48
ich, a po rosyjsku uczyć w chajderach nakazuje.
Na stan ten niezwyczajny — nadzwyczajnego trzeba też antydotum. Dlatego jesteśmy zdania, iż w Królestwie nie trzeba żargonem pogardzać. W braku innych środków — należy koniecznie nim się posługiwać — celem zabicia żargonu i prądów rządowych.
Na tym punkcie nic się jednak nie dzieje.
Ciężki mamy żal do inteligencji warszawskiej. Bezsprzecznie stoi ona umysłowo najwyżej z pomiędzy wszystkich żydów polskich i bezsprzecznie daje ona najszlachetniejsze dowoay asymilacji. Tacy uczeni, jak Natansonowie, Diksteinowie, Nussbaumowie, Kramsztykowic, Subersteinowie i t. d, tacy pisarze jak Kraushaarowie, Meyet, Matjasz Berson — są chlubą literatury polskiej. Niezmiernie dużo dzhła Warszawa także w kierunku filantropijnym. Ale czy na tem kończy się obowiązek?
Nie ma tam ani jednego A cos ty'
Prawda, nieznośnymi są warunki bytu. Z jednej strony niechęć rasowa, konkurenc ja zawodowa i obskurantyzm łączą swe głosy w jeden chór antysemityzmu ; z drugiej patronowie i krzewiciele literatury żargonowej, krzątają sio dość żywo. Nad wszystkimi wisi w powietrzu miecz Damoklesa w postaci ustaw wyjątkowych i innych niespodzianek ze strony rządu. Zaciekłość jego dochodzi do tego stopnia, iż cenzura zakazuje pismom pisać dobrze o żydach, pismu <> Izrael i ta- me wolno używać słowa »asymilacja*. Z tego