Praca w terenie
Względne zaangażowanie: |
1 |
Względne niezaangażowanie: | |
subiektywność i sympatia |
1 1 |
obiektywność i sympatia | |
Uczestnik jako II |
—r~ |
III I Obserwator jako | |
obserwator |
i |
N. uczestnik | |
Obserwator 1 w pełni uczestniczący i |
i 1 r |
\ IV Obserwator \ nieuczestniczący |
I
Rys. 1. Teoretyczne role społeczne podczas prowadzenia terenowych prac badawczych ||1 Źródło: Junker, 1960, s. 36, przedruk za zgodą University of Chicago Press
I
i
Jl| | ' i ■ 18 j|
b;-
w :|§
m W
W przypadku obserwatora w pełni uczestniczącego działania etnografa pozostają całkowicie ukryte. Badacz może stać się wówczas członkiem określonej organizacji albo grupy,-— anonimowych alkoholików (Lofland i Lejeune/1960), zielonoświątkowców (Homan, 1980), jednostki wojskowej (Sullivan i in., 1958), szpitala psychiatrycznego (Ro-senhahn, 1973) — tak, jakby normalnie do nich należał, ale mając na celu przeprowadzanie badani 8
„Pełne uczestnictwo” może również wystąpić, kiedy etnograf jest już członkiem grupy, którą decyduje się badać. Tak było w przypadku Jl badań prowadzonych przez HoIdoway’a (1982) wśród policjantów oraz J||g prac Daltona (1959) na temat menedżerów. Skrajnym przykładem jest g|| opis życia w niemieckim obozie koncentracyjnym autorstwa Bettelhei-1 ma ' . r ... I ‘-W
W pewnych okolicznościach tylko w przybliżeniu można mówić* o „pełnym uczestnictwie”. Niektórzy komentatorzy wyrażają opinię,® że jest to ideał, do którego wszyscy badacze powinni dążyć. , Jjaj
Jules-Rosette (1978a i b) postulowała potrzebę „pełnego zanurzę} nia się” w tubylczej kulturze, to jest nie tylko „podawania się” za jej* członka, ale faktycznej integracją. W jej przypadku wiązało się tóJll ż przystąpieniem do Apostolskiego kościoła Johna Maranke*a i przyda jęciem tej rdzennie afrykańskiej religii. To właśnie kryterium, zdanierri?» Jules-Rosette, wyróżnia ^etnografię refleksywnąf! Termin „refleksywc^B
ny” jest w tym przypadku użyty w znaczeniu nieco odmiennym od ogólnie przyjętego.
„Pełne uczestnictwo” może się wydać bardzo atrakcyjną formą prowadzenia badań. Identyfikacja z badanym otoczeniem i zagłębienie się w nim, zdaje się gwarantować bezpieczeństwo: umożliwia podróże incognito, zdobycie wiedzy dostępnej dla członków grupy i pozwala uniknąć kłopotów związanych z negocjowaniem dostępu.
Jest to stanowisko do pewnego stopnia trafne i z pewnością w niektórych środowiskach „pełne uczestnictwo” może być jedyną skuteczną strategią, zapewniającą zdobycie potrzebnych informacji.
Jednakże „podawanie się” za członka grupy przez zbyt długi czas wystawia na ciężką próbę zdolności aktorskie badacza. W razie zdemaskowania konsekwencje mogą być katastrofalne, zarówno dla prac badawczych, jak też osobiście dla naukowca. Można w takim wypadku oczekiwać różnych problemów, od poważnego zakłopotania począwszy:
Athena pojawiła się ponownie i pełnym podekscytowania głosem oznajmiła, że jacyś ludzie chcą ze mną rozmawiać [...] po czym zaprowadziła mnie do pokoju, gdzie czekało pięciu członków Rady — kapłani Armat i Wif oraz mistrzowie Firth, Huf i Lare. Ta ostatnia była starszą Rady.
Początkowo, gdy tylko weszłam, byłam zachwycona, że mam wreszcie okazję porozmawiać z kimś ważnym, ale chwilę później wyszedł na jaw spisek, który zawiązano za moimi plecami.
Kiedy usiadłam na łóżku obok Hufa, Lare spojrzała na mnie lodowatym wzrokiem. „Dlaczego to robisz?” — syknęła.
Natychmiast zdałam sobie sprawę z wrogości, jaka panowała w pokoju i wówczas zabrakło mi słów.
— Aby dojrzeć — odparłam słabym głosem. — Chodzi wam o kasety?
— Co z.tymi kasetami? — warknęła.
— Pomagają mi zapamiętać więcej rzeczy:— odparłam.
—A pytania? Czemu wypytywałaś wszystkich o ich przeszłość? Co to ma wspólnego z dojrzewaniem?
Usiłowałam wytłumaczyć. — Zawsze staram się dowiedzieć czegoś o ludziach, których spotykam. To chyba nic złego?
Jednakże Lare zlekceważyła moje wyjaśnienia. —- Nie wierzymy ci — stwier-dziła. ■
Wtedy wtrącił się Firth. — Kilku ludzi z naszej grupy śledziło cię [.,.] Czytaliśmy twój pamiętnik [...]
W tej sytuacji [...] nie wiedziałam, co powiedzieć. Stało się jasne,, że uważali mnie za ukrytego wroga albo rządnego sensacji dziennikarza, który dąży do znisz-/ czenia lub zdemaskowania Kościoła, i zebrali dowody, aby tego dowieść.
113