student przygląda się tasiemcowemu ciągowi wywodów którymi wypełnione są nasze podręczniki, prawdopodobnie dr go wielość i pozorna rozmaitość prezentowanych spraw, jsjj jeśli wieloraki materiał upraszczany jest nieco za pomocą konwć cjonalnych i w dużej mierze mylących klasyfikacji filozofów
szkoły czy „-izmy", to i tak jawi się on jako krańcowo zró*. nicowany i skomplikowany; wydaje się, że w każdym stuleciu pojawiają się nowe sposoby rozumowania i wnioski, nawet w przypadku tych samych starych problemów. Lecz prawda jest taka, że liczba rzeczywiście wyjątkowych idei filozoficznych czy motywów dialektycznych jest — podobnie jak w wypadku rzeczy, wiście wyjątkowych dowcipów — stanowczo ograniczona, choć niewątpliwie oryginalne idee są znacznie liczniejsze niż oryginalne dowcipy. Pozorna nowość wielu systemów polega wyłącznie na nowym zastosowaniu lub uporządkowaniu starych elementów, które wchodzą w ich skład. Jeśli zdamy sobie z tego sprawę, historia powinna okazać się znacznie bardziej przystępna. Oczywiście nie twierdzę, że naprawdę nowe koncepcje nie pojawiały się od czasu do czasu w dziejach myśli, przyrost takich absolutnych nowości wydaje mi się jednak znacznie rzadszy, niż się zwykle sądzi. To prawda, że podobnie jak związki chemiczne różnią się właściwościami fizycznymi od tworzących je elementów, tak elementy doktryn filozoficznych, w różnych kombinacjach logicznych, nie zawsze dają się zrazu rozpoznać. A przed analizą nawet ten sam kompleks może w swych różnych sformułowaniach jawić się jako coś innego na skutek rozmaitości temperamentów filozofów, co pociąga za sobą różnice w rozłożeniu akcentów na poszczególnych fragmentach lub na skutek wysnuwania odmiennych wniosków z częściowo identycznych przesłanek. Historyk poszczególnych idei będzie próbował dotrzeć do wspólnych logicznych, pseudologicznych czy emocjonalnych komponentów tkwiących pod warstwą zewnętrznych różnic.
Elementy te nie zawsze lub niezbyt często będą korespondować z pojęciami, których zwykliśmy używać przy określaniu wielkich historycznych koncepcji ludzkości. Są tacy, którzy próbowali pisać historie idei Boga —■ oczywiście historie takie powinny być napisane. Ale idea Boga nie jest ideą elementarną. Nie mam tu na myśli po prostu truizmu, że różni ludzie posługiwali się tą jedną nazwą na określenie całkowicie odmiennych i niemożliwych do uzgodnienia rodzajów bytów ponadludzkich; mam tu na myśli również to, że pod każdym z tych wierzeń można zwykle