Oprał a książki 33
A co tam było różnych maszyn, a jakie niektóre były groźne!
Więc naprzód ułożono arkusze moje na maszynie do falcowania. Maszyna ta porywała arkusz za arkuszem i tak go w sobie przewracała, że z drugiego końca wychodził trzyKrotnie złamany, czyli jak mówiono, pofalcowany. Potem ułożono z pofalcowanych arkuszy według ich kolejności małe stosiki i z tych stosików zaczęto zbierać zawsze tyle arkuszy, ile potrzeba na jeden egzemplarz książki. Takie komplety arkuszy zabierała panienka do szycia na specjalną maszynę. Zszyty egzemplarz oklejono na grzbiecie, potem nożem maszynowym obcięto trzy moje boki. Maszyna do cięcia jest to długi stół żelazny z mocnem Żelaznem rusztowaniem. Na stole układa się np. 500 arkuszy papieru, przyciska silnie do stołu, puszcza motor w ruch, pociąga delikatnie za małą rączkę i z ukrycia żelaznego rusztowania wysuwa się długi nóż, który nielitościwie przecina za jednym zamachem wszystkie 500 arkuszy, jak masło.
Po obcięciu moich boków nie wTiele już było ze mną roboty. Introligator zrobił z kolorowego papieru okładkę i wkleił w nią książkę. By zaś sklejenie dobrze trzymało, włożono mnie na noc do prasy. Gdy mnie rano z niej wyjęto, byłam już zupełnie gotowra.
Niestety nie odniesiono mnie ani do króla, ani nie urządzono na moją cześć żadnej uroczystości. Pomimo to bjłam wesoła z tego powodu,
■lak powstaje książka .......... 3
UMCS