ka z większej wszechstronności, oi^anjzacji materiału w. dług „tematów i okresów panowania” oraz większej narra cyjnej spójności. Kronika ma też swój główny przedmiot którym jest życie jakiegoś miasta lub regionu; wielkie przed, się wzięcie, np. wojna lub krucjata, bądź określona instytucja, np. monarchia, biskupstwo lub klasztor. Łączność mię. dzy kroniką a rocznikiem zapewnia trwanie przy chronolo-gii jako regule organizującej dyskurs, co sprawia, że ustępuje ona „historii” na najwyższym stopniu rozwoju. Co więcej, kronika, podobnie jak rocznik, acz w odróżnieniu od historii, nie tyle zmierza ku konkluzji, ile po prostu ustaje; na ogół brak jej zamknięcia będącego podsumowaniem „znaczenia” łańcucha opisywanych wydarzeń, ktorego zazwyczaj oczekujemy od dobrze skonstruowanej opowieści. Na ogól kronika zapowiada jakieś zakończenie, lecz ostatecznie nie spełnia tej zapowiedzi, co było jednym z powodów, dla których dziewiętnastowieczni edytorzy średniowiecznych kronik odmawiali im statusu „historii” właściwej.
Załóżmyjednak, że przyjmujemy inny punkt widzenia na tę kwestię, a mianowicie, że kronika nie jest „wyższą czy bardziej wyszukaną formą przedstawiania rzeczywistości, lecz że jest po prostu formą inną, nacechowaną pragnieniem porządku i pełni opisu, które nie mają żadnego uzasadnienia teoretycznego, o ile nie udowodnimy tezy przeciwnej.
Z czym wiąże się to narzucanie porządku i dbałość o pełnię (szczegółów), jakie różnią kronikę od rocznika?
Jako przykład przedstawienia historycznego w typie kroniki wybieram Historię Francji Richera z Reims, napisaną w przededniu roku 1000 (ok. 998).17 Bez trudności rozpoznamy ten tekst jako narrację. Ma ona swój główny przedmiot („konflikty Francuzów”); odpowiednie centrum geogra-
i. I-I
‘t Latouchc,
y będą cyto-
Igczne (Galia) i społeczne (arcybiskupstwo w Reims nękane l porem dotyczącym uprawomocnienia starań dwóch preten-dentów do godności arcybiskupa) oraz właściwy początek w czasie (w obrębie synoptycznej wersji historii świata od momentu Wcielenia do chwili i miejsca, w którym Richer spisuje swój przekaz). Lecz, przynajmniej w opinii późniejszych komentatorów, z dwóch powodów dzieło to nie spełnia warunków stawianych historii właściwej. Po pierwsze, porządek dyskursu odpowiada w nim porządkowi chronologicznemu, ukazując wydarzenia w kolejności ich następowania, co wyklucza możliwość pojawienia się znaczeń charakterystycznych dla przekazu poddanego nadrzędnym regułom narracji. Po drugie, przypuszczalnie za sprawą „rocznikowego” uporządkowania dyskursu, zapis nie tyle zmierza ku jakiejś konkluzji, ile urywa się w momencie ucieczki jednego z rywali, co zmusza czytelnika do przemyślenia związków miedzy początkiem a końcem zapisu. Przekaz ogranicza się do „wczoraj” autora - dodaje kolejny fakt do serii, która rozpoczęła się wraz z Wcieleniem, po czym po prostu ustaje. W rezultacie wszelkie oczekiwania czytelnika (tj. czytelnika dzisiejszego), jakie zazwyczaj wiążą się z formą narracyjną, pozostają niezaspokojone. Wydaje się, że dzieło snuje jakąś fabułę, lecz ostatecznie przeczy temu wrażeniu, kończąc się in medias res niejasną notatką: „Papież Grzegorz upoważnił Arnuifa do objęcia funkcji biskupa tymczasowo, w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie prawne, które potwierdzi bądź unieważni jego uprawnienia” (2:133).
Mimo to jednak Richer jest narratorem świadomym swej roli. Na samym początku stwierdza wyraźnie, że ma zamiar „w szczególności utrwalić na piśmie [admemońam recuenscripto specialiterpropositum est]" takie zdarzenia, jak „wojny", „niepokoje” i [inne] „sprawy” Francuzów, a co więcej, chce to uczynić w sposób przewyższający inne zapisy, zwłaszcza zaś roczniki Flodoarda, dawniejszego skry by z Reims, które służyły mu za źródło informacji. Richer przyznaje, iż swobod-