Wystarcza nam piękno tych jesiennych zjaw, którym przyglądamy się całymi wieczorami gromadą lub samotnie. Siadamy sobie czasem z Cesią na dużej, dnem ku gwiazdom wywróconej łodzi nad rzeką i gapiąc się z zachwytem w to dyszące nad nami niebo, ciasno jednym płaszczem owinięte, mówimy pacierz.
- Niech będzie Bóg uwielbiony...
- Niech będzie Bóg uwielbiony... - odpowiada mi z bliska matowy głos Cesi.
- Niech będzie uwielbione święte Imię Jego...
Dziwne, że niepodobna w takich chwilach o nic Boga prosić, za nic Mu dziękować, za nic Go przepraszać. Zostaje samo zatchnięte uwielbienie, które raz wreszcie niczego nie chce prócz Jego własnej chwały.
Nie chodzę wprawdzie do roboty, ale miewam za to nocne dyżury w naszej kretowinie. Zimno już zaczyna być dokuczliwe, więc ktoś musi czuwać i podtrzymywać ogień w piecyku do rana. Bardzo miło wspominam te moje nocne dyżury.
Po kojkach jest wtedy cicho. Lampka, o delikatnym jak język kocięcia knociku, rzuca żółtawy krąg blasku na wąski stół z dwóch desek, a ty masz ogarek ołówka, cudem zdobyty skrawek papieru i sto tysięcy rzeczy, które chciałoby ci się napisać. Po tylu, tylu miesiącach znowu ołówek, papier i cisza.
Po nogach ciągnie zimno, a od zbitego wysokiego okna zawiewa noc. Czasem tą właśnie zbitą szybą wśliznąć się umie bure kocisko, miauknie pytająco na tle granatowych szybek, a potem daje bezszelestnego nurka pod kojki. Gdy ręce ci zziębną, możesz je ogrzać przy piecyku, do którego dorzuca się przy tej okazji szuflę miału, pogrzebie chwilę w sypkim żarze i wraca do stołu.
Czasem niespodzianie skrzypną drzwi i w ciemnej głębi, między narami zjawi się blada twarz naszego gackowatego striełka, który z urzędu obchodzi nocą kręto winy. Odkąd zaczęły się transporty naszych, to cherlawe, robaczywe stworzenie stało się w stosunku do nas bardziej przyjacielskie i życzliwe.
Ot i teraz. Podszedł, postawił karabin koło stołu, usiadł naprzeciw mnie, splunął i zaczął kręcić machorkę. Nie wiem nigdy, po co przyłazi i po co siada, bo ani ja jemu, ani on mnie nie mamy nigdy nic do powiedzenia. Może chce w ten sposób zaznaczyć, że teraz wolno mu się już z nami zadawać. Z zakluczonym by nie przestawał, ale dziś...
237