606 Alfred Rerginald Radclifff.-Brown
odnosi się do zachowania brata matki wobec syna jego siostry. Mówiono nam, że; „brat matki jest osobą wielkiej wagi, ma władzę życia i śmierci nad swoimi siostrzeńcami i siostrzenicami, której żadni inni krewni, nawet rodzice, nie mają; ma on mieć większą cześć niż ojciec. To jest avunculi potestas, które wśród Balia jest ważniejsze niż patria potestas. Mówiąc o bracie matki, zwyczajowo używa się honorowego tytułu, nadawanego ludziom, którzy mają bardzo wysoki szacunek” (op. cit., t. I, s. 230). Staje się jasne, że ten rodzaj relacji pomiędzy bratem matki i synem siostry jest tym, którego możemy oczekiwać w silnie matriarchalnym społeczeństwie. W takim razie, jak na podstawie teorii Junoda wyjaśnić możemy zmianę, która musiała zajść między relacją tego typu a tym, co teraz istnieje wśród BaThonga?
To z kolei prowadzi do innej myśli, której nie sposób omówić szczegółowo, lecz która w znaczący sposób wpływa na moją argumentację. Dotychczas rozważaliśmy relację, syna siostry do brata jego matki, lecz jeśli chcemy osiągnąć naprawdę ostateczne wyjaśnienie, to musimy zbadać także zachowanie mężczyzny wobec innych jego krewnych ze strony matki i grupy jego matki w całości. Na wyspach Tonga ta szczególna relacja między synem siostry a bratem matki zachodzi także między synem siostry i ojcem jego matki. Syn córki musi być szanowany przez jego dziadka. Jest on dla nich „wodzem”. Może on zabrać majątek swego dziadka i ofiarę, którą dziadek składał bogom w trakcie ceremonii kara. Ojciec matki i brat matki są obiektami bardzo podobnych wzorów zachowania, z których najbardziej uderzający jest taki, jaki jednej stronie narzuca rozpieszczanie, a drugiej pozwala na swobodne działania. Istnieją dowody, że taka sama sytuacja ma miejsce wśród BaThonga, lecz brakuje nam pełnej, wystarczającej informacji. Junod pisze, że dziadek „jest bardziej wyrozumiały dla swego wnuka ze strony córki niż wnuka ze strony syna” (op. cit., s. 227). W związku z tym zwyczaj nazywania brata matki kokwana (dziadek) jest znaczący.
Pojawia się w tym miejscu coś, czego nic da się wyjaśnić w oparciu o teorię Junoda. W społeczeństwie silnie matriarchalnym ojciec matki nie należy do tej samej grupy, co jego wnuk, i nie jest osobą, po której majątek może być odziedziczony, ani nie może sprawować władzy. Jakiekolwiek wyjaśnienie swobód dozwolonych wobec brata matki nie jest wystarczające, jeśli nie wyjaśnia podobnych swobód wobec ojca matki, które znajdujemy na Polinezji i do pewnego stopnia w Afryce Południowej. Tego wyraźnie teoria Junoda nie robi i zrobić nic może.
W wypadku hipotezy, którą wyłożyłem, sprawa wyjaśnienia jest raczej prosta. W społeczeństwie pierwotnym występuje silnie zaznaczona tendencja włączania jednostki do grupy, do której ona należy. Rezultatem tego jest tendencja, która w stosunku do pokrewieństwa ustanawia dla wszystkich członków grapy pewien typ zachowania, który ma swój początek w relacji do jednego członka grupy. Więc tą tendencją w plemieniu BaThonga wydaje się ta, która ustanawia dla wszystkich członków grupy matki (ród bądź lineaż) pewien wzór zachowania pochodny od szczególnego wzoru, który pojawia się w zachowaniu syna wobec jego matki. Skoro od matki oczekuje on opieki i rozpieszczania, to oczekuje także podobnego traktowania przez członków grupy matki, tj. cały ród matki.
