36 Hieronim Morsztyn (ok. 1381-ok. 1623)
W tchnącym grozą Nagrobku ojcu (SW 38) Morsztyn opisuje nadprzyrodzone zjawiska, jakie towarzyszą zstąpieniu duszy nieludzkiego tyrana Minosa do Hadesu:
(...) Sam strach niesłychany
Powstaje z twej mogiły, z której jakieś głosy Słychać i narzekania, aż powstają włosy.
Z martwych ciał dusze ludzkie zewsząd się mieszają,
Które cie do piekielnych <bram> prowadzić mają.
(w. 10-14)
Odmalowując ów upiorny obraz, poeta ujawnia swe gorące pragnienie:
Grzech, pomsta, okrucieństwo, płacz i srogie męki Bogdaj z tobą przepadły do piekła na wieki.
(w. 17-18)
Przelew krwi i wojenną pożogę uważa Morsztyn za jedno z dotkliwych utrapień ludzkości. Nie pociąga go chwała rycerskich czynów i nie kusi wizerunek niezłomnego bohatera. Ziemianinowi każe przeto wyznać, iż miły mu „nad wszytko pokoj”, a rozkosze bliższe są sercu niż walka (SW 51, w. 41-48, 55-56). Podobne stwierdzenia wkłada też w usta mężczyzn, którzy uprawiają wojenne rzemiosło: i dla nich „Bezpieczniej jest w zielonym namiotku” loża „z dziewczyną (...) leżeć”, niż ryzykować utratę życia w krwawych bitwach (SW 121, SW 120, SW 122). Swojej niechęci do mordu i zbrojnej przemocy daje poeta wyraz, kreśląc zgoła apokaliptyczną wizję orszaku Marsa:
Mars, bog wojny, bo go znać po krwawym szyszaku.
Furyje na [iagoszach], Śmierć z Pomstą przed nimi,
Gniew stangretęm, bicz z bólu, a Strach szalonęmi
Szkapami forytuje; trąby im krzykliwe Dobudzają do boju serca popędliwe.
(SW 209, w. 90-94)
Hieronim Morsztyn, wyznawca Arystypowego hedonizmu, im badziej łaknie zmysłowych rozkoszy świata, co „Piękny jest" (ŚR, w. 14), tym boleśniej odczuwa istnienie rozlicznych trosk, które z owego świata „wypychają” (SW 23, w. 66; ŻM, w. 19—20). A że rachunek uciech i boleści ludzkiego życia wypada jaskrawo na niekorzyść tych pierwszych, poeta z sarkazmem stwierdza:
Nędz[e], kłopot, choroby, skwierk zimie i lecie -
Wszytka rozkosz żywota mego na tym świecie.
(SW 27 [= ŚRNON], w. 5-6)
I — tęskniąc za błogą, rajską egzystencją, bezgrzeszną i beztroską — winą za nędzę człowieczej doli obarcza pramatkę Ewę i jej upadek (w. 1—2).
„Królową (...) świata tego” (ŚR, w. 49—50) czuje się, jak zaznacza Morsztyn, powabna i powszechnie pożądana Rozkosz. Prawdziwą władczynią ziemskiego okręgu jest wszakże Fortuna. To ona decyduje, kto będzie miał „łacny przystęp” do owej pysznej i „jako paw strojnej” Rozkoszy (SR, w. 43—47), ona rozdziela śmiech i płacz (SRND, w. 7-8), ona „z swych dziedzin wygnała” stałość, niezmienność, ona wreszcie nakazuje ludziom żywić nadzieje, które często zawodzi (SW 19, w. 13—14).
Nie tylko jednak Fortuna ogranicza dostęp do uciech tego świata. Drogę do rozkoszy zagradza również czas. Ci bowiem, „którym starobrzydłe dokuczyły lata” (SW 23, w. 65), nie mogą już zaznać jej smaku (SW 311, w. 9—12; SW 229) i z utęsknieniem czekają na śmierć (ZML, w. 53—54). Błogich radości zażywać trzeba -— głosi poeta — „Póki krew jest w nas młodą”, póki „służą lata" (SW 311, w. 13—14; ŚR, w. 40—44). Albowiem:
Te, gdy przez pociech upłyną,
Wszytkie nam korzyści zginą (...).
(SW 313, w. 23-24)
W sensualnej poezji Morsztyna tragizm ujawnia się w bolesnym rozdarciu między pożądanie rozkoszy a niepokój, że wiedzie ona ku piekielnej otchłani. Z jednej strony zatem autor Żałobnej muzy przyznaje, iż kto „niesyt świata (...), Z ciężkim żalem doczesny tęn swój żywot traci” (ZML, w. 54—57). Z drugiej — z przyganą stwierdza, że pożar krwi zaślepia młodych i każe im zapomnieć o marności złudnych i nietrwałych zmysłowych uciech (SW 294, w. 21-24; ŚRV,w’. 31-32). Świadom zaś tyranii ciała i natury, jak sceptyk z bezwzględną szczerością odsłania najmroczniejsze i najbardziej bolesne prawiły o człowieku. Niekiedy aż brutalna dążność do odkrycia wszelkich tajemnic ludzkiej egzystencji świadczy o nurtującym poetę wewnętrznym niepokoju i przywodzi na myśl Montaigne’owski nakaz, by „śmieć mówić wszystko, co śmiem czynić” (III 89). Żywiołowy sensualizm nie jest dla Morsztyna filarem ładu świata, lecz udręką , niemniej zmusza do uczciwego poznania całej prawdy o cielesności, która nie różni człowieka od zwierząt.
Poetycki list Na dyjety lubelską do jegomości pana starosty wałeckiego (SW 208) dowodzi, że autor Światowej Rozkoszy doświadczył dotkliwych cierpień choroby wenerycznej i równie bolesnej kuracji^5. Morsztyn, opowiadając tu o żałosnych następstwach dzikiego polowania na „zwierzynę” nadobnej Wenus, użala się nad swym „chartęm”, którym niefortunnie poszczwal lisa:
Ja <z> swym nie więm, Dorwiszem, co pocznę: w nos prawie Ukąsiła go liszka i jątrzy się krwawię.
(w. 43-44)
w Inaczej twierdzi A. Nawarecki w artykule Hieronima Morsztyna zmysłowa miłość porządku (op. cif., s. 221, 225-227, 229-231).
6‘ Por. M. Dynowska, Hieronim Morsztyn i jego rękopiśmienna spuścizna. [Cz. I]. „Pamiętnik Literacki" 1910, s. 437. O skłonności H. Morsztyna do cielesnych uciech i o ich żałosnych skutkach wspomina jego „kmotr”, Seweryn Bączalski. Zob. Z ,tSnmmarhtsa wierszów Morstyna (...)" (...), op. cit., s. 88.