nektaru i ambrozji, śmiertelnicy są śmiertelni, ponieważ tego specyfiku nie spożywają. „Ale i to, co powiedzieć o wpływie tego, przekracza naszą zdolność rozumienia. Bo jeśli nieśmiertelni dla przyjemności zażywają nektaru i ambrozji, to żadną miarą nie mogą być one przyczyną ich nieśmiertelności, a jeśli czynią to z potrzeby, to jakże mogą trwać wiecznie, skoro potrzebują pokarmu? Nie ma sensu poświęcać uwagi tym mitologicznym subtelnościom. Raczej dopiero u tych, którzy starają się uzasadnić swe poglądy, trzeba nam szukać odpowiedzi na pytanie (.. .)"1 2. Ci późniejsi, którzy starają się uzasadnić swoje wypowiedzi, to oczywiście filozofowie, spadkobiercy Hezjoda, ale zarazem ludzie różniący się od teologów-poetów, systematyków mitu, swym nastawieniem do poruszanych zagadnień. Różnica pomiędzy poetami-teologami a filozofami polega właśnie na tym, iż filozofowie dążą do uzasadnienia swych wypowiedzi, a więc są krytycznie nastawieni do rozważanych problemów. Filozofowie dążą do prawdy, która polega na zgodności sądów z rzeczywistością. Mit tymczasem, w przeciwieństwie do refleksji filozoficznej, nie pyta o zgodność z rzeczywistością, tworząc własną rzeczywistość, pełną fantastycznych przedstawień, rzeczywistość często wewnętrznie sprzeczną. Bogowie Hezjoda popijają owe napoje, by osiągnąć nieśmiertelność. Dla Arystotelesa takie wytłumaczenie nie jest racjonalne, jest ono wręcz niepojęte dla racjonalnego umysłu Filozofa, który nie może zadowolić się twierdzeniem, że jakiś napój daje nieśmiertelność, ponieważ tak już jest i nie trzeba tu niczego więcej wyjaśniać. Arystoteles zwracał ponadto uwagę na sprzeczność logiczną tkwiącą w Hezjodowej wizji uczty bogów. Ciekawe, upłynęło wszak nie tak wiele czasu od powstania filozofii do słów krytyki wygłoszonych przez Arystotelesa pod adresem poetów, a myślenie mityczne jawi się Filozofowi jako zupełnie niespójne, ba niezrozumiałe! Mit — zauważa perypatetycki mędrzec — nie jest krytyczny wobec siebie, ponieważ nie tylko nie pyta o rzeczywistość, ale nie zachowuje wewnętrznej spójności. Ostatecznie zdegustowany Filozof stwierdza: „Nie ma sensu poświęcać uwagi tym mitologicznym subtelnościom".
Skoro jesteśmy już przy stosunku filozofii i teologii filozoficznej do mitu i teologów, proponuję kontynuować ten wątek. Cytowany przed chwilą Arystoteles, doszedł do wniosku, iż ci, którzy zaczęli pierwsi filozofować, oddali się tej czynności pod wpływem zdziwienia, gdy rzeczywistość pozornie znana zadziwiła ich swą niezwykłością13. W ślad za tym — kontynuuje myśliciel — poszła refleksja nad tym, co było bardziej odległe od pierwotnych doświadczeń i znanej rzeczywistości. Przekonanie, iż czegoś się nie wie, dostrzeganie trudności w poznaniu tego, co przedtem nie dziwiło, a teraz zadziwiło, jest znakiem rozpoznawczym filozofa. Pragnienie zdobycia wiedzy, chęć wyzwolenia się z niewiedzy, doprowadziły do filozofii.
