“•‘rTu.noWski. rra> rrt ed «r-
XC1V 2AOA DNIENIA SZCZEGÓŁOWE
mc rozumie, a dawsz> ofiary, a pokropiwszy sic wodą, już ić na wszytki r ł^szc a nasprosmejsze u>my $ł> św iata lego. A j uż na poły grzech' fo b> sic mc upił w dzień su lęty, abo nie skakał jako szalony, nakładszy wień-cóu abo jakiego gałęzia na głowę swoję. [...] na dzień Bożego Narodzenia mc będzie li włócząc sic całą noc wrzeszczał, drzw i wybijał, a kiełbas nie nazbiera, abo iż całą noc kostki grając szczęścia nie szuka, już jakoby tego święta mgd> nic święcił. W niedzielę mięsopustną kto zasię nie oszaleje [ ], twarzy me odmieni, maszkar, ubiorów ku dyjabłu podobnych sobie nie wymyśli. juz jakoby nie uczy nił krześcijańskiej powinności dosyć.
W środopostną niecicie kto sie nie uyspowieda. już w rozpaczy chodzić musi, bo go papież nie przeżegnał. W kwietną niedzielę kto bagniątka nie połknął, a dębowego Krystusa do miasta nie doprow adził, to już dusznego zbawienia nie otrzyma! W Wielki Piątek jeśli boso nie chodził, Judaszowi i Piłatem mc łajał, abo jeśli twarz umył, już męki Pańskiej nie wspominał.
W sobotę wielką ognia i w ody naśw ięcić. bydło tym kropić i wszytki kąty w domu jxczarowi. to też rzecz pilna. W dzień wielkanocny kto św ięconego nic je, a kiełbasy dla węża. chrzanu dla płech. jarząbka dla więzienia, już zły krześcijanin. A iż w poniedziałek [...] po uszy w błoto nie w padnie, a we wtorek kiczką w łeb. aż oko wylezie, nie weźmie, to już nie uczynił dosyć powinności swojej. Dzień Bożego Wstąpienia kto Jezusa lipowego powrozem jako złodzieja do nieba wciągnie, a dyjabła z góry zrzuci, a po-tym z mm po ulicach biega, to w ielkie odpusty a przysługi sobie ku Panu Bogu otrzyma. Dzień św Jana bylicą sie opasać, a całą noc około ognia skakać. i toć tez niemałe uczynki miłosierne. A tam nawiętsze czary, błędy na ten czas sie dzieją Nuz co gromnic, błażejków ziół rozmaitych, onego
chodzenia po rynku, chrostu nastawiawszy, z bębny, z dudami.
(J^wanielija Niedziele Siedemnastej po Trójcy św." — List 229)
Uchwyciwszy istotę ówczesnej obrzędowości, Rej kpi z ludowego sposobu świętowania, który nastaw iony jest na pokazanie się, spełnia funkcję spotkania towarzyskiego i ogranicza się do gestów', do których znaczenia wiemy nie przywiązuje wagi (pokropienie, ofiara). Szydzi z rytuałów (chodzenie kolędników, maskarady mię-sopustne, wielkanocne połykanie bazi wierzbowych i spożywanie pokarmów przeciwko nieszczęściom — od pcheł do więzienia), palenia świec — błażejków (używanych później do zwalczania chorób
gardła), opasywania się byhcą(bożym drzewkiem, zielem św. Jana_
rośliną o właściwościach leczniczych i magicznych), których niedokonanie powoduje, że katolik nie czuje, iż obchodził święta.
•' 1%G > nasi .
W różnych miejscach Postylli krytykuje duchow ieństwo i ceremoniał katolicki. Gromi więc kapłanów, którzy „miasto pociechy a miasto miłosiernych obietnic Pana swego łają, klną. wyświecają, wydzwoniają z społeczności św iętej ty nędzne ow ieczki Jego. Aby jeszcze o jakie występki sumnienia grzesznego, ale o sw e podatki, o dziesięciny, o kolędy, o świętopietrze i o ine wymysły swoje", zarazem zżyma się na hipokryzję księdza, który- „w ięc tu pieniędzy rzkomo w gołą rękę brać nie chce, ale do mieszka daj przed-się" Sprzeciwia się również celibatowi i istnieniu klasztorów, bo mąż — głowa rodziny „toć jest prawy zakonnik". Nie podarował też papieżow i. którego kryty kuje, że podróżuje „na lektyce albo na jakim srebrem abo złotem ochędożonym koniu*’. Wyśmiewa święcenie przedmiotów — „krzczonych i maściami mazanych”, oraz posty, pouczając czytelnika: „Nie rozumiejże, aby rzodkiew abo rybka, abo grzank. abo piątek, abo śrzoda, abo sobota — w szytkoć jedny dni i jedny pokarmy u Pana tego i owszem takie wymysły świata tego Paweł św. zowie nauką dyjabelską, gdyż to ludzie złośliwi wymyślili" („Ewanielija Niedziele Siódmej po Trójcy św."). Mimo wszystko krytykę Reja, gdy porówna się ją z tonem wypowiedzi innych pisarzy reformacji (np. Marcina Krowickiegol, cechuje pewna życzliwość, a nawet, chciałoby się rzec, kultura dyskusji.
Źródeł sukcesu dzieła Nagłówiczanina — niewykształconego przecież teologicznie — trzeba upatrywać w popularnym charakterze utworu oraz jego prostym i obrazowym stylu. Rej stara się tłumaczyć jak najprzystępniej: „Nic rozumiejże też, aby praw ica Boża miała sie rozciągać jako ręka człow iecza, bo być Kiystus rozciągnąć miał rękę swą od nieba aż do piekła, wedle człowieczeństwa swego, tedyćby to było monstrum abo jaki dziw ” („Ewanielija Niedziele Trzeciej w Post’’). Nie wchodzi rów nież w zaw iłości teologiczne i nadmiernie się nie głów i, wychodząc z założenia, ze sązgadnienia, którym „rozum człowieczy sprostać nie może", dlatego istotę Trójcy św. tłumaczy na przykładzie świecy, co składa