76
76
IW -& W t I
Rozdział II. Archeologia duszy Bohatera Polaków Następna wiadomość jest równie niezwykła. Ksiądz był kiedyś nauczycielem Bohatera Polaków. Obu tych mężczyzn łączyło mistyczne ojcostwo i synostwo. W pierwszej godzinie metafizycznego spektaklu używali obaj zwrotu pochodzącego, co prawda, z kręgu rodzinnego, ale mającego zupełnie inne znaczenie. Zgodnie z etyką chrześcijańską, Ksiądz nazywał swego gościa „nieszczęśliwym bratem”. Upiór uznawał to braterstwo, ale traktował je nieco ironicznie. „Stój, stój, mój bracie” brzmiało w jego wykonaniu oczywiście familiarnie, ale i trochę kpiąco. Wszyscy ludzie są braćmi, więc dlaczego upiór, choć to karykatura człowieka, nie mógłby być naszym bratem. Słowo brat nie rozdziela, lecz łączy, nawet jeśli ktoś traktuje je pobłażliwie.
Natomiast słowa ojciec i syn, nauczyciel i uczeń tyleż łączą, co dzielą. Syn i uczeń jest z reguły młody. Ojciec i nauczyciel jest z reguły stary. Toteż bez obawy o przesadę możemy stwierdzić, że Ksiądz był kiedyś dla Gustawa czymś w rodzaju Starego Mędrca, którego archetyp objawia się w snach jako osoba obdarzona autorytetem, mag, lekarz, ale również jako nauczyciel czy kapłan.7 Jest to ideał każdej młodej generacji, wiąże się on bowiem z podstawowym dla dojrzewania rytem przejścia. Stary Mędrzec reprezentuje wiedzę, poznanie, namysł, mądrość, a także życzliwość i gotowość niesienia pomocy. Dla Bohatera Polaków Ksiądz był kiedyś takim mędrcem na jawie.
Romantyk, z zasady przecież człowiek młody, zajmował wobec autorytetu postawę dwuznaczną. Nie usiłował go ominąć, był nim bowiem w jakiś sposób zafascynowany. Ponieważ jednak jego jedyną władzą było własne „ja”, natychmiast wpadał w konflikt ze Starym Mędrcem. Pouczające uzasadnienie tej szczególnej śmiałości, narażającej romantycznego młodzieńca na spór z całym światem, znajdujemy u Novalisa: „O ile jakaś rzecz istnieje dla mnie, jestem jej celem, odnosi się ona do mnie. Istnieje ze względu na mnie. Moja wola określa mnie, a więc także moją własność. Świat powinien być taki, jaki ja chcę. [...] Świat musi mieć pierwotną predyspozycję do kierowania się według mnie — odpowiadania mojej woli.”8
Gwałtowna rozprawa z Księdzem była więc nieunikniona. Sam Mickiewicz zmagał się w podobny sposób z Janem Śniadeckim. Upiór był równie porywczy jak poeta, toteż nie miał zamiaru oszczędzać swego dawnego nauczyciela. Zresztą literacki ryt przejścia nie może się obejść bez gwałtownych oskarżeń. Pasowanie młodzieńca na mężczyznę przewiduje uwolnienie świadomości od presji uznanego powszechnie autorytetu. Naturalnie, bunt polegał głównie na podeptaniu duchowego ojcostwa.
Spróbujmy teraz ogarnąć obraz tej krytyki, zbierając materiał z dwóch pierwszych godzin symbolicznego życia Upiora. Z góry uprzedzam, że dla mnie napaści młodzieńca nie są bynajmniej przekonujące, a - z kolei - odpowiedzi starca zawierają godne zastanowienia uwagi. Czytając tekst nie uprzedzonym okiem, dochodzę do wniosku, że Mickiewicz miał bardzo krytyczny stosunek do swego bohatera.
Przede wszystkim co i rusz spotykamy się ze zwykłą bufonadą pyszałka. Bo i rzeczywiście, pychy temu Upiorowi nie brakuje. Ataki młodzieńca częściej demaskują jego kompleksy, aniżeli wywlekają na jaw tępotę jego byłego duchowego ojca. Wypowiedzi Księdza z kolei nie pozwalają zrównać go z „ogłupiałym mędrcem” z Romantyczności. Przyjrzyjmy się na przykład oskarżeniu o filisterstwo.
Bohater Polaków gardził przezornym zabezpieczeniem życia przed atakami losu. Nie znosił też odgradzania się od cierpiącego świata. Miał to w swojej upiornej krwi. Przez otwarte drzwi gospody wszechcierpień zobaczył jednak nagle przytulne wnętrze, dziatwę zgromadzoną przy ciepłym kominie i... nie wybuchnął wściekłością, lecz zwykłym ludzkim żalem. Sam filister jest żałosny, ale skulony w kącie jego kurnika Upiór nie ma już odwagi pomiatać szczęściem. Podobnie zresztą jak spokojem, a nawet osławioną znieczulicą. Ma najwyraźniej dosyć swej smutnej gospody, w której panuje zaduch rozpamiętywanych nieszczęść. Ma chyba nawet dosyć swej własnej dumy, która w oczach Księdza jest siedliskiem pychy, równie — dodajmy - irytującej jak spokój filistra, okraszony skądinąd popularym chrześcijańskim stoicyzmem.
Kiedy ów filister, patrzący z uporem przez kilka chwil na dym snujący się ze zgaszonego przez transcendentny wiatr knota, zapytał w końcu: „Kto zgasił świecę?”, Upiór natychmiast wytknął mu wiarę w rozum i bezsilność wobec tajemnic świata. W końcu przyszedł po to właśnie, aby zdemaskować nędzę oświeceniowego racjonalistycznego chrześcijaństwa. To oskarżenie osiągnie swój punkt kulminacyjny w trzeciej godzinie odwiedzin, ale już teraz Upiór nie mógł powstrzymać się od uwagi, że są rzeczy na ziemi i na niebie, których nie można ogarnąć rozumem, nawet wierzącym. Ksiądz nie może wejść w tę ciemność, ponieważ nie jest w stanie pojąć zwykłego paradoksu czy wyrażenia oksymoronicznego. Kiedy gość powiedział mu: „Żona twoja przed śmiercią już była umarłą!”, Ksiądz spytał: Jak to?”. Nigdy nie pojmie, że owocem poznania są paradoksy.