DYSKUSJA
cesów zachodzących w Petersburgu czy Moskwie. Jest to niezwykle ważna tematyka, która wymaga finansowania i organizacji badań.
Łatwo mówić o słabościach najnowszej historiografii, ponieważ dostrzegamy je w ogromnej liczbie publikacji. Warto pamiętać, że jest ok. 2 tys. historyków i każdy z nich co roku chce wydać pracę, w związku z czym bardzo trudno ogarnąć choćby wycinek historiografii XIX w. Wyczuwam jednak w znacznej części dorobku naukowego ostatnich lat ogromny pośpiech, którego skutkiem jest słabość warsztatowa, przede wszystkim źródłowa. W niektórych dziedzinach bazuje się właściwie wciąż na tych samych źródłach. Chlubnym wyjątkiem jest książka prof. Tadeusza Epszteina, w której widać bogactwo wykorzystanej bazy źródłowej, natomiast wiele publikacji jest wtórnych. Wnoszą niewiele nowego materiału źródłowego i nie stawiają nowych pytań badawczych. Brak zwłaszcza badań z zakresu historii gospodarczej; w ciągu ostatnich 20 lat właściwie nic nowego w tej dziedzinie nie zostało powiedziane. Jedynie praca Romana Jutkowskiego, która odnosi się do kresów północno-zachodnich, wnosi coś nowego do problematyki gospodarczej, chociaż jest w zasadzie poświęcona historii społecznej górnej warstwy ziemiaństwa. Jeżeli nie uzupełnimy tych braków, to nie dowiemy się niczego o procesach modernizacyjnych czy przemianach mentalności. Ta tematyka jest bardzo zaniedbana.
Dr
GRZEGORZ
MARKIEWICZ
Uniwersytet
Łódzki
Wydaje mi się, że do końca lat 90. XX w. historiografia miała charakter substancjonalny, zajmowała się przedmiotem rozważań, którym był naród. Konsekwencje natury komunikacyjnej, o których mówił prof. Bogusław Dopart, sprowadzały się do tego, że była to historiografia opisowa, czego przykładem jest podręcznik prof. Stefana Kieniewicza1. Obecnie historiografia zmierza w kierunku badania relacji społecznych i punktem odniesienia nie jest już przedmiot, ale podmiot, a tym podmiotem nie jest naród, tylko społeczeństwo. Takie podejście sprawia, iż historyk musi poddać się takiej refleksji: jak poszczególne grupy społeczne wzajemnie się postrzegały? Pozwala to spostrzec, że na przełomie XIX i XX w. są społeczeństwa, które stają się narodami. Historiografia przekształca się w historiografię nieopisową, ale rozumiejącą, czego przykładem jest podręcznik prof. Andrzeja Chwalby2. Przypomnę, że prof. Alina Barszczewska-Krupa i prof. Andrzej Feliks Grabski z Uniwersytetu Łódzkiego podjęli na przełomie lat 80. i 90. badania nad
I
S. Kieniewicz, Historia Polski 1795-1918, Warszawa 1996.
A. Chwalba, Historia Polski 1795-1918, Kraków 2001.