15269 Scan0049 (10)

15269 Scan0049 (10)



-    A jak sprzedaż biletów?

-    Nieźle. - Byłam ostrożna.

-    Możliwe że już niedługo.

-    To dość mętne, Knobbe.

Wzruszył ramionami.

-    Nie. Nie bardzo. Słyszy się nieciekawe rzeczy.

I nie dotyczą aktualności Pięknej i Drania.

Pohamowałam chęć, by zagryźć wargi.

-    Jest gorzej, niż kiedy rozmawialiśmy poprzednio?

Na jego twarzy było widać wahanie.

-    Tylko w kwestii nielegalnych substancji - odezwał się po chwili. - Opowieści o magii wciąż się pojawiają, ale niezbyt często. Za to kolorowe napoje i pył chochlików... ten temat ludziom najwyraźniej przypadł do gustu. Widziałem wczoraj graffiti „U Pięknej i Drania nauczysz się latania”.

Tylko warknęłam, na co skinął mi głową.

-    Niektóre drinki są podobno fioletowe i niebieskie.

No wiesz, żeby podkolorować opowieść.

Fioletowe i niebieskie... Tak jak mówił Nicholas, wszyscy wiedzieli, że im mocniejszy narkotyk, tym ciemniejszy kolor. Wystarczył różowy, żeby dostać wezwanie do sądu. Czerwony był gorszy, ale wciąż w bezpieczniejszej części spektrum. Fioletowy i niebieski... te kolory oznaczały proces.

Najwyraźniej miałam to wszystko wypisane na twarzy, bo Knobbe wyciągnął rękę. Na jego dłoni leżała mała przypinka z napisem.

-    Coś na drogę.

Wzięłam gładką białą przypinkę, przeczytałam napis i się uśmiechnęłam.

-    Banici? - Wtedy dotarło do mnie, co powiedział Knobbe. - Na drogę?

98

-    Nigdy nic nie wiadomo. I wszyscy jesteśmy w drodze dokądś.

-    Pewnie masz rację - wyszeptałam.

Przypięłam plakietkę do koszuli, dokładnie na sercu. A potem wyciągnęłam rękę i musnęłam jego dłoń opuszkami palców.

-    Dzięki, Knobbe Trzeci - powiedziałam i wyszłam na ulicę.

Kiedy wróciłam do domu, zastałam Nicholasa siedzącego na betonowych stopniach. Na pierwszy rzut oka wyglądał, jakby swobodnie się wygrzewał w niedzielne popołudnie. Ale w zasadzie przypominało to raczej godziny szczytu w poniedziałek. Kiedy mnie zauważył, usiadł prosto i spojrzał na mnie z nadzieją. Próbowałam odwzajemnić to spojrzenie, ale jemu szło znacznie lepiej.

Gdy podeszłam tak blisko, by mógł przeczytać napis na zapince, zapytał:

-    Banici?

-    To prezent, od Knobbego.

-    W zależności od interpretacji można by powiedzieć, że to miło z jego strony.

-    Tak, w zależności. Mówi, że to na drogę. - Usiadłam na schodach obok niego.

Nicholas opuścił głowę. Gdybym stała za nim, wyglądałoby to tak, jakby ktoś mu ją ściął.

-    Aż tak źle? - Odetchnął głęboko i spojrzał na mnie z ukosa. - Cholera, Persja. Co zrobimy?

Wzburzona podskoczyłam na stopniu.

-    Mnie pytasz? Czemu nie spytasz kogoś, kto mógłby coś wiedzieć? Floss. Albo Maxa. Pewnie nawet Lucja dałaby ci lepszą odpowiedź.

Spojrzał na mnie, przypatrywał mi się długo, po czym rzekł:

99


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scan0098 (7) 16.    Jak dźwignia operacyjna przedsiębiorstwa wynosi 10 to wzrost sprz
Scan0085 (10) studentów, jak również dla kadry kierowniczej i administracyjno-ekonomicznej szkoły wy
Scan0041 (10) Floss wzruszyła ramionami, ale uniosła głowę. Znów wyglądała jak Floss. Łucja wciąż by
Scan0020 (10) 60. Ustalony poza księgowo na podstawie poniższych danych wynik na sprzedaży wyrobów w
Scan0054 (10) która kierowała się w naszą stronę. Czymkolwiek był ten stwór o twarzy jak u jastrzębi
Scan0058 (10) wielkiej jak placek łapy El Jeffery’ego. Floss spróbowała udać wściekłą, lecz wybuchnę

więcej podobnych podstron