Stulecie, które właściwie zakończyło się dziesięć Ut temu, nic może nigdzie tak jednolicie, jak u nas. Nasz wiek XIX przyjął w gruncie rzeczy tylko dwa prądy literackie: romantyzm i impresjonizm. W czasie były one wprawdzie rozdzielone przerwą pozytywistyczną, ale na skutek wielu przyczyn, których nie wolno mi w tej chwili widzieć, przerwa u była tylko przerwą; była zdarzeniem bez następstw. Nie było u nas namiętnego pamasizmu i nie było stanowczego naturalizmu, i nie było ich przeciwdziałających skutków. Umysłowołć nasza przyjęła tylko dwa prądy: romantyzm i impresjonizm. Nic waśniły się one w u myślowo śd Polaka; wspierały się wzajemnie. Go pierwszy wyrył, to drugi głębiej wyżłobił. Oba rozumiano jako jedno: jako intronizację uczucia. Uczucie na tronie, poezja wasalem. Poezji nie wolno
było sprzeniewierzyć się uczuciu. W ideale chodziło o to, ażeby zdanie poety miało się do przeżycia tak, jak się mają do siebie dwa trćjkąty przystające; lub przynajmniej, ażeby drogą sugestii budziło w czytelniku trójkąt przystający; chodziło o przystawność uczucia 1 zdania, jedną z cech wielbionej bezpośredniości. Zmierzano do tego, ażeby nic z uczucia nie zginęło w jego drodze do zdania; mówiono o przelewaniu uczuć na papier, bo marzono o tym, ażeby drogocenny ten płyn znalazł się wśród pisanych plam, nie zmieniwszy swego wyglądu i nie utraciwszy ani jednej kropli. I mimo śc ten przelew uczuć był często tylko wylewem nazwy uczucia a zalewem samego uczucia, łudzono się, że jest inaczej. I tylko czasem wielkie uczucie skarżyło się, że język kłamie głosowi. Mówiono, że słowo oddaje uczucie, bo wierzono, łe poprzednio uczucie podarowało się słowu; król dal klejnot wasalowi, a ten oddał go światu. Ile w tej pięknej bajce było bajki, o tym wiedział ktoś, ktę wałęsał się po stopniach tronu; ale nazywano go blaznem.