonych w toku historii społeczeństw form małżeństwa ma tę korzyść, że każda z osób zainteresowanych małżeństwem łatwiej znajdzie w ramach tej jakże ważnej społecznej instytucji miejsce dla siebie. Ludzie nie muszą wtedy zdradzać swoich skłonności i dopasowywać się do modeli, które nie w pełni im odpowiadają lub w ogóle im nie odpowiadają. Kto chce być w związku z jedną osobą, ten obierze model monogamiczny. Niewątpliwie model ten będzie cieszył się, tak jak dotychczas, największą popularnością. Ale para, która obrała ten model, będzie też mogła - jeśli zmieni swoje nastawienie do życia - dołączyć się po jakimś czasie do innego małżeństwa. A może zmienić nastawienie do życia pod wpływem narastających w parze konfliktów i nieporozumień, pod wpływem ujawniania się nieznanych im dotychczas skłonności i cech osobowości, pod wpływem obserwacji i porównywania różnych modeli małżeństwa lub dlatego, że tak po prostu chcą.
Dla pewnej liczby ludzi monogamia jest zbyt monotonna. Nie ma powodu, by ludzie ci musieli tkwić przed nieodpo-wiadającąim alternatywą: albo dalej być w monogamii, albo żyć bez związku małżeńskiego. To jest właśnie plus wielo-partnerskich (lub jak wyrażają się z łacińska badacze mał-
71