niącilo jedynie opowiadanie matki, iż siostra zaginęła udawszy się do Usuną jagody.
Kullcrwo pełen był jak najlepszych chęci i gorąco pragnął okazać się pożytecznym członkiem rodziny. Niestety, źle wychowany i wdrożony od małego do przewrotności czynił same szkody. Przy wiosłowaniu złamał mimowoli całą osikową łódź. przy napędzaniu ryb do sieci rozszarpał sieć i rozmiażdżył wszystkie ryby. Polecono mu więc, by poszedł do miasta zapłacić zaległy podatek. W powrotnej drodze napotkał samotną dziewczynę. Było już ciemno, zaprosił więc pannę do sań i nęcąc ozdobnymi chustkami i przełykanym srebrem pasem zaprowadził nieznajomą w ustronne miejsce i tam ją uwiódł. Jakież było jego przerażenie, gdy rankiem Kullcrwo poznał w towarzyszce zagubioną siostrę. Było już za późno i zhańbiona siostra rzuciła się z sań w nurty wodospadu. Kazirodczy brat powrócił z rozpaczą do domu. by wyznać matce, iż znieważył jej dziecię i niegodny jest już życia na ziemi. Matka poradziła mu jednak sposób na uśmierzenie bólu: niech lepiej dochodzi zemsty nad stryjem Untamo.
Kullcrwo uzbroił się i wyruszył do walki. Lasy, łąki i rzeki rozbrzmiewały echem jego walk. a zahartowany w przeciwnościach losu bohater obojętnie już przyjął wieść o śmierci ojca i młodszego rodzeństwa, wzruszyła go dopiero śmierć ukochanej matki.
Zatopiwszy wreszcie miecz w piersi stryja Untamo, powrócił nieszczęsny Kullerwo do rodzinnego gniazda. Zastał domostwo opuszczone. Żywy pozostał tylko stary czarny pies, więc z tym jedynym „domownikiem” udał się do lasu na poszukiwanie pożywienia. Po drodze trafił zupełnie przypadkowo na przeklęte miejsce, kędy uwiódł niegdyś własną siostrę. Nie wyrosła tam trawa, nie zakwitły nowe kwiaty. Młodzian postanowił zakończyć swe życie na miejscu zbrodni i rzucił się na własny miecz.
Z jego nędznej, samobójczej śmierci mądry Wejno wyciągnął taki oto wniosek, iż biada dzieciom wychowanym przewrotnie przez wrogów: nie osiągną one nigdy męskiego rozumu... Podobne morały, włożone w usta starego pieśniarza, pojawiają się często w Kalewali. Tutaj mogą służyć kompozycyjnie dla podkreślenia tragizmu tej wstawki i jej obcości. Tchnie ona innym, karelskim duchem i pochodzi prawdopodobnie z innej tradycji.
W Kalewali zostawiliśmy rozszarpaną przez niedźwiedzic i wilki złą ko wałową. Spotkała ją kara za prześladowanie ciężko dotkniętego przez los, jakby nic wystarczyły same najwyższe wyroki Ukko. U-marincn opłakiwał długo ukochaną kruczowłosą połowicę. Długo
nic byl w slunic nawet dotknąć się mloin. aVc ^/wurlcgo mc
oii^l JUŻ znieść samotności. Postanowi! wykuć ^ /chtancgo w nun /u dnia i srebra nową małżonką, wierne odbicie utraconej Buchnęło potężne ognisko. Słabli w upale pomocnicy, tylko majster me tmcil tfifiatu. Nic zadowoliła go zlotoruoa owca wydobyta z ognia i żre bure xlotogrzywy, który pojawi! się na miejscu stopionej owcy iebic mógłby ebeieć wilk. Ja pragną żony ze złota!” — powtarzał.
Wysiłki kowala i pomocników zostały wreszcie uwieńczone powodzeniem. Z. ognia wyszła dziewczyna o złocistych lokach i przecudnych kształtach. Zabrał się llmarinen do wykańczania dzieła. Wykuł nogi i ręce. Nogi były nie do chodzenia, ramiona nic do uścisków . Wykuł dziewczynie uszy, lecz one nie słyszą, wykuł oczy i usta. lecz usta bez słowa, a oczy bez spojrzenia. Niezrażony i zaślepiony cmłos-cią kowal wykąpał posąg, a potem ułożył na pościeli obok siebie. Nakrył złotą żoną trzema niedźwiedzimi skórami, sześcioma wełnianymi kocami. Gorąco po stronie kowala, ale od strony żony wieje lodowaty chłód. Grube nakrycia zakrzepły z zimna na podobieństwo żelaza czy kamienia. Rankiem wstał llmarinen z loża przemarznięty i wściekły. Nic nie warta taka żona, trzeba ją oddać komuś innemu Nikt jej jednak nie zcchciat. A stary i mądry Wcjnemejnen nfce tylko odtrącił propozycją towarzysza, ale jeszcze swoim zwyczajem dodał odpowiednie pouczenie. „Cóźby miał począć z takim złotym potworem? Niech lepiej llmarinen rzuci go w ogień i przekuje pa coś pożyteczniejszego lub niech pośle złotą kukłą za granicą, do Rosji czy Niemiec. Tam będą jej pożądali bogacze i możni toczyli o nią boje. Ale nie uchodzi to jego rodowi. Nie należy nigdy pragnąc złotych ani srebrnych dziewic. Lodowaty jest blask złota, mróz wieje od srebra".
Niefortunna próba ze złotą dziewicą nie zniechęciła llmarincna do żeniaczki. Wyruszył na. północ do mrocznej Pohioli. by przywieźć stamtąd drugą córę Louhi, swoją szwagierkę. Jednak stara gospodyni Pohioli na wieść o tragicznej śmierci ukochanego dziecka odprawiła szyderczo niewczesnego zalotnika:
Zanim oddam ci swą córę Wolą postać moją dziecię W wodospadu w ściek te nurty W kłębowisko wód kipieli W paszczę śmierci i robactwa.
/ w szczupaka z te zębiska.
tKoArwoJca. runa 38, ww. S9-o4>
pr-
d-
pŁ-
■■2
5®-
s*-
I Ul
t-
Ł—
*—
K>
■
K8Q