[5]
Autorstwo a anonimowość
nika w istnienie Teodora Klona, tak jak tylko wiara w realność „bohatera — narratora” publikacji zatytułowanej Miałem raka (jest taka książeczka) może budzić nadzieję czytelnika sięgającego po ten tytuł.
Zarysowana tu problematyka autora (autorstwa) tekstu literackiego różni się od tych potocznych ujęć autora, które prezentuje większość podręczników .historii literatury. Portrety pisarzy, te pisane i zamieszczane jako ilustracje, mają charakter jakże konwencjonalny. To w imię tej konwencjonalności, która nakazuje, żeby słynny autor, zwłaszcza obcy. wyglądał dostojnie, redakcja Wielkiej Encyklopedii Powszechnej w miejsce gołowąsego Karola Capka z wywichniętą wargą i wyłupiastymi oczami, zamieściła nobliwie brodatego Karola Macieja Capka-Choda w drucianych okularach. A przecież historyka literatury winien interesować nie tylko zmienny etos pisarza, przekonanie jego, środowiska i czytelników o społecznej i narodowej roli pisarza, strategie autora i anonima, przybierane maski czy pozy; powinien się interesować wizerunkiem pisarza: zwerbalizowanym i zdjętym na kliszy, utrwalonym w obrazie czy rzeźbie. W Srebrnych orłach Parnickiego i noweli Van-Ćury Kosmos powtarza się pewien charakterystyczny motyw: sprzeczności między powierzchownością twórcy a jego dziełem. U Parnickiego kronikarz Dytmar (zgodnie z historyczną prawdą — u Vanćury jest to element fikcji), opisując swoją „nikczemną powierzchowność”, wyrazi równocześnie przekonanie, że nikt z czytelników nie uwierzy w jego własny wizerunek: zbyt piękne łacińskie okresy nie pozwalają wierzyć. że były skreślone ręką człowieka szpetnego. Parnicki wyraża tu przekonanie o nie dającej się wykorzenić ze świadomości czytelniczej wierze w jedność twórcy i jego utworu. Ale wszystko się zmienia: „za Austrii — pisąe Bohumil Hrabal w Lekcjach tańca dla starszych i zaawansowanych — szewstwo było bardziej robotą chemiczną niż rzemiosłem, dziś to wszystko leci z taśmy, chociaż szewc, nosiłem cwikier i laseczkę ze srebrną gałką, a to dlatego,' że wtedy każdy chciał wyglądać jak kompozytor albo poeta, a dziś odwrotnie, każdy pisarz daje się fotografować jak łapserdak...”