1 50 JlayJai II hitc
modyfikację stawić opór sygnalizowanej przez nie nieuchronności. Karolowi udało się zniszczyć w walce Sasów, a Teodo zdołał nawet wyprzeć Saracenów z Akwitanii, lecz działania te wydają się należeć do tego samego wymiaru egzystencji, co zdarzenia naturalne, które przynoszą „doskonale” plony lub „nieurodzaj”, i z pozoru są równie niepojęte.
Brak zasady regulującej przypisywanie zdarzeniom ważności i znaczenia sygnalizowany jest przede wszystkim przez luki w kolumnie po stronie prawej: przykładem może być rok 711, kiedy to na pozór „nic się nie wydarzyło”, ló samo odnosi się do lal poprzedzających rok 712 i następujących po tym roku, kiedy to miał miejsce nadmieni) przybór wód. Przywodzi to na myśl uwagę 1 legia, że okresy szczęścia i bezpieczeństwa ludzi są pustymi Jun tami dziejów. Lecz lata, które w prze
łają nam dostrzec — prawem kontrastu —do jakiego stopnia narracja stara się o efekt wypełnienia luk i zastąpienie fantazmatów pustki, niedostatku i nienasyconego pragnienia, które nawiedzają nasze koszmar) na temat niszczycielskiej mocy czasu obrazami ciągłości, spójności i sensu. YV istocie przekaz annalisly przywołuje świat, w którym niedostatek jest wszechobecny, brak staje się regułą egzystencji, a wszelkie możliwe czynniki zaspokojenia albo nic istnieją, albo zagrożone są niechybną zagładą.
Wyobrażenie możliwego zadośćuczynienia wpisane jest jednak w rejestr dat składając) się na kolumnę lewą. Kompletność tego rejestru świadczy o pchli czasu, a przynajmniej o pełni „lat Pańskich”. Lat nie bud j . . ..gularnie wyłaniają się one ze swego źródła — roku Wcielenia, i nieubłaganie zmierzają ku potencjalnemu końcowi — Sądowi Ostatecznemu. lym, co nie pozwala nadać podobnej regularności i kompletności rejestrowi zdarzeń, jest brak wyobrażenia społecznego centrum, wobec którego można by je względem siebie umiejscow ić i nadać .en znaczenie etyczne czy moralne. Brak świadomości takiego centrum nie pozwala annaliście u porządkować zdarzeń, które są przedmiotem jego uwagi, jako elementów historycznego pola wydarzania. Ta sama przyczyna wyklucza bądź osłabia jego ewentualny odruch, by opracować dyskurs w formie narracyjnej. Bez. społecznego centrum kampanie Karola przeciw Sasom pozostają zaledwie walką, inwazja Saraccnów to tylko ich nadejście, a fakt, iż. bitwa pod Poitiers rozegrała się w sobotę, jest równie ważny, jak to, że w ogóle miała miejsce. Wszystko to przekonuje mnie o racji I legia, który twierdził, że prawdziwie historyczny opis musi mieć nie tylko pewną formę, a mianowicie formę narracyjną, lecz także pewną treść, a mianowicie porządek polityczno-społeczny.
We wprowadzeniu do Wykładów zjtlozo/ii dziejów Ucgel pisał:
| _ ‘ ł } j I . ,
W języku r.-.szym wyraz Historia ((Jesc/riclde)'jednoczy w sobie stro- ’ nę obiektywną z subiektywną i oznacza zarówno historiom rerum ge-shirum, jak i same fes gest as, oznacza same zdarzenia w stopniu nie mniejszym niż ich opis. W tym zespoleniu obu znaczeń musimy widzieć zjawisko wyższego rzędu, a nie tylko zewnętrzny przypadek: jest ono wskazówką, że opis historyczny pojawia się równocześnie z czynami i zdarzeniami o charakterze istotnie historycznym. Istnieje jakaś wspólnota, wewnętrzna postawa, która sprawia, że występują one łącznie. Wspomnienia rodzinne, tradycje patriarehalne posiadają swe znaczenie tylko w obrębie rodziny i szczepu. | e d nos t a j n y bieg życia jpodkr. HWJ rodzinnego i szczepowego nie jest niczym godnym pamięci. Tylko wyróżniające się czyny i niezwykle perypetie losu mogą natchnąć Mnemozy-nę do utrwalenia takich obrazów, podobnie jak miłość: i uczucie religijne mogą pobudzić wyobraźnię do nadawania formy tym tak bezkształtnie rodzącym się dążeniom. Dopiero państwo wnosi tu treść, która nie tylko nadaje się dla prozy historycznej, ale ją samą współ wytwarza.1’
11 Cieorg Wilhelm Friedrich I Icgel, Wykłady -Jilo-o/h (l-ifjów. |n-/.dożyli Janusz Grabowski i Adam l.andman, i. I. Warszawa: PWN. IM ag. ss. dl -M'2.