28 Mii i znak
zależnie od niego, duża część współczesnych poszukiwań nieustannie powraca do problemu znaczenia: psychoanaliza, strukturalizm, psychologia eidetyczna, niektóre zapoczątkowane przez Bachelarda nowe próby krytyki literackiej badać chcą fakty o tyle tylko, o ile one znaczą. Zakładać zaś znaczenie, to odwoływać się do semiologii. Nie twierdzę, że semiologia mogłaby objąć te wszystkie badania - mają one różną treść. Posiadają jednak wspólny status, wszystkie są naukami o wartościach; nie zadowalają się odnalezieniem faktu, określają go i badają jako wartość zastępczą (palant-pour).
Semiologia jest nauką o formach, ponieważ bada znaczenia niezależnie od ich treści. Chciałbym powiedzieć kilka słów o potrzebie i granicach takiej nauki formalnej. Potrzebna jest tak samo, jak potrzebny jest każdy ścisły język. Żdanow wy kpi wał filozofa Aleksandrowa, który mówił o „sferycznej strukturze naszej planety”. „Dotychczas wydawało mi się - powiedział Żdanow - że sferyczna może być jedynie forma.” Żdanow miał rację: nie można mówić o strukturze w terminologii formy i odwrotnie. Może w płaszczyźnie „życia” istnieje jedynie pełnia niemożliwych do rozróżnienia struktur i form. Nauka nie zajmuje się jednak niewypowiedzianym; musi mówić o „życiu”, jeśli pragnie je przekształcić. Przeciwstawiając się platonicznej niestety donkiszoterii syntezy, każda krytyka musi pogodzić się z ascezą, ze sztucznością analizy, a więc uściślać metody i języki. Gdyby krytyka historyczna była mniej przerażona widmem „formalizmu”, byłaby zapewne płodniejsza; zrozumiałaby, że specyficzne badanie form nie kłóci się bynajmniej z koniecznymi zasadami całości i Historii. Wprost przeciwnie, im dany system został ściślej zdefiniowany od strony formalnej, tym uleglejszy jest wobec krytyki historycznej. Parodiując znane powiedzonko, rzec można, że trochę formalizmu oddala od Historii, ale dużo - przybli-
za. Czyż istnieje lepszy przykład totalnej krytyki niż formalny i historyczny, semiologiczny i ideologiczny zarazem opis świętości w Saint-Genet Sartre*a? Na odwrót, niebezpiecznie traktować formy jako przedmioty niejasne, półformy, półsubstancje, przydawać formie substancję formy, jak to na przykład robił realizm Żdano-wa. Semiologia, zamknięta w określonych granicach, nie jest metafizyczną pułapką, jest nauką, potrzebną, ale niewystarczającą. Trzeba pamiętać, że jednolitość wyjaśnienia nie polega na usunięciu takich czy innych jego składników, lecz — zgodnie ze zdaniem Rngelsa — na dialektycznej koordynacji specjalistycznej nauk, jakie doń wprzęgnięto. Podobnie jest z mitologią: należy ona równocześnie do semiologii jako nauka formalna i do ideologii jako nauka historyczna: bada formy idei.2
Przypomnę więc, że wszelka semiologia zakłada związek między dwoma terminami: signifiant (znaczące) i signifie (znaczone). Związek ten odnosi się do przedmiotów najróżniejszego rzędu i dlatego nie stanowi równości, lecz równoważność. Trzeba tutaj pamiętać, że odwrotnie niż w zwykłym języku, który mówi mi po prostu, że znaczące wyraża znaczone, w każdym systemie semiologicznym mam do czynienia nie z dwoma, lecz z trzema różnymi terminami; ponieważ to, co ogarniam, nie jest bynajmniej najpierw jednym, następnie drugim terminem, lecz wzajemnym stosunkiem, który je łączy: istnieje zatem element znaczący, znaczony i znak, będący skojarzeniową całością dwóch pierwszych
? Rozwój reklamy, popularnej prasy, radia, ilustracji, nie mówiąc już o istnieniu niezliczonych rytuałów porozumienia (rytuałów społecznego pokazania się) sprawia, że stworzenie nauk? semiologicznej staje się szczególnie pilne. Ile co dzień mijamy przestrzeni rzeczywiście pozbawionych znaczeń? Bardzo niewiele, czasami żadnej. Jestem nad morzem: zapewne nie niesie ono żadnego przekazu. Ale ile materiału semiologicznego na plaży I Chorągwie, slogany, sygnały, tablice, ubrania, nawet opalenizna — są przekazami.