Uśmiechnął się.
— Było mi bardzo miło. Bardzo... jak to się mówi... żałuję za mój angielski.
— Och, nie przejmuj się. Ja sama prawie nie znamo żadna języko.
— Zabawna jesteś — roześmiał się.
Och, cudownie, Masimo uważa, że jestem zabawno. Jego zdaniem jestem nie odlotowym kociakiem, którego mógłby uwielbiać i adorować już do końca życia, tylko jakąś tam zabawną dziewczyną.
— Muszę jechać na próbę — powiedział.
I zwiększył obroty silnika.
— Aha, no to ciao. — Wtedy przypomniała mi się rado mojego nauczyciela Podjarki, więc uśmiechnęłam się bardzo szeroko: — Bardzo, bardzo fajnie, że przyjechałeś do miasta i... i myślę, że śpiewałeś tres bon.
Znowu się uśmiechnął.
— Cieszę się. Dzięki. Do zobaczenia. Ciao.
I pojechał. Odwróciłam się w stronę domu Jas z uczuciem pustki i mętlikiem w głowie. Czy Masimo podwiózł mnie tylko z uprzejmości? Och, kurczę, kurczę, kurczę pieczone. Jakie to wszystko okropne.
Patrzyłam, jak dojeżdża do końca ulicy Jas. Po próbie może się spotka z Nudną Lindsay? Jak ona może się podobać chłopcom...? 7o dla mnie jedna wielka zagadka Może wsypuje im do coli uspokajający środek dla koni?
Nagle Masimo włączył prawy kierunkowskaz, ostro wykręcił i bardzo szybko z powrotem podjechał w moją stronę. Przede mną zwolnił i zawołał:
— Georgia, poszła byś ze mną do kina?
Zrobiłam swoją słynną minę złotej rybki w spódnicy. I Masimo zatoczył jeszcze jedno kółko i powiedział:
-Jeśli tak, to spotkajmy się w piątek o wpół do ósmej pod wieżą zegarową. Cao, va bene1.
I odjechał.
Przycisnęłam dzwonek i Jas otworzyła mi drzwi.
- Przyszłaś mnie przepytać z francuskiego?
Czy jej już kompletnie odbiło?
-Jas, zachowuj się normalnie - powiedziałam. -Wpuść mnie i daj mi coś.
- Na przykład co?
- Na przykład trochę cukru. Przeżyłam szok. Wyjmij swoje zapasy czekolady, to ci powiem.
Kiedy już zajadałyśmy się w jej pokoju batonikami, o wszystkim jej opowiedziałam.
- O kurczę - powiedziała: - Czyli właściwie zaprosił cię na randkę.
- No. Super, nie?
- Ale z Nudną Lindsay też się spotyka? Może to podwójna randko i Lindsay też przyjdzie do kina i stworzycie takie francuskie coś.
- Jakie znowu francuskie coś?
- No wiesz, mśnage ó trois2.
- Jas, Masimo jest Włochem.
- Ojej, no to menagio a trios.
Musiałam wyjść, bo mojej przyjaciółce niekiedy tak bardzo odbija, że mam ochotę jej
przyłożyć.
Nic jednak nie może zmienić faktu, że Masimo, najprzystojniejszy chłopak we wszechświecie, Bóg Marzeń,
Cao, va bene (wt.) - cześć, w porządku.
Mćnage ó trois (fr.) - trójkąt małżeński.