71 *
od lata 1980 zdążała gdzie indziej i dlatego obyło się bez Jaroszewicza. Praska Wiosna zaczęła się od wymiany załogi lokomotywy, w Polsce od lata 1980 przestawiano zwrotnice.
Ni" sposób przeoczyć dalszych różnic. Przedstawiciele Solidarności musieli wciąż hamować radykalizm szerokiej bazy członkowskie j;w czasie Praskiej Wiosny kierownictwo partyjne najpierw błagalnie wołało o porozumienie i wsparcie społeczeństwa, które dość długo wahało się, czy sprawa Józefa Lenarta jest również.jego 3prawą. W Czechosłowacji jednak poszukiwano i aprobowano jedynie zgodę z partyjną, w przyszłości podobno oświeconą polityką,o wiele mniej pożądana była niezależna działalność partii niekomunistycznych, Klubu # Zaangażowanych Bezpartyjnych /ZAS - Klub angaŁora-nych n^straniku/, Klubu K 231 czy "Dzieła odnowy soborowej" /DJELo konciloYó obnóży/• Kierownictwo partyjne było w stanie przyznać się najwyżej do tzw. "deformacji" po lutym 1948; fetysz absurdalnego odwrócenia wymowy "rewolucyjnej sprawiedliwości” miał .pozostać nietknięty, tak Jak nietykalna pozostała deformacja rzeczywista i pierwotna: przywłaszczenie sobie przez partie komunistyczne monopolu na władzę. Gdyby w grze tej nie chodziło o nas wszystkich, o nasz wspólny los na całe lata, można by spojrzeć na nią poniekąd humorystycznie. Ile tu niewiele Jest do śmiechu. Byli pielgrzymi z Placu Czerwonego dość wolno i niechętnie uświadamiali sobie, skąd grozi niebezpieczeństwo, bardziej martwiąc się o to, jak zostaną zrozumień! oni sami 1 Ich całkiem nowy model, niż o przyszłość całego społeczeństwa, narodu, państwa.
Sądzę,że takie wyostrzenie sprawy może wywołać ..sprzeciw. Krytycy odeślą mnie do czechosłowackiej prasy z lata 1968 roku, ale ja proszę ich, bv sobie przeczytali na przykład, co pisano wtedy o wyborach członków do Czeskiej Rady Narodowej. Owaga skupiała się na wyniku wyborów: nie zostali wybrani Hanzelka i Kohout. Nie krytykowano bynajmniej samego faktu utworzenia Czeskiej Rady ł Narodowej, organu nie przewidywanego przez tzw. socjalistyczną konstytucję z 1960 roku, wybranego przez posłów, o których było wiadomo, że nie mają mandatu obywateli, lecz że p_*aktye*nie mianowała ich partia. Oburzenie budziło natomiast, że ci niedemokratycznie wybrani posłowie wykorzystali swe prawo demokratycznego wyboru - i wybrali inaczej, niż od nich oczekiwano.
21 sierpnia bynajmniej nie skończył z tym zamieszaniem, chociaż od tej daty wiele spraw wreszcie się wyjaśniło i którzy nie znaleźliby bez niego nigdy drogi do siebie mogli soę zbliżyć. Niestety, po Jednym zaś^epieniu przyszło drugie, inne, do dziś istniejące i ciągle nieprzezwyciężone.
Chodzi bowiem nie tylko o stosunek do współczesnego reżymu komunistycznego, lecz także o stosunek do ideologii komunistycznej. Kiedy w Paryżu przyjaciel, były członek partii mówił mi o Bliaku jako o "faszyście", odebrałem to jako wyrażenie zabarwione emocjonalnie, dobrze zrozumiałe poprzez fakt, że cytowany przyjaciel krótko przedtem przeszedł przez areszt w Ruzyni i więzienie. Szybko się Jednak wyjaśniło, że jest to pomyślane Jako ocena o-biektywna, a Bil'ak podobno rzeczywiście jest faszysta, który z komunizmem, a zwłaszcza marksizmem-leninizmem nie ma nic wspólnego. Jestem wprawdzie ostatnim, który by totalitarnym reżymom różnego rodzaju odmawiał rozmyślnego pokrewieństwa, nie może to Jednak prowadzić do pomieszania pojęć.