72 Arkadiusz Graczyk
aparat fotograficzny. Ułożenie prawej ręki wskazuje na gotowość do jego użycia - ręka muska aparat. Być może byłby w użyciu już teraz, gdyby nic filmujący, który zapewne wymusił usunięcie się z wizji. Choć jest tu tylko dwoje turystów, ). to wyraźnie sobie przeszkadzają. Wielkość ich postaci w tym kontekście sytuacyj-■. nym obrazuje pewien egoizm i zapatrzenie w siebie. Turysta obok nie jest towa-rzyszem podróży, lecz przeszkodą w nagraniu dobrej kasety vidco czy zrobieniu { dobrego zdjęcia. Tubylcy zaś traktowani są instrumentalnie. Stanowią niemal przedmioty, małe figurki dekoracyjne potrzebne do uzyskania wizualnego trofeum. Takich turystów nie da się lubić. Również podpis podkreśla pejoratywne konotacje, nazywając turystykę kłopotliwym bogactwem.
PbL33. StweMcOny»09/2001,8.(101
Podobna retoryka widoczna jest na zdjęciu przedstawiającym turystów fotografujących się na tle świątyń Angkoru (fot. 33). Mamy tu osoby pozującego, fotografowanego i, na dalszym planie, spacerujące lub stojące grupki zwiedzających. Znakiem nic jest tutaj jednak zagęszczenie postaci. Są one odległe i rozproszone, nic konkretyzują żadnego ciągu znaczeń, które potencjalnie można z nimi łączyć. Tu dominuje jeden element: koszulka fotografującego. Postrzeżenie to należy jeszcze uszczegółowić: nic sama koszulka, a postacie na niej przedstawio-i nc. Widzimy poster Katc Winslct i Leonarda DiCaprio, bożyszczy masowej wyobraźni. Znak ten bardzo silnie konotuje ciąg znaczeń: Hollywood, komercja, kultura niska, konsumpcyjny styl życia. W dali majaczą wyniosłe ruiny. Jednak to nic one są fotografowane, lecz towarzysz podróży, co potwierdza płytkość odbioru tego miejsca przez turystów. Nic skupiają się na szczegółach, nie starają się zrozumieć kultury, która je tworzyła i wypełniła znaczeniami. Wystarczy powierzchowny ogląd stanowiący tło zdjęcia. Tyle jest jeszcze do zobaczenia, więc <■ konsumujmy szybko to miejsce i idźmy dalej.
Fet 34. Mag£e Steber, HG 9/2001,117
Dzięki takiej postawie możliwy jest najazd turystów (takim tytułem opatrzono notkę, której towarzyszy zdjęcie). Oni bowiem poruszają się szybko, pędzą masami w poszukiwaniu kolejnych miejsc, w których ich jeszcze nic było, a odwiedzić je wypada. To zaś sprawia nieodwracalne zmiany w miejscach będących obiektami najazdu. Oto zdjęcie jednego z takich miejsc (fot. 34). Nawet wnikliwemu spojrzeniu umknąć może adres geograficzny i kulturowy tego miejsca. Jedynie riksza i specyficznie ubrana kobieta wskazują na Azję w jej hinduistycznej części. Reszta elementów przekazuje inną informację: jest to część globalizujące-go się świata. Logo Pepsi, Marlboro, włoska kuchnia, z europejska noszący się dwaj jegomoście - to są znaki dominujące, tłumiące azjatyckość. Znamionują one upadek mitu, jak powiedziałby Barthcs, azjatyckości. Europeizacja czy, jak kto woli,] amerykanizacja to mit współczesności, naturalizujący ideologię dominacji kultu- < rowej i nieuchronności globalizacji w każdej sferze życia. Podobne konotacje wiążą» się ze zdjęciem oferowanych turystom pamiątek (fot. 35). Obok siebie spoczywają przedstawienia hinduistycznego panteonu i myślące po angielsku bobasy. Nie są od siebie oddzielone, nic ma bowiem takiej potrzeby. Wszystko można zestawić ze wszystkim i nie budzi to sprzeciwu, nie jest blużnierstwem, wręcz zdaje się naturalne.