W dzisiejszych czasach kontrast między kulturami poli- i mono-chronicznymi często potęgują kolosalne kłopoty komunikacyjne w wielu krajach rozwijających się. Pewnego razu zużyłem trzy i pół godziny, żeby się dostać z jednej części Bangkoku do drugiej na umówione spotkanie. W Kairze korki bywają jeszcze większe. Jeżeli się nie przewidzi stopnia zatłoczenia ulic w niektórych miastach, to nawet Niemcy i Szwajcarzy mogą czasami przybyć na spotkanie o minutę lub dwie za późno.
Wieki temu, kiedy wszystkie społeczeństwa na Ziemi miały nastawienie polichroniczne, zegar słoneczny wystarczał do orientowania się w czasie. Potem musiał jednak przyjść pewien sadystyczny wynalazca szwajcarski i wszystko zniweczyć, wymyślając to narzędzie okrutnych tortur, które dziś znamy pod nazwą zegara. I kiedy obecnie o szóstej rano rozdzwoni się ten cholerny budzik, zastanawiamy się, czy wielbienie zegara to jest w ogóle dobry pomysł.
Rozważmy teraz przypadek pewnej osoby traktującej czas elastycznie, która odczuła na własnej skórze pierwsze zderzenie z kulturą monochroniczną. Niedawno temu pewna dama z Malezji zajmująca się interesami poleciała do Stanów Zjednoczonych na ważne spotkanie zaplanowane na dziesiątą rano w poniedziałek. Pani wylądowała w Bostonie wieczorem w poprzedzającą niedzielę, miała kłopoty z zaśnięciem z powodu różnicy czasu i w efekcie następnego ranka trochę zaspała.
Potem jeżdżąc po ( mieście wypożyczonym samochodem miała trudności ze znalezieniem miejsca spotkania, zabłądziła i ostatecznie zjawiła się dobrze po lunchu'^ cztery godziny po terminie. Jeden z Amerykanów, z którymi miała Się spotkać, wyszedł z sali konferencyjnej, by jej powiedzieć: „Och!/ Przykro mi, ale właśnie jesteśmy w środku spotkania wyznaczonego na popołudnie. I wygląda na to, że nasz kalendarz jest wypełniony do końca tygodnia. Zaraz, zobaczmy... czy odpowiada pani przyszła środa?” Ponieważ jednak nasza malajska dama musiała być w tym czasie z powrotem w Kuala Lumpur, nie była w stanie przełożyć tego ważnego spotkania.
Niedługo po powrocie do Malezji ta czarująca kobieta o poli-chronicznym nastawieniu uczestniczyła w jednym z prowadzonych przez nas w Azji Południowo-Wschodniej seminariów na temat negocjacji międzynarodowych. W czasie przerwy na lunch opowiedziała tę przykrą historię jako przykład tego, jak niegrzeczni i przewrażliwieni na punkcie terminów mogą być Amerykanie. „Przecież byłam w Bostonie, przeleciałam pół świata tylko na to spotkanie. A ci ludzie nie wykazali nawet tyle zwykłej uprzejmości, żeby poprzestawiać swój rozkład zajęć dla zagranicznego gościa, który przyszedł trochę za późno. Czy możecie w to uwierzyć?” Jak już wiemy, pogląd na to, co znaczy „trochę za późno”, różni się w zależności od tego, czy znajdujemy się w monochronicznej, czy w polichronicznej kulturze.
Ludzie o nastawieniu monochronicznym również są narażeni na szok kulturowy, gdy robią interesy na rynkach polichronicznych. Często słyszę biznesmenów z Europy i Ameryki Północnej skarżących się na „niekulturalne zachowanie” partnerów z Bliskiego i Środkowego Wschodu, Ameryki Łacińskiej oraz Azji Południowej i Południowo--Wschodniej: „Oni zawsze każą mi czekać, a następnie przerywają spotkanie, żeby odebrać telefon i przyjąć nie zapowiedzianych gości”.
Wielu przybyszy przywiązujących dużą wagę do czasu jest przekonanych, że ich partnerzy w Rio de Janeiro, Bangkoku czy Casablance traktują celowe przetrzymywanie kontrahenta w poczekalni jako element negocjacyjnej gry sił. Jak sądzisz, dlaczego osoby o nustawieniu monochronicznym tak myślą? Otóż dlatego, że jeśli Londynie, Sztokholmie czy Amsterdamie osoba, z którą masz się spotkać, każe ci czekać w nieskończoność bez piekielnie ważnego powodu, to przypuszczalnie jest to naprawdę gra sił. Wszyscy mamy skłonność do interpretowania zachowań cudzoziemców w kategoriach przyjętych w naszej macierzystej kulturze.
Następny incydent przydarzył się pewnemu młodemu menedżerowi amerykańskiemu, który właśnie podjął pierwszą pracę poza Stanami Zjednoczonymi i Europą. Ten przykład pokazuje, co może się przytrafić, kiedy menedżer o nastawieniu monochronicznym pierwszy raz styka się z wysoce polichronicznym zachowaniem w biznesie.
63