Wwęusu pnytiidow Aodije „'Wefflug mme już starożytni połączyli Prometeusza z Zeusem w swego lodraju mąjku". Ustęp udowy, mŁ sagesta, iż jest s^pnypadkicm tego samego zda-IB&, co Walon, jesl pocWdm JV
w Protagórasie. Mądtość
społecznej \ ładu. ’* ?\atoodaej wer*j\ mittt, był źródłem moralności
Oresteja nie jest dla współczesnego czytelnika dziełem przystępnym. Jego wielka rozpiętość dramatyczna ekspresja wielu scen, poetycki przepych od razu dochodzą do głosu wraz z innymi jakościami, ale też Ajschylos nie zawszę robi to, czego oczekujemy. Bywa też, że robi to, czego nie oczekujemy, tak iż momentami trudno nam ogarnąć jego wyobraźnię. Jako zupełnie oczywiste zakłada bądź wypowiada rzeczy tak osobliwe i wstrząsające, że rodzą w nas instynktowny opór i usiłujemy się z nich tłumaczyć. I taki właśnie mogą wywoływać efekt, mimo iż całe dzieło robi na nas imponujące wrażenie -wydaje się nam archaiczne, i za takie je uznajemy. Jednakże zastanowić powinniśmy się nie tyle nad archaicznością Ajschylosa, ile nad naszą własną nowoczesnością. Łatwo wszak przychodzi nam założenie, że metody i cele naszej własnej epoki stanowią integralną część samego dramatu1.
Oto na przykład redaktor najnowszego wydsmaAgamemnona, profesor Page, w ten sposób pisze o scenie z Heroldem: „Napięcie rośnie dzięki jego powierzchownej wesołości; chcielibyśmy, ażeby ulotnił się, byśmy od razu mogli dowiedzieć się o najgorszym”; w ten sposób zaś o scenie z Ajgistosem: „Sztuka już prawie się kończy, ale my jeszcze musimy, bez względu na odczucia, przyglądać się błazeństwom Ajgistosa”. Kiedy przybywa Herold, oczekujemy, oczywiście, dwóch rzeczy: że „popchnie” on fabułę i że będzie ciekawą postacią. Tymczasem i pod jednym, i pod drugim względem naszych oczekiwań nie spełnia. Pod koniec sztuki, gdy do Ajgistosa dołącza wspaniała Klitajmestra, Ajgistos powinien oczywiście wznieść się na wyżyny, tymczasem okazuje się
Zob. s. 96-101 niniejszej książki.