Fot. 31. Starsze dziewczynki wykonują próbę „skały”, zwróćmy uwagę na dobrze ukierunkowaną energię
jest potwierdzenie stabilności partnera, a nie burzenie jej. Dochodzi tu do olbrzymiej koncentracji siły fizycznej oraz koncentracji umysłowej u obu partnerów.
Do pchania dziecko może użyć także pleców, głowy oraz stóp. Gdy partnerem dziecka jest osoba dorosła, powinna pozwolić dziecku wypchnąć się z pozycji, turlając się na bok. Leżenie na brzuchu jest pozycją mocniejszą od leżenia na plecach, jednak leżenie z twarzą do góry ma tę zaletę, że partnerzy widzą się nawzajem i mają więcej przyjemności z zabawy.
Trzecia stabilna pozycja — to pozycja na czworakach z wyciągniętą w bok jedną nogą i opartą na ziemi stopą, która działa jak dodatkowy stabilizator. Pozycja ta, zakotwiczona niczym namiot w ziemi, może być sprawdzana z wszystkich stron — od przodu, tyłu i z boków. Sprawdzający musi najpierw uprzedzić partnera, w którym miejscu będzie przyłożony nacisk — ręce opiera pewnie na jego ciele i, z początku delikatnie, rozpoczyna pchanie. To bardzo interesujące doświadczenie, kiedy czuje się jak ciało napina się i nabiera siły potrzebnej do odparcia nacisku. Przy tej okazji może uda się nauczyć dziecko opierające się naciskowi, jak najlepiej wykorzystywać własną siłę. Dzięki temu będzie potem w stanie lepiej kontrolować i panować nad swoim ciałem (fot. 30, 31).
„Więzienie”. Oto najprostszy sposób na wprowadzenie do zabawy siły skierowanej przeciw partnerowi. Starszy partner buduje „domek — schowek", siadając na podłodze z dzieckiem umieszczonym pomiędzy własnymi nogami. „Domek”, który z początku jest przyjaznym i wrażliwie reagującym pomieszczeniem
— „kołyską", obecnie staje się „więzieniem", gdy ramiona i nogi starszego partnera chwytają dziecko i mocno się na nim zaciskają (fot. 32). Teraz zachęca się dziecko, aby wyślizgnęło się na zewnątrz przez „drzwi frontowe" (wyważając ramiona dorosłego), przez „boczne okna” lub w górę przez „komin”. Starszy partner pozwala dziecku uciec, wkładając w powstrzymywanie go dokładnie tyle siły, ile potrzeba, by musiało ono naprawdę walczyć o wyswobodzenie się. Gdy uda się już uciec z „więzienia", większość dzieci szybko wskakuje tam z powrotem, chętna do stoczenia następnej walki.
Niektóre bardzo małe dzieci nie rozumieją sensu odpychania od siebie dorosłego i dalej siedzą biernie wewnątrz. Jeżeli jednak trzyma je się dosyć luźno i zachęca do wydostania na zewnątrz, mogą to w końcu uczynić. Zdarza się też, że inne dzieci, zwłaszcza zaniedbane środowiskowo, tak bardzo lubią, gdy się je mocno trzyma w „więzieniu”, że nie mają najmniejszej ochoty uciekać z tego przyjemnego i zapewne nieznanego im na co dzień bezpiecznego schronienia.
Dzieciom energicznym oraz, być może, dzieciom z zaburzeniami emocjonalnymi, walka o to, by wydostać się z krępującego „więzienia" dorosłego partnera, sprawia wiele radości. Doświadczenie to zapewnia też bezpieczną i żywą wymianę pomiędzy dorosłym a dzieckiem. Paradoksalnie, ćwiczenia relacji „przeciwko" wpływają na wzmocnienie fizycznego i psychicznego kontaktu pomiędzy dorosłym i dzieckiem. Jest w nich wiele elementów zabawy, przepychanki i dramy. Wiele
Fot. 32 .Starszy chłopiec z umiarkowanymi trudnościami w uczeniu się robi ..więzieme" da młodszego dziecka
47