30 Rozdział I. Epifania Bohatera Polaków
. Guślarz którego oglądamy w części II, występuje tedy u Mickiewicza aż w trzech wcieleniach. iSajpierw prezentuje się jako mag. Po zakończeniu tajemnej części obizędirszykuje się do roli poety epickiego, wajdeloty, ale — jak zobaczymy - z bardzo ważnych powodów do takiego wystąpienia nie dojdzie.
I Kiedy w końcu pojawi się Widmo, ocknie się w nim Ksiądz. Wszystkie te trzy funkcje łączy Guślarz w jednej osobie mistagogą;
~ Nie ma w sobie nic z szamana. Jak każdy mag, wierzy w skuteczność swych technik i przeżywa wszystkie spowodowane przez siebie zdarzenia. Jego zaklęcia, aby miał)’ swą moc, układają się w rytmiczną recytację, wszelako sam zaklinacz nie wpada w ekstazę, nie miota się, nie chucha i nie pluje.16 Jego mowa jest poezją, śpiewem czarnoksięskim, w którym ukryta jest magiczna moc. On sam nie czyni wszakże żadnej aluzji do tego, że jest istotą boską. Posługując się muzyką $owa, utrzymuje przez cały czas powagę kapłana celebrującego misterium.) Jest też chyba w całym tego słowa znaczeniu człowiekiem pierwotnym, ponieważ, jak każdy człowiek pierwotny, czuje, że otaczają go wszelkiego rodzaju widzialne i niewidzialne duchy! Do Guślarza pasuje rekonstrukcja wizerunku pierwotnego maga sporządzona przez Ernsta Cassirera: „Świat nie jest dla niego martwym czy niemym obiektem; świat potrafi słyszeć i rozumieć. Stąd też siły przyrody nie mogą odmówić mu swej pomocy, jeśli się do nich zwróci we właściwy sposób. Nic nie może się oprzeć magicznemu słowu: canrnna vel coelo possunl deducere lunom — «pieśń zdoła nawet księżyc sprowadzić z nieba)/’.17 Może więc sprowadzić i ducha.
Słowo Guślarza ma więc taki charakter, jaki miało w magicznych zaklęciach i rytualnych formułach w czasach pierwotnych. „W niektórych kulturach - pisze Alfred Gawroński - (wartość poznawczą przekazu] utożsamiano nawet z samym dźwiękiem recytowanych słów i zdań. Słowo «mowy wzniosłej)) w tych kulturach jest przede wszystkim głosem, który stapia się z «sensem» w niezmiennym układzie słów i zdań, w architektonicznej budowie utworu, i dzięki temu nabiera jedynej w swoim rodzaju siły, przekraczającej dosłowne znaczenia zdań. Ponaddyskursywna wartość słowa osiąga swój najwyższy wyraz w poematach rytualnych wielkich cywilizacji antycznych.”18
li część Dziadów miała czynić wrażenie rytualnego obrzędu pochodzącego jeszcze z czasów pierwotnych, który został przechowany przez lud, strażnika prawd poaąlkujMagiczną funkcję rytmiczną „mowy wzniosłej” przejęła w niej poezja. Guślarz,, jak sam twierdzi, zaklina w rymie. Toteż słowo mistagoga budzi niebezpieczne i jednocześnie dobroczynne moce tylko dlatego, że jest
słowem poetyckim. Chociaż materialne, rozbrzmiewa bowiem w naszym świecie, wstrząsa światem niematerialnym. Rozrywa załonę dzielącą żywych od umarłych. Jednoczy rozdarty kosmos. Łamie pieczęcie położone na bramie do świata duchów. Otwiera wrota do mrocznej wieczności.
2. Materia jako próba ducha
!Dziady Mickiewicza to przepytywanie umarłych. Już św. Augustyn miał tego rodzaju praktyki za obrzęd świętokradczy.1 Zgodnie z istotą zabobonu, rozkazy Guślarza mają jednak swą świętą moc. Zarządza on tedy najpierw, aby w magiczno-religijnym kręgu wygasło wszelkie światło. Wzrok, zazwyczaj poświadczający istnienie materialnego świata, zobaczy teraz czarne Nic. Zbliży to wspólnotę do sfery nadzmysłowęj, w ciemności zacznie się bowiem rozpadać przestrzeń fizyczna wypełniona materią. W tej obrzędowej ciemności oczy cielesne zostaną przemienione w oczy duchowe, czyli, mówiąc językiem Mickiewicza z lat czterdziestych, „wzrok pierwszy” zostanie zastąpiony przez wzrok „drugi” (XIII, 53).2 Ta transfiguracja zmysłów zewnętrznych w wewnętrzne należy do samej istoty^ obrzędu potajemnych Dziadów. Kiedy rozbłysnie obrzędowe IwiaflóTzgromadzeni będą mogli zobaczyć świat duchowy, niematerialny.
Zarządzenie następne ma na celu zorganizowanie centrum obrzędu. Guślarz każe ludowi zgromadzić się wokół trumny, która najprawdopodóBnięj jest pusta i symbolizuje w tym wypadku „dom umarłego”. Czy rzeczywiście jest to ostatnie pomieszkanie człowieka? W tej sprawie cmentarz udzielał ludowi jasnej odpowiedzi. Ale trumna to przecież nie cmentarz i zamiast wyjaśniać raczej mnoży pytania. Trumna to przesyłka do żarłocznej otchłani materii. Nie ma w niej jeszcze amorficznego prochu i truchła. Jest w niej nadal martwa, bo martwa, wszelako „forma człowieka”.
Gromada kupi się zatem dokoła fundamentalnej tajemnicy osoby ludzkiej w oczekiwaniu na naukę. To oczekiwanie przekształcają we wspólnotę, w chór. który pyta i, uzyskawszy odpowiedź, powtarza, zamykając zdobytą mądrość w pamięci, na samym dnie świadomości. Jak w czasach pierwotnych, mądrość ta zostanie ujęta w formę rytmicznej gnomy.
Pod stropem kaplicy brzmi więc już wspaniała muzyka obrzędowego słowa, równie porywająca jak muzyka greckiej tragedii. Chór wygłasza najpierw formułę, która pojawi się tylekroć. ilekroć czynności mistagoga lub nie-