Zmienne B jednak koleje losu i nawet życie bóstw nic jest Nie nwsze szczęście miało sję uśmiechać do uroczej bogini. 0%!** j| jeszcze wiek gorzkich jak piołun doświadczeń i upokorzeń. -'jf Pewnego pięknego letniego dnia Inanna przemierzyła cale njgJi przeszła cali ziemię. Znużona wędrówką i skwarem południa uji|$! nagle cienisty sad, obrzeżony szeregiem rozłożystych drzew ^ westchnieniem ulgi ułożyła się na chłodnej trawie, ukołysana do * monotonnym szmerem listowia. Nie wiedziała, że zza ogrodzenia dzBa ją para czarnych, namiętnych młodzieńczych oczu wlaścicjj. lego rotkosznego zakątka. i
Młody ogrodnik miał początkowo w swej pracy same niepowo<k nia. Suchy. gorący wiatry pustynny nawiewał bezustannie sypki pu okolicznych wzgórz. Rośliny więdły i schły pomimo ciągłego pojg winią i troskliwej opieki. Ale młodzieniec nie poddawał się łąta zniechęceniu. Po uważnych obserwacjach, głębokim namyśle i ną|| boskich praw wpadł oa znakomity pomysł. Wzdłuż grządek zasadza szeregi rozłożystych drzew. Ich gałęzie rzucały na wschodzące rośli,, ki opiekuna) cień od rana aż do zmierzchu. Pod ich to osłoną || czywała teraz utrudzona wędrowniczka, ponętna i bezbronna.
Namiętny młodzieniec nie oparł się świętokradczej zachcianek Całował usta uśpionej i bezkarnie sycił się jej wdziękami...
Ustąpiły cienie nocy, promienny Utu wzniósł się na wyżyny nie-bosUonu. Przebudziła się Inanna i ze zgrozą uświadomiła sobie gwałt, którego pada ofiarą tej nocy.
Miotając się we wstydzie i gniewie postanowiła spuścić straszliwe plagi na kraj, znaleźć i srogo ukarać niecnego uwodziciela. Napelnjj krwią wszystkie studnie w całym kraju, wszystkie zarośla i ogrody kraju nasyciła krwią. Gdy służebnice czerpały wodę ze studzien, % wiadrach czerwieniła się złowroga posoka. I nie odnalazła gniewni bogini winowajcy. Wiele tajemnic ukrywa się nawet przed oczyj bogów: i nieśmiertelni stają się czasem bezradni wobec przeciwnołd losu. Tymczasem występny młodzian za radą ojca, któremu zwierzył się ze zbrodni, opuścił rodzinne strony i zniknął pośród licznej rzeszy mieszkańców któregoś z miast w centrum kraju sumeryjskiego. Nkl pomogła | odnalezieniu go ani druga plaga w postaci niszczycielskich wiatrów i burz, ani też i trzecia.
Wreszcie gniew bogini minął i zapomniała o swej krzywdzie. Miała teraz co innego na myśli. Oto dwóch boskich zalotników ubiegało sit o jej rękę. Bogini łaskawszym okiem spozierała na rolnika Enkimdu, lecz bóg słońca Utu wstawił się do siostry za pasterzem Dumuzift
też nie czekał biernie na rozwój Wypadków. Z obu-K§jj „czyi rolnik jest czymś lepszym ode mnie? On ma /*j!iczarne, lecz ja posiadam różnobarwne futra zwierząt ho-R|| on ma piwo, chłeb, fasolę, lecz ja ma świeżutkie mleko, żółte sery i tłustą śmietanę. W czymże on lepszy ode /^przekonM* Inanna uśmiechnęła się obiecująco do przystoj-flsteto. ten zaś promieniejąc dumą przechadzal-się wyniośle |||i rzeki i z góry potraktował spotkanego przypadkiem En-Hpg rolników okazał się łagodny i pojednawczy, jak najdal-1/Jj o utarczce ze zwycięskim rywalem. Dobrodusznie ze-tfjiwna »7Pas trz^ na swych żyznych łąkach, nie bronił nawet szczypać kłosów zbóż, nie odpędzał spragnionych koźląt j.t^odwody z kanałów. Ułagodzony Dumuzi wyciągnął prawicę B||§ z propozycją braterskiej przyjaźni j zaprosił go na ucztę rLTSpełniając liczne toasty życzył Enkimdu młodej parze BKij i zgodnego pożycia. Nastrój panował tak pogodny i po-III! jak podczas uczty Eraesza, boga lata. i Entena, boga
*1 spełniły się jednak szczere życzenia Enkimdu. Gorzko miał lyinać Dumuzi chwilę, w której postanowił starać się o rękę w mrokach podziemnego świata miał powtarzać sobie nie setki razy, że nie ma gorszego nieszczęścia niż nadmiernie i pyszna żona.
[unflie nie wystarczała władza nad niebem i ziemią, zwróciła swój jgisycony wzrok ku cieniom podziemia, gdzie rządziła jej starsza l| posępna Ereszkigal, porwana i uprowadzona tam ongiś przez H| Kur. Jakże by to było pięknie rozciągnąć swe panowanie i lic ponure rejony. Wprawdzie Ereszkigal była nieubłaganym wro-jgswej irytująco promiennej młodszej siostry, wprawdzie słusznie pianie zwą „Krainą bez powrotu”, ale Inanna mimo obaw chce jnjkować tę wyprawę. Przedtem jednak przedsiębierze przezor-^niezbędne środki ostrożności. „Wierny Ninszuburze—zwraca się ini do swego powiernika — jeżeli po trzech dniach nie wrócę z ziemia, udasz się o pomoc do miasta Nippur, do boga Enlila. Je-a odmówi, udasz się o pomoc do miasta Ur, do boga Nanny. Jeżeli a uwiedzie, śpiesz bez zwłoki do miasta Eridu, kędy Enki, ojciec wielkiej wiedzy, posiada życiodajne jadło i życiodajną wodę. A te-ażepuj i pomnij na me słowa”.
Strojna w królewskie szaty, lśniąc od złota i drogich kamieni, puka tai do bramy podziemia kutej w lazurytowej górze. „Otwórz bra-