Opóźniona publikacja polskiego przekładu, jak każde zło, wychodzi ostatecznie na dobre. Pojawia się ono bowiem w osobliwym momencie historycznym i trafia do rąk Czytelników żywotnie i praktycznie — nie zaś jedynie teoretycznie — zainteresowanych mechanizmami konstytuowania się kapitalistycznego •kosmosu* (wyrażenie M. Webera). Kosmosu — czyli porządku ekonomicznego i spójnego z nim ustroju organizacji społecznej, ale także — przenikającego obydwie te płaszczyzny specyficznego »ducha«.
Etyka protestancka a duch kapitalizmu, praca pisana w początkach naszego stulecia, (1905 r.) nie może, rzecz jasna, pełnić funkcji przewodnika czy instruktażu dla społeczeństwa pragnącego budować fundamenty kapitalizmu pod koniec XX wieku. Wprawdzie jej przedmiotem jest sytuacja poniekąd analogiczna (M. Weber analizuje okoliczności narodzin i wstępnej fazy rozwoju kapitalizmu zachodniego), ale owa paralela jest tylko częściowa. Albowiem dwa »obozy«: kapitalizm zachodni i wschodni komunizm, egzystowały jak gdyby w dwóch różnych perspektywach czasowych. Pierwszy poddawał się naturalnej logice czasu ewolucji, drugi — osobliwej dialektyce czasu rewolucji. Ten ostatni polegał na przeświadczeniu, iż historię daje się dowolnie przyśpieszać, poganiać, wyprzedzać — przeskakując »zbędne« etapy.
Warto, w celu unaocznienia tej odmienności, przywołać zręczne metafory Guntera Grassa, który w swych historiograficz-nych anty utopiach zestawia ^strategię rumaka* ze ^strategią ślimaka*4. Komunizm powoływał się na marksizm jako na swoją ideologię, uprawniającą do raptownego, rewolucyjnego przewrotu — i tym samym do zerwania ciągłości historycznej. Marksizm 4)J. Miańłki. Postęp historyczny jako ruch ślimaka, w: Liberalizm i polis. Przeszłość i przyszłość. Lubelskie Odczyty Filopzoficzne, zbiór II. red. J. Dębowski, J. Mizińska, Z. Muszyński. Lublin 1993.
zaś, odziedziczywszy po heglizmie wiarę w możliwość i konieczność koncentrowania powolnych zmian w postaci »skoku rumaka* nad przepaścią, radykalnie oddzielał minioną i przeżytą konstelację historyczną od nowej, która miała być pod każdym względem odwrotnością dawnej.
Kapitalizm natomiast funkcjonował w zgodzie z prawami czasu ewolucyjnego, akcentując przemiany stopniowe, łagodne, lecz za to nieodwracalne i stabilne. Pewność ciągłości powolnych przeobrażeń była dlań ważniejsza, niż widowiskowość i drastyczność nagłych przewrotów.
Paradoks aktualnej sytuacji w krajach postkomunistycznych, oglądany od tej strony, zasadza się na tym, że zamiary budowania porządku kapitalistycznego zmuszone są przenieść się w inny, niż dotąd sobie znany, wymiar czasu. Czasu mierzonego rytmem i tempem zmian, które ostatecznie składają się i przesądzają o ich kierunku. W mglistej, niedookreślonej i płynnej rzeczywistości okresu przejściowego pomiędzy komunizmem a kapitalizmem — przy istniejących już próbach teoretycznego ujęcia jego specyfiki — zazwyczaj nie docenia się tej trudności, jaką stwarza różnica sposobu przeżywania i wartościowania czasu.
Typowy »człowiek komunizmu* (niekoniecznie homo sooieti-cus), przyzwyczajony jest do nieliczenia się z własną opornością czasu kalendarzowego, do manipulacyjnego doń stosunku — fikcyjnego »przyśpieszania« czy »odwracania« biegu Historii. Rodzi to i umacnia postawy roszczeniowe, które — gdy nie zostają zaspokojone — prowadzą do frustracji i infantylnego »obrażania się* na rzeczywistość.
Typowy ^człowiek kapitalizmu*, ukształtowany właśnie przez »ducha« wywodzącego się z etyki protestanckiej, wykazuje wobec czasu nie pychę, a pokorę. Słynna dewiza »czas to pieniądz« dla »genetycznego kapitalisty* oznacza, że na bogactwo pracuje się długo, w pocie czoła, inwestując w jego zdobycie wysiłek i rezygnując z innego, przyjemniejszego sposobu spędzania życia. ^Kapitalista naturalizowany«, rodem z komunizmu, rozumie to powiedzenie w praktyce całkiem inaczej: że umykający czas