Levi-Strauss
ry w tym samym duchu skrytykował Celestyna Bougle parę dziesiątków lat wcześniej (Smutek tropików, s. 43). Najbardziej chyba intrygujący jest rozdział o pokrewieństwie, cały utrzymany w tonie ostrej krytyki. Może to dziwić, jako że Leach pozostawał wcześniej pod wpływem prac Levi-Straussa na ten temat i żałował nawet, że ten porzucił badania nad pokrewieństwem - „sam rdzeń antropologii”, jak się wyraził -żeby zacząć studiować mity „krainy zjadaczy lotosów” (Leach, 1967). Wydaje się, że Leach zmienił stanowisko po wydaniu poprawionej wersji Les Structures elemen-taires (1967), w której wszystkie zarzuty empiryczne wysunięte przez niego i innych zostały przez Levi--Straussa odrzucone jako nie związane z istotą wywodu. A, być może, Leacha po prostu przestały zajmować idee, które tak głęboko zasymilował, i dlatego skupił się jedynie na ich słabych stronach.
Kiedy powstała pierwsza wersja tej książki, struktu-ralizm był u szczytu popularności. Bez wątpienia dlatego była to jedna z pięciu pierwszych pozycji serii „Mistrzowie Współczesności”* - obok książek, których bohaterami byli Albert Camus, Franz Fanon, Herbert Marcuse i (jak dawno temu to było!) Che Guevara. Leach miał z pewnością poczucie, że powinien potraktować temat ze szczególną uwagą, jak również oddać charakter swej własnej postawy intelektualnej. Skupił się na podstawowych ideach, a zwłaszcza na metodzie Levi-Straussa, które, jak uważał, miały trwałą wartość. Dlatego jego książka zachowuje użyteczność do dziś, kiedy moda na strukturalizm dawno przeminęła.
Jest oczywiste - i wynika wprost z tego, co już napisałem - że z tych samych powodów, dla których książka ta jest żywym i inspirującym wprowadzeniem do Levi--Straussa, zwłaszcza czytana razem z jego własnymi
1 Niniejszy tytui jest trzecim z kolei w serii „Mistrzowie Współczesności”. Do tej pory ukazały się w niej książki o Karlu R. Poppe-rze i Noamie Chomskym; w przygotowaniu są książki o Ludwigu Wittgensteinie, Hannah Arendt i Carlu Gustawie Jungu (przyp. red. poi.).
Przedmowa
pracami, z tych samych powodów, jest ona fatalna i właściwie bezużyteczna, jeśli traktować ją jako bryk. A jednak takie jej wykorzystanie może się wydawać kuszące, bo pełno w niej wysoce użytecznych argumentów, a trudności w lekturze Levi-Straussa są, być może, nawet przesadnie eksponowane. I jeśli ktoś da się skusić, będzie to jego strata - nie dlatego, że nie napisze dobrego referatu, ale dlatego, że ominie go przyjemność z lektury Levi-Straussa, przyjemność, dla której książka Leacha, na swój sposób, przygotowuje grunt.
James Laidlaw