zwłaszcza klasy średnie: jej objawem jest „izolacja jednostek, społeczności lokalnych, zawodów” , ich egoistyczna wyłączność, brak wspólnej więzi, wspólnego celu. Ekonomia polityczna umacniała to 1 rozdrobnienie interesów: „Zajmowała się tylko środkami, a nie celem; abstrakcyjnymi pojęciami wartości, a nie przeznaczeniem tych jj wartości; martwym bogactwem, a nie użyciem tego bogactwa; słowem, I rzeczami, nie ludźmi”53.
W takim społeczeństwie bez wspólnoty, w którym interesy prywatne lub lokalne stale biorą górę nad dobrem zbiorowym, ustrój politycznej demokracji oznacza tylko „władzę liczby”, a obietnica równości pozostaje czystą abstrakcją. Ale walki interesów wewnątrz państwa są przynajmniej regulowane przez prawo, gdy między państwami już tylko przez siłę, bo prawo narodów nie ma za sobą żadnej sankcji, żadnej rękojmi. „Zaiste cywilizacja dopóty jest gorzką ironią, [.■■] póki ów stan natury z przeznaczeniem człowieka niezgodny [...] istnieć jeszcze będzie między społeczeństwami świata”54.
W latach czterdziestych taka diagnoza chorób Zachodu była dość pospolita (i na Zachodzie, i na Wschodzie) i mieściła się nieźle w strukturze myśli konserwatywnej. Tylko że u Cieszkowskiego diagnoza nie łączy się bynajmniej z przekonaniem, iż świat w ogólności się psuje. Przeciwnie. Jakkolwiek bądź jest, jest przecież lepiej niż było.
W średniowieczu było więcej odosobniającego ludzi „indywidualizmu”, a mniej „asocjacji” niż we współczesnych krajach kapitalistycznych.
Ze stanowiska „ogólnoludzkiego”, jakie zajął Cieszkowski, marzenie o ocaleniu lub odbudowie małych, zamkniętych i przeważnie opresyjnych wspólnot lokalnych czy korporacyjnych było — podobnie jak dla saint-simonistów — jawnie złudnym rozwiązaniem dylematu ludzkiej samotności. Droga szła tylko naprzód — ku zrzeszeniom coraz bardziej powszechnym, ku ludzkości. A skoro tak, to nowoczesna cywilizacja, tak bogata w inwencję techniczną i w idealizm prawniczy, sama — z pomocą Boga — wytwarza środki przezwyciężenia własnych ograniczeń i defektów.
Mogą to być nawet środki dość przewrotne. Oto bowiem cywilizacja ta wytworzyła już tak potężne w swej niszczącej sile środki wojny,
że wojna staje się praktycznie niemożliwa, zostaje zniesiona. Dziś wiemy, jak naiwna była ta nadzieja, ale kto by z niej chciał szydzić, niechaj wspomni, że w epoce rakiet międzykontynentalnych wiara w pokój opiera się wciąż na takiej samej przesłance.
Królestwo Boże na ziemi nie będzie ludziom dane, lecz będzie zdobyte myślą ich i trudem, i ciągłym doskonaleniem życia społecznego. Nie przez walkę klas ani tym bardziej narodów, lecz przez stopnie coraz to większej zgodności celów wiedzie szlak postępu „organicznego”, wolnego od „konwulsyj” i od „zaprzecznych uczuć zemsty i nienawiści”5 . Abstrakcyjna dotąd zasada równości dopełniona ząptąnie zasadą hierarchii i organizacji.i w tym mariażu dopiero podbije świat, okiełzna indywidualizm. Nowa, otwarta arystokracja rozumu i zasługi 1— jakby ,jpatrytjat ludowy,’ — zabezpieczy w demokracji skojarzenie postępu z zachowaniem wartości żywej tradycji — rzeki szerokiej i płodnej56. Rządowe „instytucje organizujące”, dalekie od zakusów monopolistycznych, ograniczą jednak anarchię wolnej konkurencji stosując planową, „opiekuńczą” redystrybucję środków budżetowych i tym sposobem harmonizując interesy prywatne z dobrem publicznym57.
Jeśli ludzie mogli się zrzeszyć w narody nie tracąc przez to swej indywidualności, to i narody mogą się zrzeszać pod jednym prawem, a potem pod jednym rządem: zrazu w „spójnię europejską”, a w końcu w zjednoczoną ludzkość.
Na ten szlak prowadzący do coraz szerszej integracji, do coraz bardziej uniwersalnej syntezy już wstąpiła Europa, wkrótce wstąpią inne kontynenty. Pracuje już nad tym geniusz twórczy człowieka, objawiający się w naukach, sztukach i przemyśle — wszystko to są, w języku Cieszkowskiego, różnorodne „drogi ducha”, ducha wyzwalającego się i kreującego nową rzeczywistość, zarazem materialną i duchową. „Umysłowcy” i „przemysłowcy” są jednako jej demiurgami. Każde odkrycie, każdy wynalazek ma jednocześnie znaczenie instrumentalne i symboliczne, i te dwa znaczenia nie dają się od siebie oddzielić: tak telegraf, techniczny środek komunikacji, jest zarazem symbolem zbliżenia narodów.
„Nieledwie w każdym zjawisku tegoczesnym leży ważne przezna-
12 Jakiej cywilizacji
177
A. Cieszkowski, De la pairie, loc. cit„ i. 328, 331-333.
A. Cieszkowski, Du credit et de la circulation, Paris 1839, cyt. wg tejże antologii, s. 334-336.