P1030361

P1030361



to


10


B6% Bestie


i niemałym ryzykiem. A te artysta często gotów jest w imię swych wewnętrznych prawd poświęcić resztki własnego spokoju ducha, rzecz staje się tym bardziej ryzykowna.

Th właśnie sztuka poamoldiańska łączy się z tym, co określiłem jako wymiar absurdalnej śmierci: rewolucja w sztuce ostatnich piętnastu lat stanowiła, jak sądzę, reakcję na totalitaryzm w mailerowskim tego słowa znaczeniu czyli rozumiany nie jako takie a takie zdarzenia w jakimś innym kraju i innym systemie politycznym, za które kto inny ponosi odpowiedzialność, lecz jako część owej zdradliwej atmosfery, której powietrzem oddychamy. Cały nihilizm i destrukty-wizm jaźni, uzmysłowione nam i nadal uzmysławiane przez psychoanalizę, okazuje się dokładnym odzwierciedleniem nihilizmu naszych przesiąkniętych przemocą społeczeństw. Najwyraźniej nie potrafimy zapanować nad nim od ^ewnątrz w polityce, toteż próbujemy tego dokonać przynajmniej we własnym wnętrzu, poprzez sztukę.

Kluczowym słowem jest tu „panowanie". Poeci ekstremistyczni oddali się duchowym eksploracjom wzdłuż owej niepewnej krawędzi, oddzielającej to, co da się znieść, od tego. czego znieść się nie da; w równym stopniu zależy im jednak na jasności, precyzji i szczególnej, czujnej bezpośredniości wyrazu. Pod tym względem więcej łączy ich z wyśrubowanymi standardami, jakie ustanowił Eliot i inni mistrzowie lat dwudziestych, niż z surrealistami, dla których liczyły się błyskotliwość, czy też kapryśność nieświadomości. Z przypadkowych, barokowych połączeń, bez ograniczeń przebiegających umysł, surrealiści stworzyli sztukę, będącą w gruncie rzeczy sztuką krajobrazu. Natomiast twórcy ekstremi-zmu zajmują się sceną poniżej tego wszystkiego, poprzedzającą to, co Freud nazwał „pracą marzenia sennego". Inaczej mówiąc, zajmują się surowym materiałem snów: wszystkie rozgoryczenia, winy i wrogie uczucia, które w snach wyrażają się jedynie w sposób omowny, przez podstawienia i maski, oni pragną wyrazić bezpośrednio, przenikliwie, umiejętnie i z pełną świadomością. Krótko mówiąc — ekstremizm ma więcej wspólnego z psychoanalizą niż z surrealizmem.

Czwórka czołowych przedstawicieli tego stylu w poezji anglojęzycznej to Robert Lowell, John Berryman, Ted Hughes i Sylvia Plath; wszyscy bardzo zdyscyplinowani, świadomi wymagań i możliwości formy. Wszyscy oni zaczynali od poezji gęstej, ostrożnej i bardzo inteligentnej, w stylu odziedziczonym zwłaszcza po Eliocie — po czym rozwijali się, każdy na swój sposób, w stronę takiej stylistyki, gdzie środki, aczkolwiek nie mniej wymagające, podporządkowane zostały szczególnemu wewnętrznemu napędowi, każącemu im stale przeć ku granicom wytrzymałości poezji. Było to nieuniknione, albowiem każdy z nich stara się ratować własne pisarstwo na krawędzi jakiejś osobistej otchłani. Kluczowym dziełem był tu tom Life Studies, gdzie Lowell porzucił swoją wczesną, starannie wypracowaną symbolikę katolicką, by zetknąć się — bez ułatwień, jakie daje uduchowienie, w przejrzystym i na pozór bardziej niedbałym stylu — z prywatnym chaosem, jako człowiek przechodzący regularne załamania. Osobliwa logi-

ka twórcza, złożona po części z jego wrodzonych zdolności, a po części z jakiejś nt€ rozpoznanej wcześniej potrzeby u jego czytelników być może było to zniecierpliwienie kryteriami estetycznymi, które nie brały pod uwagę niepewności i depresji życia nie oczyszczonego przez sztukę — sprawiła, że im Lowell pisał prościej i osobiściej, tym bardziej autentyczna i wiarygodna stawała się jego twórczość. To. co wydawało się prywatne, przemienił w poezję, która dotyka naszych zasadniczych niepokojów.