Skoro Arystoteles tak zdecydowanie rozdzielał filozofię od mitycznej teologii poetów, to jak w takim razie rozumieć następującą wypowiedz Filozofa: „Miłośnik mitów jest też poniekąd filozofem, gdyż w micie zawierają się rzeczy dziwne"?3 Czy nie znaczy to, iż Arystoteles głosił jednak zbieżność filozofii i religii poetów? Otóż nie, ostatni cytat nie oznacza bynajmniej zacierania przez Arystotelesa różnicy pomiędzy poetami piszącymi mity, a filozofami. Cytat powyższy można tłumaczyć bowiem nieco inaczej: „i stąd miłośnik mitów jest w pewnym sensie, pod pewnym względem filozofem, gdyż w micie zawiera się zbiór rzeczy zadziwiających". Pod jakim względem i w jakim sensie iniłośnik mitów jest filozofem? Pod względem dziwaczności swych opowieści, a nie zdziwienia rzeczywistością. Dlatego właśnie miłośnik mitów jest tylko mniej więcej filozofem, w pewnym sensie filozofem, a nie filozofem w pełnym znaczeniu tego słowa. A czy jest filozofem mniej, czy może jednak więcej filozofem? Trochę dalej Arystoteles nie pozostawia wątpliwości, iż miłośnicy mitów są mniej filozofami, a właściwie nie są nimi w ogóle, ponieważ „na różny sposób zmyślają". W tym konkretnym przypadku Arystoteles krytykuje mitografów (aoidów) za ich wyobrażenie bóstwa, któremu przypisują oni słabości ludzkie, na przykład uczucie zazdrości, choć rozum podpowiada, iż bóstwo nie może być zazdrosne4. W świetle tej wypowiedzi innego znaczenia nabiera wcześniejsze stwierdzenie Filozofa, w którym sugerował pewne podobieństwo mitu i filozofii. Zmyślający miłośfńk mitu może być nazwany miłośnikiem mądrości jedynie mniej więcej, ale być kimś mniej więcej jest wątpliwym zaszczytem. Miłośnika mitu nie zadziwia zastana rzeczywistość, stąd nie będzie on dowodził swoich twierdzeń, nie będzie uzasadniał ich, lecz bez uzasadnienia przyjmie za prawdę rzeczy dziwaczne.
Metafizyka Arystotelesa dobrze ukazuje powody, dla których musiała powstać filozofia. Zaraz na początku dzieła Filozof pisze: „Wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania". Tymczasem poeci zmyślają. Czy to, co zmyślone, fantastycznie dziwaczne, może zaspokoić pragnienie poznania? Oczywiście, że nie i dlatego musi pojawić się filozofia. Przekonanie o nie wystarczalności mitu w poznaniu świata, o konieczności odniesienia myśli do realnej rzeczywistości i konieczność czerpania zeń prawdy, pragnienie uzasadniania zjawisk w oparciu o własny rozum, a nie autorytet poetów snujących dziwne opowieści o fantastycznych zdarzeniach i bogach, zdziwienie rzeczywistością oraz niedoskonałością poznawczą wierzeń mitycznych; to wszystko zrodzić musiało filozofię. Filozofia jest sposobem poznawania świata zasadniczo odmiennym od mitycznej teologii, przede wszystkim w swoim krytycznym nastawieniu do mitycznej religii. Co w micie przyjmuje się za pewnik, np. właściwości bogów, to dla filozofii stanowi przedmiot wątpienia, którego trzeba dowieść lub chociaż uprawdopodobnić za pomocą rozumu i doświadczenia. Filozofia zatem staje ponad mitem, pytając o mit, podczas gdy mit nie pyta o samego siebie w przekonaniu o swej nieomylności. Filozofia jest krytyczna wobec swych dokonań, potrafi weryfikować swoje twierdzenia, szukać lepszych rozwiązań, uzasadnień, czyli posiada cechy myślenia naukowego. Pierwszy rozdział Metafizyki jest najlepszym przykładem owego krytycyzmu filozofii wobec samej siebie. Arystoteles oprócz wdzięczności dla swoich poprzedników, których poglądy streszcza w pierwszym rozdziale, zastanawia się jednak nad możliwością lepszego ujęcia poruszonych przez nich kwestii, poddając rewizji odpowiedzi swoich poprzedników. W tym objawia się różnica pomię-
25
N Aristoteles, Mctaphysica, III. lOOOa, 9-22. Tekst grecki cytuję za: Arystoteles, Ta meta ta physika. Mctaphysica. Metafizyka, oprać. M. A. Krą piec, A. Maryniarczyk na podstawie tłumaczenia T. Żeleźnika, Lublin 1996.
Aristoteles, Metaphysica, I. 982b, 11 — 17.
Ibid., 1. 982b, 18-19.
Ibid., I. 982b-983a, 5: ei 8r) A-eyoDai. ti oi noiTyrai Kai necpuKe cp0oveiv tó 0eiov, erci toótou ov>p.ptjvai pócXicna ei*óę Kai 5Dcm)X£ię eivav navxaę Tobę rcepiTTO-uc;. aXX’ oóte tó 0eiov <p0ovepóv ev8exetai etvai, aXXa Kata ttiv 7tapoipiav noXXa \j/E\>5ovTai aoi5ov, oóte xfię to-ia\)Ttię aXXr|v xpil vom.i^£iv Tipiauepay.