106 Włrdd znmAiim i struktur
i w określonym środowisku społecznym — wydaje się dana wartość dzieła wielkością konieczną i stałą.
Czy w ten sposób jednak zostaje zadowalająco rozwiązany — s właściwie zlikwidowany — problem obiektywnego charakteru wartości estetycznej przylepionej do materialnego wytworu? Czy problem ten, rozwiązywany od wieków to metafizycznie, to z odwołaniami do antropologicznej konstytucji człowieka, to wreszcie poprzez pojmowanie dzieła artystycznego jako niepowtarzalnego, a stąd definitywnego wyrazu, stracił wszelki sens i przestał się narzucać? Istnieją — nawet przy uznaniu zmienno-ści wartościowania estetycznego — pewne zjawiska, świadczące o tym, że tak nie jest Jak na przykład wytłumaczyć okoliczność, że wśród dzieł tego samego kierunku, ba - nawet tego samego artysty, a więc między wytworami powstałymi mniej więcej przy tym samym stanie struktury artystycznej i w takich samych warunkach społecznych, niektóre uporczywie wydają się bardziej, a inne mniej wartościowe? Jest też rzeczą jasną, że między entuzjastycznie pozytywnym a zdecydowanie negatywnym wartościowaniem nie ma tak wielkiej różnicy jak między tymi oboma sposobami wartościowania a obojętnością; zdarza się wreszcie nierzadko, że pochwala i potępienie spotykają się równocześnie przy nrmip jednego dzieła. Czy nie jest to znowu świadectwem tego, że skupienie uwagi - czy to aprobującej, czy negującej — na danym dziele może przynajmniej w pewnych wypadkach opierać się na obiektywnie wyższej wartości estetycznej dzieła? Jak zrozumieć dalej -bez założenia takiej obiektywnej wartości — okoliczność, że jakieś dzieło artystyczne może być uznawane za pozytywną wartość estetyczną także przez tych krytyków, którzy w innym aspekcie zdecydowanie je odrzucają, jak to było na przykład z przyjęciem Maja Machy przez współczesną mu krytykę czeską? Historia sztuki, chociaż jej metodologia stara się jak tylko można zredukować udział wartościowania do wartości dających się zinter-prctować historycznie (por. moją pracę Poldkoua Vzn*}e~ nosi prirotly, s. 6 i n.), natrafia pomimo to stale na problem wartości' przysługującej danemu dziełu bez względu na jego historyczne aspekty. Więcej: można powiedzieć, te o istnieniu tego problemu świadczą właśnie coraz to nowe próby ograniczenia jego wpływu na badania historyczne. Trzeba wreszcie przypomnieć, te takie każda walka o nową wartość estetyczną w sztuce, podobnie jak każde przedwuderzenie organizują się pod hasłem wartości obiektywnej i trwałej: tylko przy założeniu jej istnienia można przede wytłumaczyć fakt, że „wielki artysta nie może zrozumieć, ii życie albo piękno mogłyby być wyrażone innymi środkami niż te, które sam sobie wybrał** (O. Wilde, Tbe Critic tu Aitisi).
estetyczna". Nie można mieć wątpli wflłfl" te •tlona przez człowieka dla człowieka nie może
Nie da się więc pominąć problemu obiektywnej wartości dzieła artystyęzjięgo pięy^ę^nęiod zewnętrznych wuły illlff. Należy jednak przygotować się do jego rozwiązania poprzez szczegółową analizę pojęcia „obiektyw-
tworzyć wartości od ludzi niezależnych (jeśli chodzi o przejawy funkcji estetycznej poza sztuką, pokazano w poprzednim rozdziale, te nie można mówić o estetycznym oddziaływaniu jako o trwałej właściwości przedmiotów). Punkt wyjścia, jaki wybierała na przykład filozofia scholastyczna (por. J. Maritain, Art et scolastiąue, Paryż 1927, s. 45) i którego echo znajdujemy jeszcze m. in. u Wilde’a, polegający na rozróżnieniu niezmiennego ideału i jego zmiennych realizacji, może pozornie obowiązywać tylko wtedy, kiedy wynika z całego systemu metafizyki; poza nią ma wątpliwą wartość „zapasowego wyjścia”. Nie chcąc dopuszczać się niewłaśdwego mieszania poetyki z metafizyką, moglibyśmy odwołać się -podobnie jak w wypadku normy estetycznej - do antropologicznej konstytucji wspólnej wszystkim ludziom i będącej bazą niezmiennego stosunku między człowiekiem