Podobnie Berryman porzucił publiczny świat literacki z tomu Homage to Mi-stress Bradstreet na rzecz wciąż wystylizowanego, lecz o wiele bardziej intymnego cyklu Piosenek snu. Zaczaił je jako ironiczny poetycki dziennik wybryków, nagłych bólów, kaców i chwil rozpaczy drugiego dnia rano, by stopniowo je pogłębić i wyklarować z nich poetycki akt żałoby, w którym opłakuje zmarłego śmiercią samobójczą ojca, przedwcześnie zmarłych przyjaciół i własną depresję samobójczą. Berryman jako poeta zawsze tryskał nerwową, zjeżoną energią; teraz poczucie utraty i depresja nadały jego twórczości jeszcze jeden istotny wymiar. poddając ją całemu procesowi żałoby — poczuciu winy, wrogości, pokucie — aż po piękne, czyste pogodzenie się z własną śmiertelnością. Można powiedzieć, że Berryman kończy, pisząc własne epitafium.

Ted Hughes i Sylvia Płath, należący do młodszego pokolenia, od początku byli bardziej zaawansowani na drodze do nihilizmu i dalej się też na tej drodze zapuścili. Hughes zaczął od serii niezwykłych wierszy o zwierzętach, w których roi się od szczegółów i nagłych zmian perspektywy; w wierszach tych elegancko przenosi na ów zwierzyniec wszelką nieprzewidywalną przemoc, jaką wyczuwa w sobie samym. Następnie, stopniowo, jak w jakimś demonicznym opętaniu, zwierzęta zaczynają dominować; ich opisy zmieniają się w wyznania, w których morderstwo nie jest już ani zamaskowane, ani też w żaden sposób usprawiedliwione; poeta staje się ofiarą własnej wewnętrznej przemocy. Idąc za przykładem jugosłowiańskiego poety Vasca Popy, Hughes przejmuje ścisłą kontrolę nad swoimi prywatnymi monstrami, poddając je arbitralnym prawom, jak w jakiejś psychotycznej grze dziecięcej — ale też w swoich łowach z wyjątkowym zdecydowaniem posuwa się daleko w ciemność. Efektem ostatecznym jest stworzenie Kruka, antybohatera Hughesowskiego antyeposu, którego jedynym wyróżnikiem jest przetrwanie. Dziarski i zabójczy, wychodzi nietknięty z każdej katastrofy, nieśmiertelny jak sama nadzieja. Ale właśnie dlatego jest nieśmiertelny, że nie ma w sobie nadziei. Jego lśniące oko dostrzega tylko zniszczenie; nic nie może zachwiać jego pesymizmu. Wszystkie inne zwierzęta Hughesa dostępują zbawienia poprzez jakiś instynktowny akt łaski. Natomiast Kruka zbawić się nie da; to popęd śmierci w stanie czystym.

Ale dopiero u Sylvii Plath impuls ekstremistyczny osiąga swą pełnię, a także, całkiem dosłownie, swój kres. Powtórzę w skrócie; jej niezadowolenie z eleganckiego, „artystycznego” stylu własnych wczesnych utworów zbiegło się w mniejszym lub większym stopniu z ukazaniem się Life Studies Lowella. Lowell do-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Standardowy termin to 10 lat liczone od końca roku, kiedy osoba zaginęła. Jest to pewien stan prawny
Scan10009 (10) inny (tzw. transfer) bywa różny. Bardzo często transfer jest tak
FSC503 Name Number sense MOThe Jolly e)carecrow Connect the dots from 1 to 10. Color. © Frank Schaf
Kolos G+ rnictwo0009 .duże. -cchMenie. oLpuj weź*e . l^iprcbJblpa..^. to ufe/yyvi; ppp^iduye $.>
skanuj0005 43. Uwarunkowania zdrowia wg. Lalonda to: a) 10% styl życia, 20% czynniki genetyczne, 50%
img153 153 Jeet to prawo Stefana - Boltzmanna, które mówi, te całkowita energia wy promieniowana prz
IMG04 (2) 2/ W skrajnej postaci znalazło to wyraz we wczesnobehawiorystycznej formule S-R. 3/ Zarzu
„The emerging technologies hype cyde , The tconomist, Aug 28 2014 O less than 2 years O 2 to 5 years
P6080240 (2) Twierdzenie 3.4 Jeśli f e C2n[a, b], to kwadratura Gaussa z rf węzłami ma tę własność,
skanowanie0035 (17) to public policy i policy analysis. Kierunki te mają wiele wspólnego z political
IMG15 (10) WYSOKA TEMPERATURA Termorozpylanie (terrmosprcj) (TE, TS) -jonizacja przez podgrzanie ro

więcej podobnych podstron