według Witkacego przedstawianie w powieści spraw nieistotnych, nieważnych, o zerowej możliwości uogólnienia.
Powieść — pisał Witkacy —jest przeważnie bezmyślną, bezświatopo-glądową fotografią zaściankowych wycinków rzeczywistości, nie dającą nawet domyślać się, że poza więzieniem życiowego przypadku, [...] jest świat idei, przy pomocy którego można wznieść się ponad mroczną przypadkowość codziennej egzystencji i pojąć niezgłębialną Tajemnicę Bytu w całej jej grozie i niesamowitej piękności1.
To właśnie przekonanie — pomijam jego dalsze implikacje filozoficzne — określiło specyfikę struktury narracyjnej Wit-kacowskich powieści. Autor Nienasycenia odrzucił bowiem elementarne dążenie prozy XX wieku, j akim było ograniczenie perspektywy narracyjnej (punktu widzenia narratora), czego przykładem z początku wieku mogą być powieści Conrada. Jak wiadomo, dążenie to stało się wspólnym mianownikiem tych odmian powieści, które uważa się za przykład „powieści nowoczesnej” — od powieści Flauberta — przez powieść Jednej sprawy”, prozę stream of consciousness po nouueau ro-man.
Filozoficzne założenia Witkacego (i realizacje Micińskiego oraz Jaworskiego) umieszczają te powieści „pod prąd” powszechnie akceptowanych ambicji poznawczych prozy XX wieku. Miejsce epistemologii zajmuje u Witkacego jego własna on-tologia. Oczywiste, że korelatem tej ostatniej okaże się w płaszczyźnie narracji konstrukcja panoramicznego sposobu opowiadania. Tak więc, w przeciwieństwie do „prozy opisowej”, charakteryzującej się dokładnym przedstawieniem zastanej i nie przetransformowanej rzeczywistości oraz wąskim punktem widzenia, „powieść metafizyczna” według Witkacego wyróżnia się „szeroką” perspektywą podporządkowaną określonej „wizji całości świata”. Warunkiem tej ostatniej było z kolei „przetransformowanie” (zdeformowanie) rzeczywistości widzialnej. Nietrudno bowiem zauważyć, że wedle Witkacego opis w powieści realistycznej służył tylko skopiow a -n i u tego, co powszechnie dostępne obserwatorowi (przypadkowe, codzienne, zwykłe — widzialne), podczas gdy założeniem „powieści metafizycznej” było umożliwienie przeży-c i a (doznania) Tajemnicy Istnienia. Już ta teza eliminowała z narracji opis jako „wierny”, „zgodny”, „prawdziwy” etc., ponieważ Tajemnica Istnienia („Groza Bytu”) jest ex definitione nieopisywalna. Podobnie u Micińskiego: „Nie wyliczajmy grozy, nie wyczerpiemy jej opisem” (N, 353). Dlatego też w koncepcji Witkacego opis umieszczony jest w obszarze „nie--sztuki”. Autor Nienasycenia oddziela „prozę opisową” od literatury jako „sztuki” (BK, 164, 174). Oznacza to, że dla Witkacego wykładnikiem „nieliterackości” klasycznej prozy powieściowej (realistycznej) był właśnie opis. Powieść zaś jako zaprzeczenie ideału Czystej Formy to tylko „proza opisowa”. Krótko mówiąc: Witkacowskie nowe formy w powieści degradują opis (opisywanie, opisowość) jako sposób przekazywania artystycznych i „metafizycznych” znaczeń w powieści.
Opis, jak i pozostałe elementy poetyki narracji, został więc w powieściach Witkacego podporządkowany „wyższemu celowi” i jako taki nie ma znaczenia (Ns, 1. 1, s. 25). Jest zatem elementarnie nieswoisty i niesamodzielny, co oznacza, że nie pełni żadnej z funkcji, jakimi obdarzyła go powieść klasyczna (z wyjątkiem funkcji strukturalnych)2. Tak więc w miejscu zdań opisujących konkretność rzeczywistości naocznej funkcjonują w powieściach Witkacego zdania, których głównym zadaniem jest umożliwienie czytelnikowi przeżycia Tajemnicy Istnienia, czyli „wysłowienie niewyrażalnego”. Z jednej strony mamy do czynienia z odmianą modernistycznego wielosłowia, charakteryzującą się m.in. zwielokrotnieniem i hiperbolizacją jednostek leksykalnych określających swoistość danego elementu. Z drugiej zaś — stale obecne jest podkreślanie — w dygresjach lub wewnątrzzdaniowych wtrąceniach (nawiasy) — niemożności opisania lub przedstawienia czegoś w słowie („tego by sam Strug nie opisał”). Jednakże deklaracje te nie implikują leksykalnej ascezy — to, co „niewyrażalne”, jest przez Witkacego bombardowane dziesiątkami epitetów, wśród których „straszny”, „okropny”, „niesamowity” są po prostu słowami zwyczajnymi. Można o Witkacym powiedzieć — nie przypadkiem — dokładnie to samo, co Stawar pisał o Żeromskim:
107
w artykule Znowu to samo aż do znudzenia, czyli o roli światopoglądu w literaturze, „Pion” 1934, nr 5, 6 (BK, 315-316).
Tzn. takich, jakie opis pełni w każdym przekazie narracyjnym. Analizuje je P. Hamon w artykule Qu’est-ce qu’une description? „Poetiąue” 1972, nr 12.