rozmaici ludzie różnie reagują w godzinie śmierci: jedni się modlą, inni płaczą, jeszcze inni się żegnają... Jest też ktoś samotny -wiadomo, poeta romantyczny, odwrócony od innych, nie-odczuwający lęku. Jednak nie z powodu odwagi. Jest to nieszczęśnik, który już nie ma sił, nie ma wiary i nie ma nikogo, z kim mógłby się żegnać. Sonet wspaniale obrazuje siłę żywiołu i kruchość człowieka. Ukazuje też, że godzina śmierci jest sprawdzianem ludzkości, lecz nie jest jeszcze najgorszą klęską - stokroć gorsza jest samotność i niechęć do życia.
Ważne jest nie to, co się dzieje na statku, ale stan świadomości, sytuacja emocjonalna bohatera lirycznego, którego samotność jest tak wielka, że nieszczęśnik nawet nie potrafi się modlić.
Bakczysaraj
sonet VI- trzy pierwsze strofy to realistyczny opis dawnej stolicy chanów krymskich - Bakczysara-ju. Coś, co niegdyś tętniło życiem, oznaczało władzę i potęgę - ulega unicestwieniu. Szarańcza skacze po tronach, rośliny wdarły się do pałaców, przyroda wraca na stare swoje siedlisko - słowem ruina, niszczące dzieło czasu, upadek dawnej świetności. Pozostała tylko fontanna w środku haremu, źródło, które wciąż bije. Woda to symbol życia i wiecznego trwania, lecz tu głos jej urąga uznanym przez świat wartościom - źródło pozostało, podczas gdy przeszły miłość, potęga i chwała. Ruina pałacu budzi zadumę obserwatora - refleksję o przemijalności doczesnego świata. Ta myśl, jakby wprost z epoki baroku, stanowi treść czwartej strofy.
sonet XVIII, zamykający cykl -już we wstępie zarysowuje autor typowo romantyczny obraz: oto przed oczami odbiorcy wyrasta wielka góra - Ajudah (góra - niedźwiedź). „Wsparty na Ju-dahu skale” rozmyśla bohater romantyczny. Cóż widzi? Oto spienione fale, podobne do ławic wielorybów, uderzają o podnóże góry. Gdy odbiegają - pozostawiają po sobie muszle, perły i korale. Widok ten wzbudził oryginalną refleksję twórcy: góra Ajudah jest jak serce poety, fale morskie - to namiętności, które je atakują, budząc natchnienie twórcze. Gdy odbiegają - pozostają po nich nieśmiertelne pieśni - czyli skarby takie jak perły i korale. To poetyckie skojarzenie przywołało typowy dla epoki temat - poezji i poety, osamotnionego, lecz nieśmiertelnego dzięki swojej sławie.
Czatyrdah
- sonet XIII wyraża odwieczny okrzyk cierpienia kruchego, wątłego, łatwo zniszczalnego człowieka, który wznosi swoje ręce do tego, co wieczne, monumentalne, niezniszczalne - tu to zwalista góra Czatyrdah. Zrozpaczony muzułmanin odprawia modły u podnóża góry, wylicza swoje ludzkie nieszczęścia: suszę, szarańczę, wojnę - wciąż te same od pokoleń. Lecz Czatyrdah tkwi nieruchomy i obojętny na ludzkie cierpienie. Poeta opisuje go jak człowieka, niemal widoczne są: płaszcz lasu, turban z chmur i nieme, modlitewne zapatrzenie w niebo. Góra - pośrednik między człowiekiem a Bogiem
- wciąż milczy. Zbyt słaby głos istoty ludzkiej, sam muzułmanin zbyt drobną jest kruszyną, by wzruszyć głaz. Ostatnie wersy zawierają lęk człowieczy, bolesne pytanie i podejrzenie: czy Bóg jest taki jak jego dzieło Czatyrdah - wielki, potężny i obojętny na ludzkie wołanie?
Wyjątkowość tego sonetu polega na tym, że narratorem lirycznym jest nie Pielgrzym, ale przewodnik Mirza, mieszkaniec Krymu. Posługuje się orientalnym słownictwem, odwołuje do skojarzeń właściwych muzułmaninowi:
„o minarecie świata!”,
„o gór padyszachu”, ,jańczary strachu”,
„turban z chmur”.
IB