*
wykluczany w ogólnym sformułowaniu zasady — nie od-‘Męlaly.ięgo władców od reszty obywateli. Zasadę nacjonalizmu można gTnsir "wljSersjl etycznej i „uniwersalistyczpej”. Są czasem nacjonaliści abstrakcyjni, którzy bynajmniej nie wyróżniają własnego narodu, którzy troszczą się o wszystkie narody: niechże każdy z nich ma swój polityczny dach nad głową i niechże każdemu z nich wolno będzie nie gościć pod nim obcych! W takim altruis-tycznym nacjonalizmie nie ma żadnei sprzeczności logicznej: _ da się też go poprzeć rozmaitymi mocnymi argumentami, jak np. urokiem zachowania kulturowej różnorodności, celowością zaprowadzenia na całym świecie pluralizmu czy też perspektywą zmniejszenia wewnętrznych napięć w poszczególnych państwach. Ale w rzeczywistości nacjonalizm rzadko jest tak cudow-._ nie' Fozsądny i rozumnie symetryczny. Niewykluczone, że — jak' sądził Immanuel Kant—stronniczość, czyli tendencja do czynienia wyjątku dla siebie i swoich spraw, jest główna ludzką słabością, z której wywodzą się wszystkie inne, i że Zatruwa ona również sentyment do narodu przekształcając ■ go "W COŚ,'C6 WłośT w ćzasaćTTMussoliniego zwali sacro "egoismó! Niewykluczone tez, że polityczna skuteczność tego sentymentu uległaby znacznemu nadwątleniu, gdyby nacjonaliści odznaczali się równie wyrafinowaną wrażliwością na zło wyrządzone przez własny naród, co na zło wyrządzone własnemu narodowi. Nacjonalizmowi w wersji rozsądnej, niestronniczej, zgene-ralTzowanej sprzeciwia się sama natura świata, w którym przyszło nam żvć. By to ująć naiprosciei: liczba potenciai-~ nych narodów na ziemi iest olbrzymia. Nasza planeta może wprawdzie pomieścić sporo niezależnych, obdarzonych autonomią jednostek politycznych, lecz jakkolwiek by kalkulować, liczba potencjalnych narodów przerasta wielokrotnie liczbę możliwych państw, które byłyby zdolne do życia. A jeżeli to prawda, nie sposób zaspokoić wszystkich nacjonalizmów, a przynajmniej me sposób ich zaspokoić jednocześnie. Satysfakcjonując jednych, sfrustrujemy drugich. Dodajmy tu, że dużo potencjalnych narodów miesz- |
to
ka i mieszkało nie na zwartych terytoriach, ale w przemieszaniu z innymi wedle rozmaitych zawiłych wzorców. W takich przypadkach jednostka polityczna może stać się etnicznie jednorodna tylko wówczas, gdy wszystkich obcych bądź się zabije, bądź wypędzi, bądź zmusi do asymilacji. A że nikt nie pali się do tego rodzaju losu, pokojowe zaprowadzenie zasady nacjonalizmu wydaje się niezwykle trudne.
Rzecz jasna, powyższymi definicjami należy się posługiwać z umiarem, jak większością definicji. Obecność niewielkiej liczby cudzoziemców czy kogoś nierodowitego w panującej rodzinie nie oznacza, że zasada nacjonalizmu została naruszona. Nie da się precyzyjnie określić, przy jakiej liczbie obcych obywateli lub rządzących tak się azieie. Nie istnieje żaden procentowy wskaźnik, poniżej którego cudzoziemców łaskawie się toleruje, a powyżej którego okazują się na tyle nie do zniesienia, że mogą obawiać się o swe życie i bezpieczeństwo. Niewątpliwie proporcja ta bywa bardzo różna. To, że nie potrafimy jej uściślić i uogólnić, nie przekreśla jednak użyteczności podanej definicji
PAŃSTWO 1 NARÓD—. |
W definicji nacjonalizmu posłużyliśmy się dwoma pojęciami jeszcze nie zdefiniowanymi: pojęciempaństwa i pojępjem narodu. <^-1^ , J' s2-
u
Rozważając pićrwszez nich Możemy zacząć oa słynnej propozycji Maxa Webera: państwo to społeczne działanie, które ma monopof na prawomocne użycie siły. Idea przedstawia śię~ prosto i przekonująco. W dobrze zoreanizowa-H ' riyćTl 5pofe'C7ertstwaćh, tj, takićF, w jakich większość z nas żyje lub chciałaby żyć, przemoc prywatna czy klasowa Hest 'czymś nielegalnym* Dopuszcza się konflikty, ale ich rozstrzyganie siłą indywidualną lub grupową uchodzi za wy-stępck.. Co siły wolno uoekacTśTę tylko władzy politycznej i tym, których ona do tego upoważni. Tę ostateczną sankcję, służącą utrzymaniu porządku, może stosować wyłącznie /VhQ- --V -
'......
_