Obraz5 (10)

Obraz5 (10)



86 LOSY PASIERBÓW

jak policja dowie się o tym i aresztuje któregoś, to wszyscy na Bronika się zwalą i jeszcze go zabiją że wydał.

—    Komuż ja mam mówić i po co? Najwvżei

Zygmuntowi.    J

—    Mężowi tak, ale żeby dalej nigdzie nie poszło.

. Bądź pani spokojna. To znaczy że i Ma-kryca i twój wujek też są przypisani ?

—    Nie, oni nie, ale też bezbożnikl straszne. pam uwierzy, że prawdziwy mąż Sacharynki gdzieś w kampie, a ona z wujkiem bez ślubu żadnego żyje. Tu prawie wszyscy tak robią.

—- Dziwna rzecz, przecież to kraj katolicki Jak to, nie ma tu kościołów i księży?

—    Mówią, że gdzieś jest jakaś kaplica, tyl-ko że tam nikt nie chodzi, bo inaczej wszystko się odbywa i śmieją się z tych co się modlą

—    To znaczy się Sodoma!...

Niebawem nadeszła Sacharynka i przyjaciółki musiały przerwać rozmowę.

—    A gdzież mężczyźni?

—    Pojechali na jakieś Villa. Mówił wujek ze tam łóżko się sprzedaje. I dzieci ze sobą zabrali oznajmiła dziewczyna.

—    To bardzo dobrze, że zabrali. Zabieraj sie do gotowania kolacji, a my z nią jedziem do Makrycy. Domka, zbieraj się'

nlałUb°Wik0Wą nłe Wiedząc czemu> ł§k ogar-

—    Jak to? My same? Teraz?

A cóż to teraz... Las po drodze? Wilki napadną?

No, bo jakoś niespodziewanie...

—    Niedawno Abuchowicza widziałam. Mówił że Makryca już powrócił z fabryki i nigdzie się nie wybiera dzisiaj. Bardzo dobry czas Zbieraj się szybko, bo mi tylko palto włożyć

Podała Domce mydło, pomogła ułożyć fryzurę i pożyczyła dwa nowe grzebyki. Dubowi-kowa wdziała na sweterek lekki kortowy płaszczyk. Sacharynka ciepłe palto pluszowe, wzięły grzyby i wyszły.

Makryca mieszkał na piętrze blaszanego domu przy ulicy Valparaiso, pomiędzy Gćnova i Rio de Janeiro. Miał do swej dyspozycji dwa obszerne pokoje, kuchnię i taras z widokiem na szerokie pole dachów domów parterowych. Jeden pokój służył mu za sypialnię, drugi za przedpokój i stołowy. Na dole Arab miał sklepik i mieszkało kilka rodzin.

Wchodziło się przez wspólną bramkę od ulicy w podwórko i stamtąd dopiero schodami na taras.

Sacharynka prowadziła nie informując się u nikogo i bez utartego zwyczaju klaskania w dłonie. Dopiero gdy wspięły się na taras zapukała do drzwi przedpokoju. Oświetlone szyby we drzwiach i oknie zasłaniały firanki.

Za chwilę wyszedł czysto ubrany i pachnący.

— Aj-ja-ja! Co za goście! Co za wizyta! — zawołał tonem źle udanego zdumienia. — Proszę, proszę bardzo!

Wprowadził obie do obszernego, czystego i przyzwoicie umeblowanego „hallu”. Na środku stał dębowy, z ukośnymi nogami, połyskujący stół i sześć nowiusieńkich z giętymi poręczami krzeseł wiedeńskich. U góry wisiał ładny trzyramienny żyrandol. Przy jednej ścianie była miękka z pluszowym obiciem kanapa, przy drugiej wąska szafa z lustrem. Drzwi do sypialni zasłaniała aksamitna kotara z wizerunkami dwóch amorków. Na gładkich pomalowanych na niebiesko ścianach widniały portrety w ramach i duży zegar. Na stole i jednym z krzeseł były stosy pism ilustrowanych.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz1 (10) 98 LOSY PASIERBÓW —    Czemuż nie prawda. Tylko że takich żydów niewiele
Obraz6 (10) 88 LOSY PASIERBÓW mizerny podarek^    0d nas ten czając pakunek. Powiedz
70274 Obraz5 (10) 106 LOSY PASIERBÓW z przyjęciem, oswajał się ze szczęściem. Urzędnicy spisali jeg
10070 Obraz2 (21) 40 LOSY PASIERBÓW dzi o jego spóźnieniu się i żal mu się zrobiło, że sprawi jej r
Obraz0 (12) 76 LOSY PASIERBÓW W oczach obu czaiła się podejrzliwość i groźba. W pewnej chwili Anank
12351 Obraz7 (2) 250 LOSY PASIERBÓW —    Jak się masz, Sigmon? — przywitała nadzwycz
Obraz4 (21) 44 LOSY PASIERBÓW się tu pchacie, jak szarańcza jaka bez końca i miary, ha?! —. Bo w Po
Obraz4 (15) 64 LOSY PASIERBÓW —    Tak i to nie za darmo — jak obiecałeś. Na po

więcej podobnych podstron