W tamtym momencie moja głowa znajdowała się jakiś metr od okna. Do diabła, ależ był szybki! Bones najwyraź niej odczytał tę myśl z mojego spojrzenia, bo stwierdził:
- Niedostatecznie szybki. Jeden z pocisków cię drasnął. Jak dla mnie, zareagowałem o wiele za wolno.
Zaśmiałam się cierpko.
- I tak szybciej, niż wydawało mi się to możliwe. A ta sztuczka z lataniem wprost powaliła mnie na kolana. Niestety, już nigdy nie możemy wrócić do tamtej restauracji. Zdemolowałeś ją i nawet nie zapłaciłeś za wino.
- Oboje wiemy, co jest grane - powiedział Bones, ignorując moje słowa. — Najwyraźniej Don postanowił ci nie ufać.
Przez chwilę rozważałam tę możliwość, ale w końcu potrząsnęłam głową.
-lo nie Don. Ellis powiedział, że dostał kontrakt tydzień temu, co oznacza, że akcja została zaplanowana, nim ktokolwiek się dowiedział, że pojawiłeś się w moim życiu. Don nie miał powodu, żeby wtedy pragnąć mojej śmierci. Przecież grałam według jego reguł.
Bones wstał i zaczął krążyć po pokoju.
- Masz rację. Nadal jestem taki zdenerwowany, że nie myślę jasno. W porządku, zdaje się, że Don jest czysty. Może. Ale to oznacza, że w twojej jednostce jest zdrajca. To nie jakiś tam zwykły kontrakt. To nie pierwszy lepszy nie-umarły chce dorwać Rudą Kostuchę, tylko ktoś, kto wie, kim jesteś i gdzie mieszkasz. Ile osób się tutaj kwalifikuje?
W zamyśleniu dotknęłam zadrapania na skroni.
- Cała moja jednostka, naukowcy Dona, niektórzy ze strażników... jakaś setka ludzi.
Bones zmarszczył brwi.
- Dużo podejrzanych, co również oznacza, że łan też szybko cię wytropi. Muszę złożyć wizytę w twojej pracy, żeby wywąchać, kto może być judaszem.
Podeszłam do niego.
- Bones, nie rozumiesz. Tam roi się od strażników i broni. Wiem o tym, bo sama pomagałam wymyślać zabezpieczenia! Wampir może się dostać do ośrodka bez urządzania krwawej łaźni tylko na dwa sposoby. Pierwszy to po śmierci. Takie wampiry są trzymane w lodówkach do dalszych badań. Drugi sposób jest prawie tak samo nieprzyjemny: nansport w specjalnej kapsule, z wbitymi w okolice serca srebrnymi sztyletami. Te osobniki utrzymujemy przy życiu illa krwi, z której produkujemy stokery. I to wszystko.
Zamiast się zniechęcić, Bones przez chwilę w zadumie stukał palcem w brodę, a potem sięgnął po komórkę i wybrał numer.
-Tak, dziękuję, poczekam... Dobrze. Jedną dużą pizzę z dodatkowym serem, pepperoni i grzybami. I dwulitrową colę. Tak... gotówką. Czterdzieści minut? Podaję adres...
Kiedy się rozłączył, popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- To jakiś szyfr?
Bones się roześmiał.
-Tak, szyfr, żeby przywieźli dużą pizzę i napój. Nie zdążyłaś nic zjeść, a nie możesz przeze mnie głodować. Nie bój się, cała pizza będzie dla ciebie. Jak wiesz, ja już się najadłem. A teraz opowiedz mi o tej kapsule.
***
201