XLII „TRAGICZNE POKOLENIE” MARIANA BUCZKOWSKIEGO
łowskiego, takiego stanu rzeczy doszukują się w wojnie.
Poza ogólną atmosferą powieść Kastnera przypomina Wspólny pokój konstrukcją narratora, tożsamego z głównym bohaterem, choć ukrytego w trzeciej osobie, a także podobnymi chwytami i motywami fabularnymi. Jest więc samobójstwo w wyniku zawodu życiowego, sporo scen erotycznych i w końcu śmierć głównego bohatera.
Autor Wspólnego pokoju znalazł na naszym gruncie kontynuatora problematyki życia pokolenia powojennego. Był nim Marian Ruth-Buczkowski, autor powieści Tragiczne pokolenie. We wstępie do drugiego wydania pisał on:
uważałem, iż należało krzyczeć, sygnalizować, że jest niedobrze, że młode pokolenie „dusi się w atmosferze wytworzonej przez starszych”, że jest niezadowolone z dreptania w miejscu. Nasza polsika rzeczywistość wydawała się ciasna, gruźlicza i skazana na jakiś straszliwy kataklizm. Torturowany przeczuciami, rwałem się do ostrzegawczego krzyku1.
Przypomnę daty: Wspólny pokój ukazał się latem roku 1932, zaś w zakończeniu książki Buczkowskiego widnieje notatka „Warszawa 1932—1935”. Wniosek pierwszy, jaki się nasuwa z zestawień, brzmi: głos autora Tragicznego pokolenia był echem Wspólnego pokoju. W każdym razie podejmował po raz wtóry sygnalizowane przez Uniłowskiego zagadnienia.
Uniłowski postanowił przede wszystkim scharakteryzować sytuację części młodego pokolenia pisarzy na początku lat trzydziestych w Polsce niepodległej, sytuację — należy powiedzieć wyraźnie — nie najlepszą, czemu dawała wyraz książka Życie i praca pisarza polskiego (1932, na podstawce ankiety Związku Zawodowego Literatów Polskich w Warszawie), opublikowana prawie równocześnie z powieścią Uniłowskiego. Rozprawa socjologiczna, zrealizowana w oparciu o wyniki ankiety, musiała z natury rzeczy dać pełniejsze wyniki niż obraz artystyczny naszego pisarza. Zresztą Uniłowski nie miał — jak wspomniałem —■ ambicji całościowego ujęcia zagadnień współczesnego życia literackiego. Nie stworzył nawet w pełnym znaczeniu tego słowa — powieści środowiskowej. Poznać i zrozumieć wąski wycinek rzeczywistości, dostępny jego doświadczeniom, to — przynajmniej w początkach pracy —• artystyczny zamiar Uniłowskiego. Niemniej nawet kreowanej wizji nie dowierzał w pełni. Usiłował więc w swoisty sposób rzecz uzupełnić. Świadomy anachronicznej roli komentarza autorskiego radził sobie inaczej. Rozbudowywał partie dialogowe, przetwarzając je często w długie dyskusje, w których właściwy dialog zastępował obszernymi monologami. Pomieścił w nich cały zespół problemów, jakich nie mógł przetopić w materię powieściową, choćby ze względu na brak doświadczenia pisarskiego.
Pod koniec książki dyskusje zastępuje wartki dialog, a ich funkcję przejmują marzenia i halucynacje Salisa. Ta warstwa powieści podejmuje raz po raz próby określenia generacji (mówi się o „niemożności określenia samego siebie”, s. 18), zagadnienia obojętnego stosunku społeczeństwa wobec sztuki, prezentuje warunki życia młodych literatów, ich poglądy na literaturę polską i charakterystyczne dla kręgu Kwadrygi niechęci wobec ska-mandrytów i Kadena-Bandrowskiego.
Dla interpretacji sensu ideowego powieści wnoszą one niejednokrotnie istotne elementy. Sytuują bowiem — wprawdzie w sposób nieco sztuczny — pokolenie Kwadrygi na tle rzeczywistości międzywojennej, przez co wyobcowane ze społeczeństwa środowisko uzyskuje pewien kontekst, gdyż sporo miejsca w dysputach zawiera właśnie polska powojenna rzeczywistość. „Nie mamy polity-
M. Ruth-Buczkowski, Tragiczne pokolenie, Warszawa 1958, s. 5.