Z drugiej strony wobec rodu ojca jest on winien posłuszeństwo i szacunek. Wzory, które pojawiają się w ten sposób w stosunku do ojca i matki, są uogólniane i rozszerzane na wszystkich krewnych z jednej i drugiej strony. Gdybym miał czas, to sądzę, że mógłbym ostatecznie wykazać, że jest to naprawdę ta zasada, która rządzi relacjami między jednostką i rodem jej matki w patriar-chalnycli plemionach Afryki Południowej. Jednak muszę tę demonstrację zostawić na inną okazję. Teraz nie mogę zrobić nic więcej, niż zilustrować moje stwierdzenie.
Zwyczaj, któiy często bywa niewłaściwie nazywany opłatą za pannę młodą (w Afryce Południowej określony terminem lobola), jest - jak dobrze wykazał Junod - zapłatą, która ma być kompensacją dla rodziny za utratę dziewczyny z powodu jej małżeństwa. Skoro w patriarchalnych plemionach Afryki Południowej kobieta należy do członków grupy ojca, to rekompensata musi być im zapłacona. Lecz zobaczycie, iż w wiełu plemionach pewna część „opłaty małżeńskiej” jest oddawana bratu matki dziewczyny. Wśród BaPedi ze stada bydła (,łenyalo) jedna sztuka (nazywana hlohó) jest oddawana bratu matki dziewczyny. Także wśród BaSotho ze stada bydła, które dostają za dziewczynę z powodu jej zamążpójścia, część może zabrać brat matki dziewczyny; ta część nazywana jest ditsoa. Tubylcy twierdzą, że ditsoa, otrzymywana przez brata matki część bydła, tak naprawdę jest w jego posiadaniu w imieniu dzieci siostry: jeśli jeden z synów bądź jedna z córek siostry zachoruje, to oczekuje się od niego, że złoży ofiarę duchom swoich przodków - wtedy bierze on sztukę ze stada ditsoa; kiedy syn siostry chce zdobyć żonę, to także może pójść do brata matki z prośbą
0 pomoc w zdobyciu potrzebnego mu [na „opłatę małżeńską”] bydła: wuj może mu dać część bydła ditsoa, które otrzymał przy ślubie jego siostry, albo może mu dać bydło z własnego stada, ufając, że otrzyma je z powrotem jako ditsoa przy ślubie siostrzenicy w przyszłości. O ile wiem, to Tubylczy Sąd Apelacyjny (Native Appeal Court) zadecydował - i zgadzam się z tą decyzją - iż opłata ditsoa dla brata matki jest dobrowolna i nie może być traktowana jako prawne zobowiązanie. Przytaczam ten zwyczaj, ponieważ ilustruje on rodzaj zainteresowania, którego oczekuje się od brata matki w sprawach syna siostry, a więc wspomagania i troski o jego dobro. Wracamy zatem do pytania, dlaczego można prosić brata matki, aby składał ofiarę, kiedy siostrzeniec jest chory.
W południowo-wschodniej Afryce cześć pTzodków jest patrylinearna, to znaczy, że mężczyzna czci duchy swoich zmarłych krewnych w linii męskiej
1 bierze udział w ofiarach im składanych. Stwierdzenia Junoda w odniesieniu do BaThonga nie są całkiem jasne. W jednym miejscu stwierdza on, żc każda rodzina ma dwa zbiory bogów: tych ze strony ojca i tych ze strony matki; są oni równi w dostojeństwie i z obu zbiorów można ich wzywać (op. cit., II, s. 349; I, s. 256, przypis). W innym natomiast pisze, że jeśli ofiarę trzeba składać bogom rodziny matki, to muszą to robić krewni brata matki malume (op. cit., II, s. 367). W jeszcze innych ustępach potwierdza powyższe, aie i pokazuje, iż można bezpośrednio kontaktować się z duchami przodków w jakimś rytuale tylko poprzez potomków w linii męskiej.