Ten anachronizm jest mniej paradoksalny niż się zdaje Czav> wa ciągłość świadomości jest nim poruszona za każdym razem, kiedy jest „świadomością" Innego i kiedy „wbrew wszelkiemu oczekiwaniu* i wbrew całej uwadze i każdemu przewidywaniu coś „sensacyjnego' wstrząsa doznaniem, które je przynosi. Rozkoszna acumen - jeszcze się wznosi, a już opadła. Świadomość siebie, zdyszana w napięciu czy odprężeniu, utrzymuje się w „przedtem" lub w „potem". W międzyczasie oczekiwane wydarzenie skręca w przeszłość, nie będąc przeżytym - nie będąc zrównanym - w żadnej teraźniejszości. Coś odbywa się między Zmrokiem, w którym zatraca się (lub się skupia) najbardziej ekstatyczna intencjonalność, której intencje są zawsze za krótkie, a Świtem, z którym świadomość powraca do siebie, ale już zbyt późno dla zdarzenia, które się oddala. Wielkie „doświadczenia" naszego życia, nigdy nie były, ściśle mówiąc, przeżyte. Czy re-ligie nie przychodzą do nas z przeszłości, która nigdy nie była czystym teraz? Ich wielkość polega na tym bezmiarze wykraczającym poza zdolność fenomenu, teraźniejszości i wspomnienia. Głosowi, który wola z Gorejącego Krzewu, Mojżesz odpowiada: „Oto jestem", ale nie ośmiela się podnieść wzroku. Wspaniała teofania, którą umożliwia taka pokora, pozostaje niedostrzeżona z powodu samej tej pokory, która każe spuścić oczy10. Później, na skale Horebu, prorok ośmiela się poznać, ale chwała nie odsłania się przed tym, kto śmie jej poszukiwać. Transcendencja - czyste przejście - ukazuje się jako przeszła. Jest śladem.
Enigma nie przychodzi po to, by od czasu do czasu zaciemniać fenomenalne ukazywanie się, jak gdyby to ukazywanie się na miarę poznania, to znaczy racjonalne, było przerywane przez tajemnicze wysepki Irracjonalnego, z których wyrastają dwuznaczne kwiaty wiary. Enigma rozciąga się tak daleko, jak fenomen niosący ślad mowy (dire), która już się wycofała z tego, co powiedziane (dit). Wszystkie chwile historycznego czasu są rozszczepialne; powiązanie Opowieści (Redl) jest narażane na przerwanie. W żadnym razie nie chodzi tutaj o jakąś osobliwość antropologiczną - tak jak sam język nie dubluje fenomenów, żeby można je było sygnalizować między ludźmi. Znaczenia Przyrody nie są tylko rezultatem jakiegoś osobliwego przeniesienia sensu z tego co antropologiczne na to co przyrodnicze. Ludzka twarz jest samym obliczem świata i jednostka rodzaju ludz-
10 patrz Traktat BerakjjgL^ fragment odnoszący się do Księgi Wyjścia III, 6.
HtnuMn*
H5F»e iak wszysdK* t«ay. W calowKaym łwiecK.
i2^-c^o^eczeństwo anonimowe, ale akmwcaeńM dH * tvtn (att» w «t& kto - kiedy jaśnieje jegP tw* - jest ty». ^ na kogo właśnie się czekało Ludzka seksualno** JWL byt W* ęylljo takim czekaniem na nieznaną, a jednak znaną twarz. S^zenia. które się łącza, przykrywała ślad mouru. która je poaosta-Jak, jak twórca zbrodni doskonałej umieszcza ślady swej pm-
____% ^ ii nki TY.-I ■- -ą n r- - UaMAfMMStr anmftaiaMMA ——
fljocy
w naturalnych fałdach Porządku. Fenomeny wystawiają
Zakłócenie zakłócenie daje się przywalać do porądku -oto sama dwuznaczność Enigmy. Ekspresja zmienią się w Przejaw jak sko* fUpa opuszczona przez nieodwracalna odejście, które natychmiast jostaje wyparte - przywrócona do stanu fałdu na piasku, odfaiw-jąca nawet wspomnienie tego odejścia. Me skorupa setni poaostaje podatna na ekspresje i przestrzeń. ,czysta forma zmysłowości* ora* „przedmiot geometrii”, zieje jak pustka, w której ta co nieodwracalne nie przed-stawia sie. Ekspresja — mowa - nie dołączą są da „widzialnych w jasności fenomenu, aby je przekształcić, zagmatwać i wprowadzić do nich tajemnice „poetyckie*, .literackie’, .słownej;
«*
znaczenia powiedziane ulegają moiwe. która je .zakłóci jak pisma czekające na interpretację. Ale to na tym polega nieodwracalna - pryncypialna - uprzedmość Słowa w stosunku do Bycia, niedajace się nadrobić opóźnienie Powiedzianego wobec Mowy Znaczenia, które tymczasem wystarczają sobie, ślad tej uprzedruości. który natychmiast negują i wymazują.
Każde mówienie jest enigmą. Co prawda umieszcza się ono i porusza we wspólnym rozmówcom porządku znaczeń, pośród zwycięskich, to znaczy pierwszych prawd, w języku przenoszącym system prawd znanych, którymi jednak mówienie, nawet całkiem banalne, wstrząsa i prowadzi do nowych znaczeń. Ale poza tym odnawianiem, które stanowi życie kulturalne. Mowa, to znaczy twarz, jest dyskrecją jakiejś niesłychanej propozycji, jakiejś insynuacji, natychmiast sprowadzonej do nicości-jak rozpryskujące się .bańki ziemi”, o których mówi Banco na początku Makbeta - lecz które może usłyszeć czujne ucho, przyciśnięte do drzwi języka, który za sprawą znaczeń, z których jest zbudowany, zamyka się na swoje pierwsze kroki. Jest być